Dodano: 31.10.2015 [20:04]
Żona śp. gen. Andrzeja Błasika, który zginął w katastrofie smoleńskiej, wspomina swojego męża przy okazji Dnia Wszystkich Świętych i mówi o przemianie oraz nadziejach w związku ze zmianami politycznym w Polsce. – Modlitwa i tęsknota towarzyszą mi każdej nocy, ale teraz wróciłam spokojniejsza z Powązek. Inaczej już oddycham, widząc, że do władzy doszli ludzie, którzy w innym świetle widzą to, co się dzieje w Polsce i chcą dojść do prawdy – mówi portalowi niezalezna.pl Ewa Błasik.
Dzień Wszystkich Świętych to czas zadumy, refleksji. Czym on jest dla pani?
Ciągle moim w sercu jest wyrwa. Modlitwa i tęsknota towarzyszą mi każdej nocy, ale teraz wróciłam spokojniejsza z Powązek. Na grobie męża, wśród wielu wieńców, był też od nowego szefa BBN. Inaczej już oddycham, widząc, że do władzy doszli ludzie, którzy w innym świetle widzą to, co się dzieje w Polsce i chcą dojść do prawdy. Mam spokój ducha.
Liczy pani, że teraz poznamy wreszcie prawdę o katastrofie smoleńskiej?
Z nowym panem prezydentem i nowym rządem wiążę duże nadzieje. Ogromnie się cieszę, że dostały się do parlamentu rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej i mecenasi Pszczółkowski oraz Kownacki. Mam teraz dużo energii i wiary w sprawiedliwość. Liczę, że teraz prokuratura nie będzie miała odwagi manipulować przy stenogramach i kwestionować badań dokonanych przez ceniony w świecie Instytut Ekspertyz Sądowych, który stwierdził, że mojego męża nie było w kokpicie. Czuję się dziś silniejsza, że różni oszczercy i kłamcy nie zakłamią prawdy o moim mężu. Wiele wycierpiałam razem z dziećmi, bo co można robić, gdy rząd był zawsze przeciwko nam. Mam ogromy szacunek do ministra Macierewicza, za jego ogromną pracę i dokonania zespołu któremu przewodził. To są nieocenione rzeczy.
Anita Gargas ujawniła, że wczoraj miał miejsce dochówek szczątków admirała Andrzeja Karwety. Pani też doświadczyła podobnej sytuacji…
To zawsze jest ogromny ból i silne, głębokie i emocjonalne przeżycie. To wszystko powinno być zakończone wcześniej, a nie po ponad pięciu latach. To wszystko zbyt długo trwa. Nie zobaczyliśmy otwartych trumien swoich bliskich, gdy ich szczątki przyleciały do Polski i to był błąd, którego konsekwencje ponosimy do dziś. Później zrzucano winę na rodziny, że one się spieszyły z pogrzebami. Trudno się do tego wraca, to jednak ciągle niezabliźniona rana.
Dzień Wszystkich Świętych to czas zadumy, refleksji. Czym on jest dla pani?
Ciągle moim w sercu jest wyrwa. Modlitwa i tęsknota towarzyszą mi każdej nocy, ale teraz wróciłam spokojniejsza z Powązek. Na grobie męża, wśród wielu wieńców, był też od nowego szefa BBN. Inaczej już oddycham, widząc, że do władzy doszli ludzie, którzy w innym świetle widzą to, co się dzieje w Polsce i chcą dojść do prawdy. Mam spokój ducha.
Liczy pani, że teraz poznamy wreszcie prawdę o katastrofie smoleńskiej?
Z nowym panem prezydentem i nowym rządem wiążę duże nadzieje. Ogromnie się cieszę, że dostały się do parlamentu rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej i mecenasi Pszczółkowski oraz Kownacki. Mam teraz dużo energii i wiary w sprawiedliwość. Liczę, że teraz prokuratura nie będzie miała odwagi manipulować przy stenogramach i kwestionować badań dokonanych przez ceniony w świecie Instytut Ekspertyz Sądowych, który stwierdził, że mojego męża nie było w kokpicie. Czuję się dziś silniejsza, że różni oszczercy i kłamcy nie zakłamią prawdy o moim mężu. Wiele wycierpiałam razem z dziećmi, bo co można robić, gdy rząd był zawsze przeciwko nam. Mam ogromy szacunek do ministra Macierewicza, za jego ogromną pracę i dokonania zespołu któremu przewodził. To są nieocenione rzeczy.
Anita Gargas ujawniła, że wczoraj miał miejsce dochówek szczątków admirała Andrzeja Karwety. Pani też doświadczyła podobnej sytuacji…
To zawsze jest ogromny ból i silne, głębokie i emocjonalne przeżycie. To wszystko powinno być zakończone wcześniej, a nie po ponad pięciu latach. To wszystko zbyt długo trwa. Nie zobaczyliśmy otwartych trumien swoich bliskich, gdy ich szczątki przyleciały do Polski i to był błąd, którego konsekwencje ponosimy do dziś. Później zrzucano winę na rodziny, że one się spieszyły z pogrzebami. Trudno się do tego wraca, to jednak ciągle niezabliźniona rana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz