2015/10/31

Komuniści nie rezygnują z eugeniki

Dodano: 30.10.2015 [15:11]
​Komuniści nie rezygnują z eugeniki - niezalezna.pl
foto: Colin J / https://creativecommons.org/ licenses/by-sa/2.0/
W czwartek plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin Ludowych (KPChL) podjęło decyzję o złagodzeniu polityki jednego dziecka. Nie oznacza to, że Państwo Środka zrywa z zasadami bazującymi na eugenice. Nadal władze komunistyczne decydują ile dzieci mogą mieć chińskie rodziny – tym razem pozwalają nie na jedno ale na dwoje. Nie oznacza to końca wymuszonych aborcji i sterylizacji w ChRL-u. Cel jaki sobie postawiły komunistyczne władze - naprawy gospodarki poprzez zwiększenie liczby urodzeń - też nie jest taki łatwy do zrealizowania. Rosnące koszty życia, brak odpowiedniej opieki medycznej, żłobków i przedszkoli a także ogromne zatrucie środowiska i żywności powodują że młode Chinki wcale nie chcą rodzić.

Katastrofalna kontrola urodzeń

Wprowadzona w 1979 r. przez Deng Xiaopinga polityka jednego dziecka miała, według komunistów, zapobiec eksplozji demograficznej i rozprzestrzenianiu się biedy. W momencie jej rozpoczęcia wskaźnik dzietności wynosił w Chinach 5,9 dziecka na kobietę. Dziś to 1,55. Kontrola urodzeń z przykazu komunistów spowodowała, że na świat nie przyszło 400 mln Chińczyków, co doprowadziło do katastrofy demograficznej a także problemów społecznych i gospodarczych.

W marcu 2012 r. znany chiński socjolog-demograf Ho Yafu przygotował raport pt. „Katastrofalny spadek populacji Chińczyków”, w którym zwrócił uwagę na zachwianie proporcji między liczbą ludzi młodych i starszych. Dziś grupa wiekowa do 14. roku życia stanowi ok. 15 proc. społeczeństwa, a ludność w wieku 14–64 lat to prawie 75 proc., dlatego autor raportu i Chińska Fundacja Badań nad Rozwojem która dokument opublikowała doradzała rządowi Chin rezygnację z polityki jednego dziecka jeszcze przed rokiem 2015 r. Naukowcy alarmowali, że kontrola urodzeń nie tylko spowodowała gwałtowne starzenie się społeczeństwa i zachwianie równowagi płci noworodków, ale staje się też przeszkodą w rozwoju gospodarczym Chin. Z roku na rok drastycznie spada liczba młodych pracowników z biedniejszych, zachodnich prowincji kraju, którzy mogą podjąć pracę w zakładach na wschodnim wybrzeżu. Ostrzegano że demografia będzie jedną z przyczyn spowolnienie wzrostu gospodarcze w Państwie Środka.

Jak tu mieć dzieci

Dziś chińska gospodarka zwalnia w dużo większym stopniu niż twierdzą oficjalne dane (według banku Credit Suisse wzrost gospodarczy ChRL-u już w tej chwili wynosi niewiele ponad 3 proc.). Po ogłoszeniu w czwartek przez KPChL modyfikacji polityki kontroli populacji, media państwowe zaczęły zapewniać, że nowa „polityka dwojga dzieci” przyczyni się do zwiększenia konsumpcji i inwestycji. Ale wypowiedzi internatów na Sina Weibo (chińskie odpowiednik Twittera) pokazują, że młodzi Chińczycy nie bardzo widzą swój kraj jako bezpieczne miejsce do założenia rodziny. “Trudno dostać miejsce w żłobku, trudno o miejsce w szkole, trudno o dobra opiekę medyczną….jak tu mieć dzieci” - pisze jeden z użytkowników Sina Weibo. Internauci mówią też o rosnącym koszcie życia i o strachu jaki towarzyszy wychowaniu dzieci, a wynika między innymi z tego, że Państwo Środka ma ogromnie zanieczyszczone środowisko i co chwila wybuchają tam skandale z zatrutą żywnością. Nie tak dawno komunistyczne władze usunęły z chińskiego internetu film pt. „Pod kopułą” znanej dziennikarki Chai Jing. Do stworzenia dokumentu przedstawiającego jak bardzo zanieczyszczony jest ekosystem w ChRL-u pchnęła dziennikarkę jej rodzinna sytuacja. Będąc w ciąży, dowiedziała się, że jej dziecko ma guza i będzie musiało zaraz po urodzeniu przejść poważną operację. Lekarze przyznali dziennikarce, że w Chinach coraz więcej dzieci rodzi się z problemami zdrowotnymi z powodu zatrutego środowiska. „Kiedy w 2004 r. rozmawiałam z sześciolatką, która nigdy nie widziała błękitnego nieba i białych chmur, nie zdawałam sobie sprawy, że tego, o czym ona mówiła, może także doświadczyć moja córka. W Pekinie w 2014 r. powietrze w ciągu 175 dni było wysoce zanieczyszczone. To znaczy, że w ciągu jednego roku przez połowę czasu nie mam wyjścia i muszę moją córkę trzymać w domu jak więźnia” - mówi w filmie Chai Jing. Takie same obawy mają inni młodzi Chińczycy. Boją się także o to co trafia do żołądków ich pociech. Wszyscy pamiętają tragedię do jakiej doszło w 2008 r. gdy okazało się, że chińskie mleko w proszku przeznaczone dla dzieci zawiera melamine – substancję służącą m.in. do wyrobu tworzyw, nawozów sztucznych, farb i lakierów. Stosowana ze względu na wysoką zawartość azotu do zawyżania wyników badania zawartości białka w mleku jest ona nieprzyswajalna przez organizm ludzki, prowadzi do kamicy, a nawet niewydolności nerek. W 2008 r. w wyniki spożycia zatrutego mleka śmierć poniosło sześcioro dzieci, a 300 tys. niemowląt zachorowało. Takich skandali w Państwie Środka jest wiele, a młodzi Chińczycy drżą, że ich ofiarami mogą być ich dzieci.

Wymuszonych aborcji ciąg dalszy

W ramach polityki jednego dziecka władze Chin Ludowych dopuszczały się zbrodni. Ale nowe regulacje wcale nie oznaczają ich końca. Do tej pory ogromne kary (często w wysokości 2-letniej pensji) groziły tym którzy zdecydowali się na drugie dziecko. Teraz będą one obowiązywać za trzecią pociechę. Ale kara pieniężna była niczym w porównaniu z wymuszonymi, w ramach polityki jednego dziecka, aborcjami i sterylizacjami. O ich rozmiarze informował między innymi prawnik Chen Guangcheng, który przez lata dokumentował przymusowe aborcje i sterylizacje. To dzięki niemu światło dzienne ujrzały przerażające historie, takie jak ta dotycząca kobiet z miasta Linyi (prowincja Shandong). Gdy okazało się, że miejscowa ludność nie przestrzega „polityki planowania rodziny”, grupa odpowiedzialna za jej wdrażanie w prowincji Shandong porwała 17 tys. kobiet. Te, które były w ciąży, zostały poddane aborcji, pozostałe – sterylizacji.

W Chinach pojawił się także inny problem: selektywna aborcja. Ponieważ za pomocą aparatury ultrasonograficznej można ustalić płeć dziecka, rodzice często decydują się na usunięcie ciąży, gdy płód jest płci żeńskiej. Szacuje się, że rocznie dokonuje się ponad milion takich selektywnych aborcji. Socjologowie biją na alarm, bo w chińskim społeczeństwie zachwiana została równowaga demograficzna. W 2014 r. było już prawie 35 mln więcej Chińczyków niż Chinek. Już dziś Państwo Środka musi stawić czoło przestępczości na tle seksualnym i handlowi żywym towarem. To kolejny efekt polityki jednego dziecka.

Dziś komunistyczne władze pozwalają Chińczykom na posiadanie drugiego dziecka. Ale to nie oznacza końca przymusowych aborcji i sterylizacji, uważa Reggie Littlejogn, założycielka antyaborcyjnej organizacji broniącej praw kobiet Women’s Rights Without Frontiers. Mogą być one nadal stosowane wobec kobiet, które mają już dwójkę dzieci. - Polityki jednego dziecka nie trzeba łagodzić. Trzeba ją po prostu znieść - mówi Littlejohn w wypowiedzi dla agencji AP.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz