- Adam Mickiewicz wykończył szkołę w Nowogródku.
- Aleksander Głowacki to panieńskie nazwisko Bolesława Prusa.
- Andrzej Radek myślał, że nauczyciel da mu w skórę. Ale było odwrotnie.
- Anielka głęboko się nasiliła i tak skonała.
- Baryka zakopał precjoza wraz z żoną i synkiem.
- Bolesław Prus nie spal kilka nocy i potem urodziła się „Lalka”.
- Często spotykamy Soplicę z „Pana Tadeusza” w sklepie monopolowym.
- Do ludności w „Balladach” Mickiewicza zaliczamy nie tylko pojawienie się rusałki, ale i również jęki chłopa pod jaworem.
- Gustaw chcąc zaimponować Anieli ukazuje jej swoje wdzięki.
- Hanka i Wasylek kochali się tak bardzo, że ona się utopiła, a on umarł z głodu.
- Harem to człowiek posiadający zbiór kobiet. U lekarza: – Mija rok od ślubu, a my z mężem wciąż nie mamy dziecka. – Proszę więc szybko się rozebrać. – Yyy… Pierwsze dziecko wolałabym jednak z mężem…
Opieka społeczna. – Mam pięciu synów, sama jestem, nie daję rady… – Jak dzieci mają na imię? – Adaś, Adaś, Adaś, Adaś i Adaś. – Jak to? – To wygodne! Wołam Adaś, obiad! I już wszyscy są przy stole. – A kiedy pani chce zawołać jednego, konkretnego? – Wtedy wołam po nazwisku.
– Wiesz, wakacje były niesamowite! Siedziałam na wielbłądzie, przede mną pędził słoń i dwie żyrafy, za mną lew szczerzący kły! Tumany kurzu, wiatr szarpał mi włosy… – ?!!! – …a potem zsiadłam z karuzeli…
Pacjent wychodzi od stomatologa. – Jak było? – pyta kolejka. – Ech, strasznie: dwa mi wyrwał zamiast jednego. – Dlaczego? – Nie miał wydać…
Chłopak odprowadza dziewczynę po dyskotece i mówi: – Dziękuję ci ogromnie, dawno tak się nie ubawiłem. – Ojej, ale ja raczej kiepsko tańczę… – kryguje się dziewczyna. – To prawda, ale za to jak śmiesznie!!!
– Zdzichu, sto lat cię nie widziałem! Co u ciebie słychać? – Sporo nowości! Pracę zmieniłem, na papierkową! – Tyyy?! – Tak, na budowie składam worki po cemencie!
Ciężarówka zaklinowała się pod mostem. Podjeżdża radiowóz. – Co, zaklinowaliśmy się? – pyta policjant. – Ależ skąd! – odpowiada kierowca. – Most wiozę i właśnie paliwo mi się skończyło!
– Dzień dobry, tu weterynarz. Pani Zosiu, jest u mnie pani mąż z Azorkiem i żąda, żeby go uśpić. Co pani na to? – Cóż, protestować nie będę, skoro nalega… Ale Azorka proszę puścić wolno, zna drogę do domu i trafi sam.
Młoda pani psycholog towarzyszy dzieciom na koloniach. To jej pierwszy dzień. Dzieci grają w piłkę, lecz jeden chłopczyk tylko stoi i patrzy. Pani wzywa go do siebie, mimo jego protestów, i mówi: – Dziecko, nie można tak się dystansować od grupy rówieśniczej! Czemu stoisz, gdy inni biegają? – Bo ja, proszę pani, jestem bramkarze - I wtedy Jagienka wybiegła z domu i ruszyła z kopyta za Zbyszkiem.
W samolocie spotykają się dwie Japonki. – Właśnie wracam ze wspaniałych wakacji – mówi jedna. – Tak? A co ciekawego widziałaś? – pyta druga. – Nie wiem jeszcze. Nie zdążyłam przejrzeć zdjęć.
Salon, popołudnie. Żona mówi do męża: – Marianie, przygotowałam ci codzienną kawę. Przynieś sobie z kuchni. Mąż idzie, wraca z filiżanką na tacy, raptem upuszcza tacę i kawa się wylewa. – Marianie!!! – To nie ja. Ta kawa była tak słaba, że sama się przewróciła…
Rzecz się dzieje przed walentynkami. Młody człowiek pyta sprzedawcę: – Czy dostanę u pana jakieś ładne kartki, koniecznie z napisem „Dla mojej jedynej”? – Oczywiście, mamy taki wzór. – To poproszę siedem.
Dwaj biznesmeni idą na lunch. Raptem jeden szarpie drugiego za rękaw i gwałtownie wciąga w jakąś bramę. – Co robisz?! – Broni się kolega. – Stary… tam szedł mój radca prawny. Ile razy mnie gdzieś widzi, wita się i pyta, jak tam interesy, a nazajutrz przysyła mi rachunek za konsultację…
– Kochanie, jak ci dziś poszło? – pyta żona biznesmena. – Świetnie, podpisałem z Kowalskim umowę na trzy lata. On daje kasę, a ja doświadczenie. – Ale co będzie za trzy lata?! – To proste: on będzie miał doświadczenie, a ja pieniądze!
Młodzian do starszej pani: – Babciu, jak tu najszybciej do szpitala? – A powiedz no mi jeszcze raz „babciu”, to karetka migiem cię tam zawiezie!
– Baco, a co robicie, jak na przykład macie wolny czas? – Ano, siedze se i dumie… – A kiedy nie macie czasu? – To ino siedze…
W góralskiej chacie: – Gazdo, widzę, że warunki gorsze, niż obiecywaliście przez telefon… No trudno, dla nas najważniejsze, żeby była cisza, spokój i żadnych dzieci! – O, to, to, panocku… Wczesnym rankiem gości budzą dzikie krzyki i tupot watahy małych góralików. – Gazdo, przecież miało nie być żadnych dzieci! – Nie, to nie dzieci, panocku. To diabły wcielone!
Wyfiokowana damulka mówi do górala: – Jak ja panu zazdroszczę… patrzy pan na szalone gody chmur z górskimi szczytami, na purpurowe wstęgi zachodów słońca, na skrzący, muślinowy welon śniegu tulący do piersi lasy… – Prowde godocie, widywałem, oj, widywałem, ale teraz już nie piję
– Dziadku – pyta wnuk. – Gdybyś teraz, z perspektywy twoich życiowych doświadczeń, miał wybierać, to co byś wolał: kobietę czy wino? – Mój drogi… – odpowiada po namyśle dziadek. – To zależy od rocznika!
Na ławce siedzi dwóch meneli. W pobliżu zatrzymuje się kobieta i wita przechodzącego księdza: – Proboszcz ma rękę w gipsie? Co się stało?! – Cóż, wczoraj pośliznąłem się w wannie. Na to menel pyta menela: – Ty, co to jest wanna? – Nie mam pojęcia! Niewierzący jestem.
Malutka myszka zobaczyła nietoperza. Oniemiała, wreszcie zerwała się i co sił pędzi do swojej norki. – Mamo, mamo! – woła od progu. – Nie uwierzysz!!! Widziałam aniołka!!!
Mama pyta synka: – Lesiu, napisałeś już list do Świętego Mikołaja? – Tak mamusiu: „Kochany Mikołaju, proszę o narty, kask oraz grypę na zakończenie przerwy świątecznej”.
Nauczycielka matematyki zwraca się do klasy: – Dziś będziemy uczyć się matematyki na komputerach! – Huuurrra! Nareszcie! – cieszą się uczniowie. – Cisza! A teraz kto mi powie, ile będzie osiem komputerów dodać siedemnaście komputerów?
Szczęśliwa żona pędzi do męża: – Kochanie, uwierzysz?! Nasz synek już chodzi! – Tak? – słychać znad gazety. – To niech wyniesie śmieci.
– No i jak się mieszka w akademiku? – mama pyta córkę. – Fajnie! Mają nawet swój własny ceremoniał parzenia herbaty! – ? – Tak! Najpierw trzeba przejść po pokojach i poszukać czystego kubka…
Poniedziałek w biurze. Kolega pyta koleżankę: – Marta, która to godzina? – Dziewiąta dwadzieścia. – Boże! Ależ ten tydzień się wlecze!
– Czy to dyrektor szkoły? Proszę przekazać wychowawczyni klasy IIa, że Staś nie przyjdzie dziś do szkoły. – Oczywiście, a kto mówi? – To ja, mój tatuś…
– Mój starszy brat jest dla mnie niedobry i wciąż się przechwala! – Jak to? – Bo kiedy zdobyłem podczas meczu gola, to on mówi, że nigdy nie zdobywał mniej, niż dwa. Jak zrobiłem domek dla ptaków – mówi, że on zbudował psu budę. A wczoraj, w moje urodziny, gdy kończyłem siedem lat, oświadczył, że w moim wieku miał już dziewięć…
Egzamin poprawkowy. Profesor, doprowadzony do furii ignorancją studenta, otwiera drzwi na korytarz i krzyczy: – Niech ktoś przyniesie tu marchew dla osła!!! Student dodaje skromnie: – A dla mnie kawę proszę, z mleczkiem.
– Kochanie, nie smakuje ci ten bigos? Zrobiłam specjalnie na dzisiejszy wieczór. Tak pysznie pachnie! – Smakuje, ale – nie wiem, jak ci to powiedzieć – ludzie zwykle do kina noszą popcorn…
Zalany gość podchodzi do lady: – Małą wódkę proszę! – Panie, ale to jest McDonald! – Dobra, to podwójną McWódkę…
– Babciu, co to jest malarstwo nowoczesne? – Kochanie, to proste: jeden nie wie, co maluje, a drugi nie wie, co kupuje!
– Ale miałem dzisiaj przeżycie! – Jak to? – Rozumiesz, rozmawiam sobie spokojnie przez telefon, aż tu patrzę – policja!!! – No i co? – Szybko schowałem komórkę do kieszeni, a oni w śmiech i mówią: „Panie, ale jesteśmy w Biedronce, tu spokojnie można gadać przez telefon”…
Rozmowa w pracy: – Marku, jaka jest twoja ulubiona melodia? – Od kiedy urodził się nam Maciuś – „Cicha noc”…
– Dzieci – mówi nauczycielka. – Przed nami jutrzejsza wizytacja. Zależy mi, byście wypadli jak najlepiej. Dlatego, gdy ja zadam wam jakieś pytanie, ci z was, którzy znają odpowiedź, podniosą lewą rękę, a ci, którzy jej nie znają – prawą!
Po powrocie ze szkoły: – Wiesz, tato, Jacek nie przyniósł dziś do szkoły kapci i pani odesłała go do domu. No i mamy świetny pomysł! – Tak? Ciekawe, jaki? – Jutro bez kapci przychodzi cała klasa!!!
Ordynator wzywa chirurga: – Kolego, tracę cierpliwość do pana! Ostatni raz mówię: proszę podczas operacji nie ciąć tak mocno! Zniszczył pan już drugi stół operacyjny w tym miesiącu!
Dzwoni telefon: – Panie doktorze, pomocy! Tu Marczak. Moja żona ma ostry atak wyrostka robaczkowego! – Niemożliwe. Przecież rok temu osobiście go jej wyciąłem! Czy słyszał pan o tym, by po operacji u człowieka pojawił się drugi wyrostek? – A czy pan słyszał o tym, że u człowieka pojawiła się druga żona?!
Rozmowa lekarzy: – Wiesz, kochała się kiedyś we mnie szalenie pewna pielęgniarka… Wcale mi się nie podobała! – No i? – Powiedziałem wreszcie, żeby o dwudziestej trzeciej przyszła do pokoju lekarskiego, to nikogo nie będzie. – Przyszła? – Tak. Ale nikogo nie było!
W klasie. – Dzieci – pyta pani. – Jaka jest liczba mnoga od słowa niedziela? – Wakacje!!! – krzyczą dzieci.
– Kowalski, oto twoja praca. Beznadziejna! Jak jeden człowiek może w tak krótkim tekście zrobić tyle błędów?! – Jak to jeden – oburza się uczeń. – Pomagała mi mama, siostra i dziadek!
Szkolny pedagog wzywa matkę ucznia: – Szanowni państwo, podejrzewam, że państwa syn cierpi na kompleks Edypa. – Co pan tu wmawia jakieś kompleksy?! Najważniejsze, że to dobre dziecko i bardzo kocha mamunię.
Lekcja polskiego: – Jadziu, podaj proszę dwa zaimki. – Kto? Ja? – Brawo! Szóstka!
Rodzina w restauracji. Ojciec do kelnera: – Proszę zapakować te resztki. Weźmiemy dla psa. – Tatusiu, hura! Naprawdę kupisz nam pieska?! – cieszą się dzieci.
– Nie wiem, jak to robisz – mówi biznesmen do biznesmena – ale zauważyłem, że choć zaczynacie pracę o 8.30, pracownicy przychodzą dużo wcześniej. – To proste! Mamy 30 pracowników, a ja kazałem zrobić parking na 15 samochodów…
Otwarcie nowego gmachu firmy. Gratulacje, uściski, kwiaty. Na jednej z wiązanek szarfa: „Nie zapomnimy Ciebie nigdy – Koledzy”. Zdziwiony właściciel idzie do kwiaciarni, z której przysłano kwiaty. – Ach, przysłaliśmy niewłaściwy bukiet! – przeprasza kwiaciarka. – Tamten pojechał na pogrzeb! – Co było na szarfie? – „Gratulacje z powodu wspaniałej lokalizacji”…
Na rybach. Mąż do żony: – Są jeszcze kiełbaski? – Nie ma. Zjadłam. – A może kanapki? – Też zjadłam. – A jabłka? – Wszystkie zjadłam. – Wiesz co? To zjedz jeszcze robaki i wracajmy do domu…
Syn do ojca: – Tato, czy to prawda, że znaleźliście mnie w kapuście?! – Tak. To prawda. A wczoraj znaleźliśmy cię za śmietnikiem, za to w sobotę na przystanku. Synu, musisz wreszcie przestać pić!
Sklep z dywanami. Klientka do sprzedawcy: – Proszę coś „niezniszczalnego” na podłogę w dziecięcym pokoju. – A ile ma pani dzieci? – Pięcioro. – To może asfalt…
– Pani Żanetko – mówi sędzia podczas rozprawy – na wszystkie moje pytania proszę odpowiadać dokładnie i wyczerpująco. Czy zna pani tego oto oskarżonego? – Dokładnie i wyczerpująco!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz