2016/02/29

Orban wywołał burzę orędziem: Gangi uchodźców nie będą polować na nasze żony i córki

Premier Wiktor Orban wygłosił orędzie, które odbiło się szerokim echem w Europie. Szef rządu ostro wypowiedział się na temat uchodźców. Agencja Reutersa nazwała wystąpienie „napastliwym”. Węgierska opozycja przekonuje, że większym zagrożeniem jest „premier i jego skinheadzi”. 
Jak dowiadujemy się z orędzia, Węgrzy nie zamierzają zmienić swojego stanowiska w sprawie kryzysu imigranckiego. Mało tego, rząd zlecił przygotowania do budowy kolejnego płotu, który ma odgrodzić Węgry od następnego państwa. Tym razem „mur” będzie budowany na granicy z Rumunią, by w ten sposób zabezpieczyć się przed kolejną falą uchodźców. Wcześniej budowano druty kolczaste na granicach z Serbią i Chorwacją. Węgrzy zapewne będą używać wszystkich zabezpieczeń, ponieważ w tym roku do Europy może nadciągnąć nawet dwa razy tyle imigrantów co w 2015 roku.
– Węgry będą nadal przeciwstawiać się planom Unii zabiegającej o wprowadzenie systemu kwotowego, zgodnie z którym 100 tys. migrantów zostałoby rozlokowanych we wszystkich krajach unijnych – mówił premier Węgier.
– Bruksela musi zostać powstrzymana. Nie możemy im pozwolić, by nas zmuszali do przyjmowania gorzkich owoców ich pomylonej polityki imigracyjnej. Nie chcemy i nie będziemy importować przestępstw, terroryzmu, homofobii i antysemityzmu do Węgier. Bruksela nie może zmienić się w nową wersję Związku Radzieckiego, narzucając nam swoją wolę – mówił.
– Nie będzie dzielnic bezprawia w węgierskich miastach. Nie będzie zamieszek, nie będzie obozów uchodźców w płomieniach, a gangi nie będą polować na nasze żony i córki – skwitował czym oburzył część europejskiej sceny.
Węgierska opozycja twierdzi, że większym zagrożeniem dla kraju są „premier i jego skinheadzi„.

Wyjście z Unii to jedyne co możemy zrobić dla siebie , dłuższe przebywanie w tym syfie za drogo nas kosztuje !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Czy musimy być w Unii?

    Była wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viviane Reding w niemieckim dzienniku „Die Welt” sugeruje, że „jeśli Polakom coś się nie podoba, mogą wystąpić z Unii Europejskiej”.
    Myślę, że nie tylko mnie wiele się nie podoba, dlatego Polacy głęboko powinni się zastanowić czy tego nie uczynić. Jestem wściekła, gdy pomyślę o tym, jak Niemcy wysługując się Unią, grożą nam sankcjami ekonomicznymi za to, iż nie godzimy się na automatyczny kwotowy przydział muzułmańskich imigrantów, ponieważ nie chcemy w przyszłości zostać częścią kalifatu. Gdy sobie przypomnę jak premier rządu B. Szydło była przez nich atakowana, to robi się mi ciepło.
    Gdy w 2004 roku wchodziliśmy do UE, przyświecała nam wizja dołączenia do wspólnoty suwerennych państw, których siła wyrażana się w różnorodności. Liczyliśmy na zwiększenie naszych możliwości bankowych i handlowych, rozwój biznesu i dobrobytu.
    Zamiast tego, banki i handel przejął obcy kapitał, polski biznes się nie rozwija a obszar biedy powiększa. Zdrową konkurencję zastąpiły limity produkcji mleka, cukru i połowu ryb. Co chwilę Unia próbuje wprowadzić lub wprowadza obłędne przepisy. Była m.in. rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie zaostrzenia przepisów, dotyczących powiększania biustu, regulacja Komisji Europejskiej zakazująca gotowania dotowanego mleka, dyrektywa uznająca ślimaka za rybę śródlądową. Swojego czasu w UE trwały prace nad tym, by za banany uznawać tylko te, które są odpowiednio zakrzywione i mają konkretny kształt. Tak się jakoś dziwnie składało, że powyższe kryteria spełniały tylko te sprowadzane głównie z byłych francuskich kolonii. Był nakaz zwiększenia odległości kaloryfera od ściany z 4 na 6 cm, czy zakaz jeżdżenia na nartach na śniegu, którego warstwa jest cieńsza niż 20 centymetrów.
    W dyrektywie z 1989 roku Rada Unii Europejskiej zarządziła, że do każdej profesjonalnej pary kaloszy musi być dołączona instrukcja. Z kolei w dyrektywie z 1993 roku określono, jakie powinny mieć wymiary prezerwatywy oraz jaka powinna być ich wytrzymałość rozciągnięcia, ciśnienia i objętości. W 2001 roku powstała kolejna, która określa jak należy użytkować drabinę.
    Poza tego typu przepisami, które irytują i śmieszą, są takie, które niszczą gospodarkę i uderzają w niezależność i suwerenność Polski.
    Wskutek nierównego traktowania m.in.:
     stocznie niemieckie dostały państwową pomoc, a polskie musiały ją zwrócić, co skutkowało ich upadkiem,
     Polscy rolnicy otrzymują dopłaty rolne niższe niż w innych krajach Zachodnich,
     od lipca 2014 roku Komisja Europejska zakazała pomocy publicznej w specjalnych strefach ekonomicznych dla firm przetwarzających produkty rolne na wyroby z tej samej grupy. Zmiany zasad w mniejszym stopniu uderzyły w firmy zachodnie, które są już rozwinięte, rozbudowane i zmodernizowane.
     nie możemy pomóc upadającym kopalniom, bo Unia tego zabrania,
     za zgodę Komisji Europejskiej na pomoc publiczną dla Polskich Linii Lotniczych (LOT) polski przewoźnik musiał do końca 2015 r. zrezygnować z niektórych najbardziej dochodowych połączeń i oddać je konkurentom,
     poprzez pakiet klimatyczny na siłę forsowana jest dekarbonizacja
     naciska się na propagowanie żywności genetycznie modyfikowanej,
     nawet pomoc publiczna w polskich instytucjach badawczych umożliwiająca przeprowadzenie badań na miejscu, jest uzależniona od decyzji Komisji Europejskiej,
     po 2020 r. Polska stanie się płatnikiem netto.
    Oprócz tego, z roku na rok sukcesywnie dochodzi do ograniczenia suwerenności poszczególnych państw członkowskich. Dzieje się to na skutek tego, że władze unijne dążą do stworzenia utopijnego super państwa europejskiego, w którym nie będzie narodów, nie będzie tradycyjnej rodziny, odwołania do Boga. Temu celowi służy budowa centralnej gospodarki, centralnego prawa i centralnego rozdziału funduszy. Równocześnie zwalczane są państwa narodowe, ponieważ zbyt mocno dbają o własny interes, tym samym są przeszkodą w realizacji tej utopii. Unia coraz bardziej przypomina ZSRR, z tą różnicą, że Kreml zastąpiła Bruksela.
    Wielu Polaków wiąże gwarancję naszego bezpieczeństwa z tym, że jesteśmy członkiem NATO. Jak wygląda rzeczywistość mogliśmy się dowiedzieć, gdy w podsłuchanej rozmowie z Jackiem Rostowskim Sikorski miał stwierdzić m.in., że „sojusz z USA jest dla Polski szkodliwy, bo stwarza fałszywe poczucie bezpieczeństwa”. Przez lata był ministrem, więc wiedział, co mówi.
    Jego słowa w pełni potwierdziły się w chwili aneksji Krymu. W grudniu 1994 roku Ukraina w zamian za nuklearne rozbrojenie otrzymała deklarację respektowania jej suwerenności oraz integralności terytorialnej gwarantowane przez USA, WB, Chiny i Francję. Polegając na tych gwarancjach Ukraina straciła Krym, a w Doniecku i Ługańsku trwa wojna bo próbują się od niej oderwać.
    Widząc jak od roku wypracowywana jest decyzja w sprawie uszczelnienia granic zewnętrznych UE, uważam, że gdyby Polska została zaatakowana, to zanim zostałaby wypracowane decyzje dotycząca interwencji NATO, przestalibyśmy istnieć.
    Gdy Rosja wprowadziła embargo na nasze mięso, owoce, Unia nie stanęła za nami murem, tak samo jest teraz, gdy chce wyrugować nasze firmy przewozowe ze swego rynku, w unijnych gabinetach panuje cisza.
    Nigdy nie rozwiązała żadnych problemów. Nie gwarantuje nam niczego, ani bezpieczeństwa, ani rozwoju gospodarczego. Wręcz przeciwnie, czas pokazał, że zostaliśmy ubezwłasnowolnieni.
    Uważam, że wyjście z UE i zamkniecie granic nie byłoby dla nas tragedią. Ponownie stalibyśmy się gospodarzem we własnym kraju, decydującym o swoim losie, swoich kopalniach i o tym kogo chcemy wpuścić do swojego domu. Niemcy przestali by nas straszyć, upokarzać i mówić co mamy robić i jak żyć. Byłoby biedniej, ale warto ponieść taką cenę w zamian za zapewnienie bezpieczeństwa nam i naszym rodzinom. Najwyższy czas by Polacy nie oglądając się na innych opuścili Unię.
    Liliana Borodziuk

    Co grozi dzieciom wychowanym przez homoseksualistów? Miażdżący raport amerykańskiego socjologa A co grozi dzieciom z rodzin patplogicznych ????

                       fot. PAP / EPA                Amerykański naukowiec prof. Mark Regnerus, który niedawno wykazał w swoich badaniach, że dzieci z tradycyjnych rodzin są znacznie szczęśliwsze i zdrowsze niż te wychowane przez pary jednopłciowe, stał się obiektem ataków ze strony środowisk homoseksualnych.
    Jeden z niezadowolonych z wyników prac badawczych, stawiających w niepochlebnym świetle homozwiązki, zakwestionował na swoim blogu rzetelność naukowej pracy socjologa. To wystarczyło, że sprawą zajęła się specjalna komisja Uniwersytetu Texas w Austin, gdzie uczony jest zatrudniony. Szybko okazało się, że zarzuty pod adresem naukowca są całkowicie bezzasadne, a metodyka przeprowadzonych badań jest bez zarzutu.

    David Hacker z chrześcijańskiej organizacji Alliance Defense Fund (ADF) uważa, że cała sprawa uwłacza godności profesora, który musiał kilkakrotnie stawić się przed komisją i oddać zawartość swego komputera do sprawdzenia. Jednak, jak zauważa prawnik, są to coraz częstsze sytuacje w USA.

    Profesorów, którzy nie kłaniają się dominującej na uniwersytecie orientacji, w większości lewicowej, karze się lub cenzuruje z powodu ich przekonań
    – dodał.

    Raport Marka Regnerusa oparty był na analizie odpowiedzi, jakich udzieliły dorosłe dzieci wychowane przez ich biologicznych rodziców lub przez rodzica homoseksualnego wraz z jego lub jej partnerem. Wnioski są jednoznaczne w swej wymowie i, jak zauważa uczony, trudno je bagatelizować.

    12 proc. dzieci wychowanych przez matkę lesbijkę i 24 proc. tych, którymi opiekował się ojciec gej przyznawało, że myślało ostatnio o popełnieniu samobójstwa. Dla porównania w przypadku kompletnych rodzin i samotnego rodzica biologicznego odsetek dzieci rozważających odebranie sobie życia wyniósł 5 proc.
    28 proc. dzieci wychowanych przez matkę lesbijkę podawało, że nie ma obecnie pracy. Do braku zatrudnienia przyznawało się 20 proc. dzieci wychowanych przez ojca geja, a tylko 8 proc. z kompletnych rodzin biologicznych i 13 proc. wychowanych przez jednego rodzica.

    23 proc. dzieci wychowanych przez matkę lesbijkę mówiło, że było „dotykane seksualnie” przez ich rodzica lub jej partnerkę. Odsetek ten w przypadku pełnej rodziny biologicznej wyniósł 2 proc., w przypadku ojca geja – 6 proc. natomiast pojedynczego rodzica – 10 proc.
    Kolejna zatrważająca statystyka dotyczy sytuacji, kiedy osoby w pewnym momencie zostały zmuszone do seksu wbrew ich woli. Dotyczy to 31 proc. tych wychowanych przez matkę lesbijkę, 25 proc. przez ojca geja i 8 proc. z pełnych rodzin biologicznych.

    40 proc. wychowanych przez matkę lesbijkę i 25 proc. wychowanych przez ojca geja miało romans w czasie małżeństwa lub wspólnego mieszkania z partnerem.Do tego typu sytuacji przyznało się 13 proc. tych wychowanych w rodzinach tradycyjnych.
    19 proc. wychowanych przez matkę lub ojca homoseksualistów przechodzi lub ostatnio przechodziło psychoterapię. Tymczasem o potrzebie konsultacji z psychoterapeutą mówiło 8 proc. wychowanych w rodzinie biologicznej.

    20 proc. wychowywanych przez matkę lesbijkę i 25 proc. przez ojca geja podawało, że nabawiło się infekcji przenoszonych drogą płciową. Odsetek takich przypadków w odniesieniu do dzieci z rodzin tradycyjnych wyniósł 8 proc.
    61 proc. wychowanych przez matkę lesbijkę i 71 proc. wychowanych przez ojca geja określało siebie jako „całkowicie heteroseksualnych”. Do takiej tożsamości przyznawało się natomiast 90 proc. tych wychowanych w pełnej biologicznej rodzinie.

    Niestety lobby homoseksualne pozostaje głuche na tego rodzaju głosy. Forsuje swoje rozwiązania, za wszelką cenę próbując poszerzyć grupę krajów, w których adopcja dzieci przez homoseksualistów będzie możliwa. Wiele wskazuje na to, że od przyszłego roku do ich grona dołączy Francja. Pod wpływem działań lobbingowych znajduje się także Polska. Mimo, że zdecydowana większość Polaków wciąż sprzeciwia się legalizacji związków homoseksualnych, próby zmiany świadomości społecznej zakrojone są na szeroką skalę. Służą temu także batalie polityczne prowadzone głównie przez partie lewicowe. Złożony w Sejmie przez SLD projekt ustawy o związkach partnerskich oparty został na wzorze francuskim, który umożliwia homoseksualistom adopcję dzieci.

    Adopcja dla homoseksualistów już za tydzień w polskim prawie! Rząd spełnia najbardziej kontrowersyjne postulaty LGBT. Podpisz petycję!

    Fot. sxc.hu
    Fot. sxc.hu
    Rząd wyszedł naprzeciw najbardziej radykalnym postulatom środowiskLGBT, które propagowano podczas ostatniej „parady równości”. Już w przyszłym tygodniu koalicja rządząca wraz z lewicą przegłosuje rządowy projekt ustawy legalizującej in vitro, który w ostatnim rozdziale, w art. 91 pkt 3 przewiduje wprowadzenie do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego art. 75¹ tworzącego możliwość uzyskania statusu prawnego ojca mężczyźnie względem obcego mu dziecka poczętego in vitro. W tym celu wystarczy, by matka surogatka nosząca ciążę z dzieckiem poczętym in vitro oświadczyła, że będzie on ojcem dziecka. Zgodnie z proponowaną w rządowym projekcie ustawy o leczeniu niepłodności treścią nowego art. 75¹ k.r.o., do uznania ojcostwa dziecka poczętego wskutek zabiegu sztucznego zapłodnienia wystarczy złożenie przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego dwóch oświadczeń. Jedno to oświadczenie matki surogatki, drugie zaś to oświadczenie mężczyzny, którego wskaże ona jako ojca. Sejm został o tym kontrowersyjnym rozwiązaniu poinformowany w opinii Sądu Najwyższego, którą jednak całkowicie zignorowała komisja zajmująca się tym projektem. W opinii SN czytamy, że rozwiązanie to „pozostawia wykreowanie rodzinnego stosunku prawnego ojcostwa pomiędzy osobami obcymi poza wszelką kontrolą”. Sąd Najwyższy w swej opinii wzywał Sejm do poważnego przemyślenia tego, czy rzeczywiście chce wprowadzać rozwiązanie kreujące „stosunek ojcowski mężczyzny, od którego dziecko nie pochodzi, który nie jest mężem matki w przypadku urodzenia dziecka wskutek zastosowania procedury medycznie wspomaganej prokreacji” (s. 15).
    W praktyce, projektowany przepis umożliwi uzyskanie prawnego statusu ojca mężczyźnie, który nie jest genetycznie spokrewniony z dzieckiem, na podstawie oświadczenia kobiety, którego prawdziwości nie sposób będzie zweryfikować.Jeśli art. 75¹ k.r.o. zostanie w przyszłym tygodniu uchwalony i wejdzie w życie, nic nie będzie stało na przeszkodzie, ażeby również mężczyzna niebędący partnerem matki mógł zostać przez nią uznany za ojca. W ten sposób tylnymi drzwiami wprowadza się do polskiego porządku prawnego instytucję macierzyństwa zastępczego (surogacji). Homoseksualiści zyskają bowiem prawne narzędzie pozwalające im na wytworzenie stosunku pokrewieństwa między nimi a dzieckiem matki-surogatki. Wystarczy, że złoży ona oświadczenie uznające danego homoseksualistę za ojca dziecka.
    Rząd przygotował więc projekt realizujący jeden z najbardziej kontrowersyjnych postulatów środowisk homoseksualnych, o którym od 2012 roku mówi międzynarodowa organizacja Men Having Babies. Celem MHB jest m.in. wspieranie gejowskiego rodzicielstwa oraz promowanie dostępności surogacji dla par gejowskich. Nie dalej jak 3 maja br. środowiska LGBT debatowały w Brukseli na temat zwiększenia dostępu dla homoseksualistów do surogacji podczas międzynarodowego kongresu poświęconego możliwości nabywania praw rodzicielskich z zastosowaniem surogacji oraz firm świadczących kompleksowe usługi w tym obszarze. Świadczy to o istnieniu prężnie rozwijającego się biznesu surogacyjnego, którego interesom wychodzi na przeciw rząd polski w projekcie ustawy o leczeniu niepłodności. Stworzenie przepisu umożliwiającego rozwój biznesu surogacyjnego i adoptowanie dzieci z in vitro przez obcego mężczyznę stanowi drastyczne pogwałcenie zasady ochrony godności człowieka i naczelnej dla prawa polskiego zasady dobra dziecka. Surogacja oznacza bowiem de facto przyzwolenie na handel ludźmi. Przewidziane przez art. 91 pkt 3 wprowadzenie do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego art. 75¹ tworzyłoby znakomite warunki dla handlu dziećmi, zakazanego w szczególności przez wiążący Polskę art. 2 lit a Protokołu fakultatywnego do Konwencji o prawach dziecka w sprawie handlu dziećmi, dziecięcej prostytucji i dziecięcej pornografii (Dz.U. z 2007 r. Nr 76, poz. 494). Zważywszy, że ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka wyraźnie uznaje w art. 2 ust. 1, że „dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletniości” nie sposób nie traktować surogacji jako formy handlu dziećmi. Praktyka ta narusza również art. 4 Konwencji Rady Europy w sprawie działań przeciwko handlowi ludźmi (2005) i art. 211 lit. d Konwencji ONZ o Prawach Dziecka (1989), art. 5 i 17 Europejskiej Konwencji o przysposobieniu dzieci (1967 i 1993), oraz art. 21 Konwencji z Oviedo o prawach człowieka i biomedycynie.

    A gdzie jadą sprzedawczyki ?? , spierdalają do Afryki !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Uchodźcy muzułmańscy w Niemczech żądają... domów i samochodów. Dadzą im to, aby nie wysadzali się w powietrze na miejskich deptakach?

    PAP/ EPA
    PAP/ EPA
    Niemcy oniemieli, gdy przeczytali wywiad z koordynatorką działań w sprawie azylantów w powiecie Dachau w Bawarii. Prawniczka oznajmiła, że jednym z częstych pytań jej muzułmańskich petentów jest… kiedy dostaną dom i samochód.
    „Dachauer Rundschau”
    Prawniczka Isabell Sittner zajmuje się w swym urzędzie koordynowaniem pomocy udzielanej imigrantom przez Bawarię. Poszukuje pomieszczeń do wynajęcia, podejmuje decyzje o wypłacie zasiłków itd. W rozmowie dla miejscowej gazety „Dachauer Rundschau” przyznała, że będą bardzo duże problemy z integracją uchodźców, gdyż podstawową sprawą jest język, a bardzo niewielu z nich posługuje się angielskim, francuskim, a zwłaszcza niemieckim.
    Wielu spośród nich jest analfabetami. Potwierdzenie otrzymania pieniędzy kwitują krzyżykiem
    — opowiada kobieta. I dodaje, że zaskoczyła ją wielka roszczeniowość przybyszów.
    Zauważyłam, że większość z nich przybyła tu z zupełnie nierealistycznymi wyobrażeniami i oczekiwaniami. Często pytają mnie: „Kiedy dostanę dom i samochód?”
    Tego typu informacje nie są rzadkością w Niemczech i innych krajach, które zdecydowały się ugościć tysiące muzułmanów. Niedawno media obiegła informacja o buncie uchodźców w jakimś szwedzkim miasteczku, którzy zażądali przenosin do dużego miasta, bo mają daleko do sklepu.
    Ciekawe, czy rządy państw takich jak Szwecja czy Niemcy nie wiedziały, czy nie chciały wiedzieć, że ludzie, których chcą gościć nie uciekają bardzo często od wojny, ale od biedy. I stąd tak rozpowszechniona roszczeniowość.
    Czy nieszczęsny uciekinier, który ledwo uratował głowę przez mordercami z Państwa Islamskiego po wydostaniu się ze strefy zagrożenia dopomina się własnego domu i samochodu? Albo komfortu bliskiego sklepu?

    Każdy, kto raz był w kraju islamskim wie, że tamtejsze społeczności są w ogóle bardzo roszczeniowe. Mężczyźni uważają, że cały świat powinien leżeć im u stóp. I to jest reguła, od której są wyjątki.
    I dlatego po przybyciu do Europy żądają, wymagając spełnienia zachcianek. A jak tego nie dostaną, to sprawiają kłopoty. Niedawno była głośna sprawa, gdy skarżyli się telewizji, że im „jaja puchną”, bo nie mają „dostępu” do kobiet. Czas na sponsorowane przez państwo niemieckie obwoźne domy publiczne z półksiężycem na dachu?
    Ta rozpasana roszczeniowość zwiastuje wielkie kłopoty. Oni nie zmienią swoich charakterów – będą chcieli, abyśmy to my nagięli się do ich potrzeb. Jeśli ustąpimy, będą chcieli więcej. Potem więcej i znów więcej. Gdy powie im ktoś „stop”, to usłyszy, że jest ksenofobem. Lewacy wesprą ich w tym, bo oni uwielbiają ciąć gałąź, na której siedzą. Nazywają to „ubogaceniem”.

    Muzułmanie mają silne charaktery i silne pragnienie dominacji. Są pewni swoich zasad, a one są twarde, bo podparte surową religią. Tej twardości możemy im pozazdrościć, bo dzisiejsi Europejczycy to „rasa na wymarciu”, i to dosłownie pod każdym względem. To genderowe uni-seksy w tęczowych spodniach-rurkach, którzy raczej się nie rozmnożą i nie staną do obrony swych krajów z bronią w ręku.
    Jest jednak nadzieja. To zdecydowany opór Polaków i innych nacji naszej części kontynentu. Czynniki historyczne, polityczne i ekonomiczne sprawiły, że nie przybywali do nas goście z dawnych kolonii, nie przybywali gastarbeiterzy za pracą. Jednak rozwój mediów, komunikacji sprawił, że mogliśmy, zwłaszcza po roku 1989 r. obserwować jak islam rozpycha się, podbija i niszczy zachód Europy.Staliśmy się mądrzejsi głupotą zachodnich Europejczyków, uczymy się na ich błędach. Stąd też być może bierze się ich zawiść, zarzuty o „braku solidarności”, podejrzenia o ukryty „nazizm”.
    Ale warto to wszystko przetrzymać, nawet za cenę ewentualnych kar, którymi nam grożą ci, którzy są tak zaskoczeni żądaniami samochodów i domów przez „uchodźców”.
    Islam nie jest religią pokoju, jak próbują to wmawiać idioci-lewacy. Islam jest realnym zagrożeniem, przed którym mamy prawo się bronić.

    Tu o Polskę chodzi, nie o interes partyjny!

    Kiedy politycy zrozumieją, że tu o ojczyznę idzie, nie o partyjne rozgrywki czy o prywatne korzyści? Praca dla Państwa powinna być misją – czy to dla rządzących, opozycji czy szeregowych urzędników. Niestety obserwuję, że od lat nic się nie zmienia i nie ma znaczenia, która z opcji politycznych jest u władzy. Z perspektywy mojego posłowania jasno widzę, że w Sejmie brakuje zdrowego rozsądku i zwyczajnej ludzkiej przyzwoitości. Nic tylko partykularne interesy polityczne partii, rozdawnictwo i zaspokajanie wyborców ponad wszystko, ponad wszelką logikę.
    polska
    Trzeba jasno powiedzieć, że PiS rozpoczął swoje rządy od rozdawania, nie bacząc na możliwości budżetu. Robią wszystko, by tylko wywiązać się z obietnic wyborczych. W podsumowaniu pierwszych 100 dni rządu dowiedzieliśmy się, że Izby skarbowe i Urzędy Skarbowe dostały 200 mln złotych na to, żeby bardziej przyglądać się nam, obywatelom, czy płacimy podatki, czy nie. To się nazywa zacieśnieniem działalności czy też sprawności państwa. Dowiedzieliśmy się, że postały dwa nowe podatki, a także, że nawet do kilkunastu tysięcy urzędników zostanie dodatkowo zatrudnionych. Powstały jeszcze dwa ministerstwa – jakby mało było dotychczasowych – dowiedzieliśmy się też, że podatek 19% CIT to nie jest podatek jakiś wysoki, bo we Francji są wyższe… Historia się powtarza: zamiast uproszczenia prawa – komplikacje.
    Tymczasem rządzący – niezależnie od opcji politycznej – powinni być po  postu dobrymi gospodarzami. Bo gospodarz dba o swoje gospodarstwo od początku do końca, troszczy się o dom, o domowników, o ich bezpieczeństwo i najważniejsze potrzeby, które musi w pierwszej kolejności zabezpieczyć. Myśli o tym co teraz i co w przyszłości, planuje inwestycje, przewiduje koszty i przychody. Zanim dojdzie do wydatków, musi zadbać o zarabianie, budżet musi się spiąć. A zadłużanie się w imię spełnienia przedwyborczych obietnic na konto przyszłych pokoleń jest działaniem krótkowzrocznym i wobec naszych dzieci nikczemnym.
    Polska to nic innego jak ogromne gospodarstwo, które musi być mądrze zarządzane i które potrzebuje prawdziwego gospodarza. Jako przedsiębiorca doskonale wiem, że w firmie trzeba mierzyć wydatki na możliwości finansowe. Przewidujący przedsiębiorca jest dobrym gospodarzem właśnie. Tak samo powinno być w Państwie, przy czym tu jest nawet większa odpowiedzialność, bo i skala większa, o los większej liczby ludzi chodzi. Silne Państwo to mocna gospodarka, dlatego do głosu powinno się więcej dopuszczać przedsiębiorców, bo to oni mają doświadczenie, to im się udało, przetarli szlaki, jeśli popełnili błędy, to wyciągnęli wnioski, nauczyli się, znaleźli sposób na opłacalny biznes. Dla Polski najważniejsze teraz są kwestie gospodarcze, nie ma tu miejsca na eksperymentowanie, warto skorzystać z wiedzy praktyków. Czas na prawdziwy lobbing przedsiębiorców!
    Osobiście jestem do tego przekonany, dlatego wraz z grupą posłów pracuję nad tym, żeby utworzyć odrębną komisję działającą na rzecz uproszenia prawa gospodarczego. Kiedyś Palikot powołał komisję „Przyjazne państwo”, ale zdeprecjonował tę formę i jego komisja została wycofana. Nam chodzi o konkrety, o nowelizację w całości prawa gospodarczego oraz – i to jest mój postulat – nadzoru nad nim. Inaczej mówiąc, czym innym jest napisanie prawa, czym innym stanie na jego straży. Od razu tutaj na podorędziu mam ustawę o wolności gospodarczej, tzw. ustawę Wilczka, która dziś już de facto nie istnieje. To było dobre prawo, ale każdy kolejny minister sobie coś z niej uszczknął, z czegoś się wycofał rozporządzeniem. I po wszystkich zmianach zostało po niej tylko dobre wspomnienie. Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia, komisja, nad którą pracujemy oczywiście zajmowała by się tworzeniem prawa gospodarczego i ustawianiem przepisów gospodarczych w taki, żeby w kasie było więcej, a nie mniej, żeby było łatwiej, a nie trudniej. Na pozór to trudne zadanie, jest tak naprawdę banalnie proste. Trudno uwierzyć, że do tej pory nie zostało to zrobione. Powołanie tej komisji ma na celu stworzenie dobrego prawa gospodarczego oraz nadzór nad przebiegiem jego wdrażania w życie. Inaczej mówiąc bylibyśmy policjantami tej ustawy i pilnowalibyśmy, aby nikt w niej nie grzebał.

    Czekam na imigrantów !!!

    Niemcy przyznają: To Polacy mają racje!

    Na stronie tygodnika "Die Welt" zaprezentowano wyniki sondażu dotyczącego oceny polityki imigracyjnej Angeli Merkel oraz krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zdecydowana większość Niemców, która zagłosowała w sondzie, jest przekonana: To Polacy, Węgrzy, Czesi i Słowacy mają rację, a kanclerz Merkel grubo się myli!
    Niemcy przyznają: To Polacy mają racje!                                                                        Oczywiście, to tylko sondaż na stronie internetowej. Jednak spadające na łeb na szyję poparcie dla Merkel oraz jej partii CDU, a zarazem szybko rosnąca popularność Alternatywy dla Niemiec pokazują wyraźnie, że ten sondaż oddaje rzeczywistość. Większość Niemców ma dość obłędu - chce pomagać uchodźcom, ale nie chce by ich kraj zalali islamiści. 
     
    Jak widać pomimo wysiłków aparatu propagandowego Berlina nie wszystko da się ludziom wmówić...
     
    wbw                                    
    powiększwersja do drukupoleć znajomemu

    Warszawa. "Imię" na stałe w repertuarze Studia Buffo

    W Teatrze Studio Buffo na stałe zagościła inscenizacja francuskiej sztuki "Imię" w reż. Grzegorza Chrapkiewicza. Najbliższe spektakle odbędą się 27 i 28 lutego o godz. 19.30.
    Spektakl realizowany przez Tito Productions (producenta przedstawień m.in. "Boeing Boeing", "Histerie miłosne" i "I love you") nie jest komedią pozbawioną refleksji, a śmiech bywa tutaj gorzki. W tej sztuce błahy powód generuje konflikt, uświadamiając bohaterom to, co zostało zaprzepaszczone w ich życiu.
    Ekranizacja "Imienia" ściągnęła do kin rekordową liczbę widzów. Nakręcony w 2012 roku film otrzymał dwa Cezary oraz trzy nominacje (w tym za najlepszy scenariusz adaptowany). Dobrze napisane, dowcipne dialogi i wyraziste postaci, to komediowe atuty "Imienia", porównywanego często do "Boga mordu" (filmowa "Rzeź" Romana Polańskiego).
    Akcja spektaklu rozgrywa się w ciągu jednego wieczoru, podczas kolacji wyprawianej przez profesora literatury Pierre'a (Szymon Bobrowski) i jego żonę Elisabeth (Małgorzata Foremniak) w ich paryskim mieszkaniu. Wieczorem gospodyni zaserwuje wyśmienite potrawy kuchni marokańskiej, pan domu zaimponuje gościom powiększonym o kolejne tomy księgozbiorem. Zdecydowanie zapowiada się udana kolacja. Zaproszeni goście to przyjaciel domu, puzonista - Claude (Marcin Hycnar/Mateusz Banasiuk), brat Elisabeth - błyskotliwy przedsiębiorca Vincent (Wojciech Malajkat) oraz jego dużo młodsza ciężarna partnerka Anna (Dorota Krempa). W tym gronie przebieg spotkania zdawał się przewidywalny. Jednak tym razem typowe, drobne sprzeczki przerodzą się w prawdziwą bitwę. Całe zamieszanie wywoła z pozoru niewinne pytanie o planowane imię dla dziecka.
    "Imię" to doskonałe i zabawne dialogi, żywe, wyraziste postaci, zaskakujące zwroty akcji oraz cięty humor.

    Oscary 2016: "Spotlight" najlepszym filmem; DiCaprio najlepszym aktorem Tam jest jedna wielka hucwa , oskar należał się DiCaprio dawno temu za Tytanica ale wszędzie na swiecie jest korupcja , układy , układziki !!!!! Ciort wie co musiał zrobić za tego Oskara !!!!!!!!!!!!!

    Film "Spotlight" o aferze pedofilskiej w Kościele otrzymał tegorocznego Oscara dla najlepszego filmu. Statuetki wreszcie doczekał się Leonardo DiCaprio za główną rolę w "Zjawie". Po raz drugi z rzędu Oscara odebrał też reżyser tego filmu Alejandro Inarritu.
    W Los Angeles po raz 88. rozdano w nocy z niedzieli na poniedziałekczasu polskiego Oscary, czyli nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Najwięcej, bo aż sześć statuetek otrzymał futurystyczny "Mad Max: Na drodze gniewu" w reżyserii George'a Millera, ale w kategoriach technicznych jak charakteryzacja, montaż, kostiumy, scenografia i dekoracja wnętrz, dźwięk i montaż dźwięku.
    Najważniejszego Oscara za najlepszy film zdobył "Spotlight" w reżyserii Toma McCarthy'ego o dziennikarzach gazety "Boston Globe", którzy ujawnili aferę pedofilską w amerykańskim Kościele. "Mam nadzieję, że ten głos dojdzie do Watykanu" - mówił jeden z twórców filmu, odbierając nagrodę. Film zdobył też Oscara za najlepszy oryginalny scenariusz.
    "Spotlight" pokonał siedem innych filmów nominowanych w kategorii najlepszy film, w tym uważany przez wielu za faworyta western "Zjawę", którego akcja toczy się w pierwszej połowie XIX zdobył. "Zjawa", która była nominowana w aż 12 kategoriach, zdobyła trzy statuetki: za reżyserię, zdjęcia i dla najlepszego aktora pierwszoplanowego.
    Reżyser Alejandro Inarritu odebrał Oscara po raz drugi z rzędu, co zdarza się niezwykle rzadko; rok temu triumfował za "Birdmana". Natomiast dla Leonardo DiCaprio, nominowanego do Oscara już po raz szósty, jest to pierwszy Oscar w życiu. DiCaprio kreuje w "Zjawie" postać trapera Hugh Glassa, szukającego zemsty na kolegach, którzy pozostawili go bez pomocy na pewną śmierć po ataku niedźwiedzia.

    "Polski prezydent ostrzega, że migranci mogą przynieść epidemię". Nie tak Andrzej Duda miał sławić nas na świecie... No cóż sami zaprosili i cierpią ............... zazdrość z nich wyłazi że w Polsce nie ma tego syfu !!!!





    W świat poszły słowa prezydenta Andrzeja Dudy o tym, iż nie dziwią go obawy Jarosława Kaczyńskiego, że migranci mogą przynieść epidemie.
    W świat poszły słowa prezydenta Andrzeja Dudy o tym, iż nie dziwią go obawy Jarosława Kaczyńskiego, że migranci mogą przynieść epidemie. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta; Screen Twitter AFP
    Światowe media wreszcie szeroko piszą o prezydencie Andrzeju Dudzie. Chyba jednak nie tak, jak byśmy tego chcieli. Skupiają się bowiem na słowach z rozmowy z Bogdanem Rymanowskim, w których polska głowa państwa podzieliła obawy swojego szefa Jarosława Kaczyńskiego, iż migranci mogą ściągnąć do naszego kraju epidemie.

    Zagranica
    "Powiedział, że jego rząd powinien podjąć kroki, aby ochronić swoich obywateli kiedy pojawią się migranci, przed możliwymi epidemiami, które mogą przynieść" – taką wiadomość podał między innymi prestiżowy serwisAFP. Podobną informację przekazała też telewizja Al Jazeera.
    Reklama

    POMIŃ >>

    Zagraniczne media przytaczają też słowa Jarosława Kaczyńskiego, który mówił między innymi o „cholerze na greckich wyspach”. W kontrze do tego podają, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) powiedziała, że nie ma związku pomiędzy migracjami, a chorobami. Twitter od razu zauważył kontrowersje i zareagował.                                                                                                                                                                                                                                         Prezydent  Duda  , Kaczyński  etc.  to  najlepsze  co  Polsce  i  Polakom  przytrafić  się mogło  .  Bowiem  mając  Prezydenta   m-y-ś-l-ą-c-e-g-o możemy  być  spokojni  o  własną  przyszłość  .  A  ta  nienawiść  i  zacietrzewienie  bierze  się  stricte  tylko z  zazdrości  .  Dzięki  temu  że  w  odpowiednim  momencie  zmieniła się  u  nas władza ,  możemy  spać spokojnie .  A  nie  tak  miało  być !!  . Polska  miała  być  uległa  i  podporządkowana  bezgranicznie  Unii  a  co  za  tym idzie -Merkel  .  Były  plany  ,  były awanse  a  tu  co ??  Kicha  !!!!  Polska  postanowiła  być  Polską  !!!!!!!!!!!!!!!   Jak  tam  można  ,  to jest  chore  !! . Polska  i  inne  kraje  Eurolandem  miały  być  a  tu  kicha ,  totalna  kicha  !!  I  tak  się  porobiło  że  z Eurolandu  zostało  Eurpwspomnienie  i  totalna  klęska !!!         No  cóż  czasem  pewność  siebie  zawodzi  o  czym  na  własnym  grzbiecie  przekonały  się  Niemcy  oraz  ci  co  z  nimi  trzymali  !!!!

    Wzniosłe to i piękne ale......... nierealne niestety

    Pamiętacie co to jest ???

    Gdzie obsługa , jeść się chce !!!

    Głowa dziecka w ręku kobiety w centrum Moskwy. "Jestem terrorystką!" (http://www.tvn24.pl)

    Kobieta została obezwładniona dopiero po godzinie Jedna ze stacji metra w Moskwie została zamknięta po tym, gdy tuż przed wejściem pojawiła się ubrana na czarno kobieta. W ręku trzymała odciętą głowę dziecka. Z relacji świadków wynika, że krzyczała "Allah akbar!" i "Jestem terrorystką!". Rosyjskie media donoszą, że przed południem w poniedziałek w okolicy stacji metra Pole Październikowe pojawiła się kobieta ubrana w czador i czarną kurtkę zimową. Kiedy próbowała zejść do metra, została zatrzymana przez policjanta do kontroli dokumentów. Wtedy wyjęła z torby głowę dziecka i zaczęła krzyczeć, że je zabiła. Wykrzykiwała: "Jestem terrorystką!", "Allah akbar!". Miała także grozić, że się wysadzi. "Powiedział: jeśli nie uda się wziąć ślubu na ziemi, zrobimy to w raju". I dokonał zamachu Zamachowiec z... czytaj dalej » Kobieta została obezwładniona przez policjanta i zatrzymana. Rosyjskie media podają, że pochodzi z Uzbekistanu, w Moskwie pracowała jako niania. Ofiara to oddana pod jej opiekę 4-letnia dziewczynka, Nastia M. Zemsta na mężu Rosyjska telewizja Live News podaje, że 39-letnia kobieta została zatrzymana pod zarzutem brutalnego morderstwa. Rosyjskie media podają, że zeznała podczas przesłuchania, że zabiła dziecko, by zemścić się na mężu, który ją zdradził. Nie potrafiła jednak wyjaśnić, jaki związek ma to z rodziną, u której pracowała jako opiekunka. Kobieta miała zamordować dziecko w mieszkaniu, a następnie je podpalić. Potem poszła na pobliską stację metra. Ciało dziecka bez głowy Wcześniej w poniedziałek rosyjska agencja prasowa Interfax informowała, że policja w jednym z mieszkań w Moskwie odnalazła zwłoki dziecka z odciętą głową. Straż pożarna została wezwana do tego mieszkania do pożaru. Po jego ugaszeniu znaleziono zamordowane dziecko. Agencja RIA Nowosti informowała, że w związku ze śmiercią dziecka zatrzymano jego nianię. Źródło w policji dodawało, że dziecko zostało brutalnie zamordowane. Informacje te potwierdził Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Oświadczono, że podejrzana to kobieta w wieku trzydziestu kilku lat, pochodząca ze środkowej Azji. (http://www.tvn24.pl)
    rnest Mencel i 3 innych użytkowników udostępnili link.
    Jedna ze stacji metra w Moskwie została zamknięta po tym, gdy tuż przed wejściem pojawiła się ubrana na czarno kobieta. W ręku trzymała odciętą głowę dziecka...
    TVN24.PL

    Szokujący dokument! Tajne międzynarodowe memorandum, wchodzące w życie z...

    Szokujący dokument! Tajne międzynarodowe memorandum, wchodzące w życie z...

    Zachód pod wrażeniem polskich patriotów! “Husaria wciąż żywa”, “Jesteście ratunkiem dla Europy” UE w obecnej postaci to wrzód który trzeba jak najszybciej usunąć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dłuższe jego egzystowanie jest potężnym zagrożeniem dla Europy

    Nie milkną echa polskiego Dnia Niepodległości. Obywatele Zachodu, głównie Brytyjczycy, po tym jak po świecie rozeszły się filmy i zdjęcia pokazujące armię naszych patriotów, są wręcz zachwyceni odwagą i działaniami polskich narodowców. Śladami Polaków coraz śmielej krytykują też politykę Unii Europejskiej, która – bez wątpienia – może doprowadzić Europę do samozagłady. O Polakach zwykli Brytyjczycy niemal jednoznacznie mówią w najbardziej pozytywnym tonie.Widok morza biało-czerwonych flag wśród Polaków skandujących “Bóg, honor, Ojczyzna!” dosłownie zapiera dech w piersiach. Równie eurosceptyczni obywatele Wysp zwrócili też uwagę na płonącą w Warszawie flagę UE. Dla nich to symbol protestu wobec antyeuropejskiej polityki Brukseli. W Wielkiej Brytanii nastroje patriotyczne są jeszcze bardziej pacyfikowane, stąd zorganizowanie marszu podobnego do naszych jest znacznie trudniejsze. Zwykli obywatele Zachodu podkreślają, że polscy patrioci mogą być ratunkiem dla Europy, która niemal w całości jest już zepsuta przez poprawność polityczną.
    Najlepiej wiedzą o tym Anglicy, którzy pod hasłem “Odzyskajmy z powrotem nasz kraj” walczą z islamizacją i zatracaniem narodowości zrzeszeni w fundacji Britain First. Protesty odbywają się jednak na znacznie mniejszą skalę. Nic więc dziwnego, że z chęcią utożsamiają się z odważnymi Polakami.
    Katolicy całego świata komentują najliczniej rozsławiony film z ubiegłorocznego Święta Niepodległości oraz zdjęcia. Materiał wideo oraz kilka opinii zamieszczamy poniżej.





    2016/02/28

    A ch........ im w dupę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


    Leśne dziadki z Wenecji mogą się bardziej przysłużyć niż zaszkodzić Polsce

    Jarosław Kaczyński ma rację i Witold Waszczykowski nie popełnił wielkiego błędu. Manewr z Komisją Wenecką jest jedną z tych spraw, których się nie da jednoznacznie ocenić. Kaczyński przypomniał podstawową zasadę, bardzo bliską mojemu sercu i rozumowi. Polska decyduje o Polsce i Polacy urządzają życie Polakom. Wiadomo było, że ściąganie sobie na garb czegoś takiego, jak organ europejski nie może się skończyć dobrze. Domyślam się jednak, że Witold Waszczykowski, który zna te realia, usiłował uciec do przodu. Hucpa z Trybunałem Konstytucyjnym trafiłaby do Komisji Weneckiej wcześniej czy później. Prawdopodobnie minister chciał złagodzić propagandowy efekt i dlatego wolał sam wystąpić, niż czekać na donos. Trudno podobnej argumentacji odmówić sensu. Z drugiej strony Jarosław Kaczyński, co do zasady i w swoim stylu, słusznie powiedział, że takie zabiegi zawsze i wszędzie są błędem. Żadnych obcych struktur, które mają decydować, w jaką stronę będziemy sobie kręcić kijek od kaszanki. Prawidłowo, tylko Kaczor zwyczajowo chce robić politykę otwartą, taką prosto z wątroby, a Waszczykowski próbował przytłumić narastającą histerię ruchem dyplomatycznym. Wynik nie wygląda imponująco, prawdę mówiąc nic z tego nie wyszło, bo i ciężko się było spodziewać sukcesu. Mimo wszystko nie wieszałbym za ten stan rzeczy psów na MSZ, dyplomata ze mnie żaden, ale gdybym był polskim ministrem (nie daj Bóg) też pokusiłbym się o małą grę, co nic nie kosztuje. To nieprawda, że podniesie się większa histeria z powodu samobójczej bramki PiS, jak się określa posunięcie Waszczykowskiego.
    Histeria w każdych okolicznościach byłaby taka sama, wystarczy spojrzeć na obłąkanych, którzy zrobili kryterium uliczne w obronie płatanego kapusia esbecji. Zresztą nie ma najmniejszego sensu deliberować, co by było, gdyby było, ważne jest, jak ma być. W tym miejscu kończy się dylemat i wracamy do świętej zasady. W Polsce rządzą Polacy, którzy mogą pytać o opinię, jeśli mają taki kaprys lub potrzebę, ale ostatecznie nikt nam w kaszę dmuchał nie będzie. Wszystko, jeśli chodzi o wytyczne z zewnątrz, ale nie wszystko w sprawie. Stanisław Janecki to jeden z nielicznych dziennikarzy, których jeszcze czytam i się od Nich uczę. Janecki o Komisji Weneckiej od początku pisał rozsądnie i w ostatnich dniach też dostarczył kilku unikalnych informacji. Włochy to jeszcze gorsza Francja, tam się uprawia komunizm z krwi i kości i te leśne weneckie dziadki oczywiście mają czerwone papiery. Pan redaktor zauważył też, że przecieki kontrolowane w tej instytucji są czynnością rutynową. Weneckie dziadki puszczają szczura i czekają na reakcję, podobnie działają wszystkie skorumpowane i lewackie „organa”, ale i na to jest rada, którą wskazał Prezydent Andrzej Duda. Pan Prezydent zadał najprostsze na świecie pytanie. Jak to możliwe, że z oficjalnym stanowiskiem Komisji Weneckiej szybciej zapoznali się towarzysze z Czerskiej niż polski rząd? W tym kierunku należy podążać i co więcej dołożyć stanowczości.
    Nie można poważnie traktować instytucji, która publikuje swoje decyzje w prowincjonalnej lewicowej prasie. Od reakcji polskiego rządu i Prezydenta Andrzeja Dudy zależy jak ostatecznie będzie wyglądać „ekspertyza” komisji. Chociaż cały ten spektakl jest kolejną próbą dyscyplinowania Polski przez międzynarodówkę, cieszę się, że przed takimi „problemami” stajemy. Mamy okazję pokopać na boisku treningowym i pokazać kilka zagrań, które zrobią wrażenie przed meczem o wszystko. Przez najbliższy rok z całą pewnością będziemy świadkami wielu zdecydowanych nacisków skierowanych na podtrzymanie kolonializmu w Polsce. Siła tych presji zawsze opiera się na zasadzie impuls i reakcja. Im więcej impulsów się pojawi, tym bardziej spanikowanych reakcji międzynarodowe czynniki się spodziewają. I w drugą stronę, im więcej impulsów się wykpi, zlekceważy albo odpowie mocniejszym impulsem, tym bardziej się międzynarodówce odechciewa eksperymentów. Z mało istotnej sprawy może się narodzić całkiem rozsądny model postępow