Wbijają im haki w pyski i wrzucają do morza. To żywe przynęty na rekiny!
O połowach rekinów mówi się bardzo niewiele.
To szara strefa, a liczba odławianych zwierząt nawet nie jest liczona. Sposoby wyławiania tych zwierząt są okrutne na DWA sposoby. Celem połowów zwykle są płetwy rekinów, uważane za rarytas w Azji (kosztują nawet 1000 dolarów za kilogram). Robi się z nich potrawy na wyjątkowe okazje. By je pozyskać, trzeba je odciąć żywym rekinom. Wypuszcza się je później z powrotem do morza, umierają z wykrwawienia nawet kilka dni.
To szara strefa, a liczba odławianych zwierząt nawet nie jest liczona. Sposoby wyławiania tych zwierząt są okrutne na DWA sposoby. Celem połowów zwykle są płetwy rekinów, uważane za rarytas w Azji (kosztują nawet 1000 dolarów za kilogram). Robi się z nich potrawy na wyjątkowe okazje. By je pozyskać, trzeba je odciąć żywym rekinom. Wypuszcza się je później z powrotem do morza, umierają z wykrwawienia nawet kilka dni.
Wbijają im haki w pyski i wrzucają do morza. To żywe przynęty na rekiny!
Jednak zanim pozbawi się drapieżnika płetw, trzeba go jeszcze złapać. Rybacy z Francuskiej wyspy Reunion wynaleźli niezwykle drastyczny sposób odławiania rekinów. W tym celu nadziewają na haki żywe psy, a czasami również koty. Wrzucają je potem do morza, zaczepione o nadmuchiwane rurki, aby nie tonęły, albo ciągną za łodziami. Ich zadaniem jest zwabienie rekinów. Gdy te zaczynają zjadać swe zdobycze, nadziewają się na haki. Naturalnie w pobliżu są już rybacy, łasy na zysk z płetw rekinów i ich mięsa.
Niemal co tydzień w morzu lądują psy z haczykami w pyskach, nie mówiąc już o kotach częściowo zjadanych przez rekiny na brzegu – mówi Fabienne Jouve z Animal Reflection and Action Group.
Jak czytamy w petycji przeciw temu sadystycznemu procederowi:
,, Na wyspie Reunion prawie 150 000 bezpańskich psów padło ofiarą regularnego i szczególnie okrutnego znęcania się i zostało wykorzystane jako żywe przynęty do połowów rekinów .''
Dowodem na to, że proceder jest praktykowany i ma się dobrze, był m.in. sześciomiesięczny labrador, którego znaleziono na plaży. Zwierzę cudem ocalało i dopłynęło do brzegu. Rybacy w głupi sposób tłumaczyli, że hak znalazł się w jego pysku przypadkowo, a zwierzę musiało węszyć na plaży i się na niego nadziać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz