2020/03/28

Ach ci źli Polacy. Niemiecka telewizja skarży się na brak pielęgniarek znad Wisły. „Polska ma w nosie wymagających opieki Niemców"

autor: YouTube/tagesschauNie od dziś wiadomo, że Niemcy mają do Polski stosunek protekcjonalny, jak wychowawca do niesfornego ucznia. Ganią, pouczają, stawiają pod pręgierzem. Widać to aż nader wyraźnie w niemieckich mediach. Jak pisze na niemieckim portalu „achgut.com” Prof. Dr David Engels z Instytutu Zachodniego „Polska wszystko robi nie tak – zawsze”. Nie zamknie granic w obliczu zagrożenia koronawirusem – źle. Zamknie – też niedobrze. Bo w Niemczech nie ma komu zbierać szparagów ani opiekować się niemieckimi emerytami i przewlekle chorymi. Temu problemowi niemiecka telewizja ARD poświęciła nawet całą audycję. Wczorajsze „Tagesthemen” najpierw pokazały garstkę dzielnych pielęgniarek i pielęgniarzy z Polski, którzy mimo epidemii bohatersko przybyli za Odrę, by następnie zganić nasz kraj za brak solidarności.Komentujący sprawę dziennikarz MDR Tim Herden najpierw stwierdza, że Polska zamknęła granice także i dla Polaków pracujących w Niemczech, przez co za chwilę może tam zabraknąć tysięcy lekarzy i pielęgniarek, by następnie lamentować nad solidarnością europejska, a raczej jej brakiem.Witamy w Unii Europejskiej. Według definicji ze słownika jest to wspólnota interesów. Wspólne działanie należy w Unii jednak do przeszłości, a już na pewno nie występuje teraz, w czasach kryzysu związanego z koronawirusem. Niemcy nie są tu wyjątkiem, także i my zamknęliśmy nasze granice. Wjechać do Niemiec może tylko ten, kto ma umowę o pracę, a takiej umowy nie posiada większość pielęgniarek z Europy Wschodniej. Oznacza to, że nawet 300 tys. wymagających opieki Niemców jej nie otrzyma. A to szybko może stać się sprawą życia albo śmierci. […] W sektorze opieki i medycynie ważne są kwalifikacje i niezawodność. W dobie kryzysu koronawirusa cnota niezawodności jednak ginie. Tak więc Polska ma w nosie chorych i wymagających opieki ludzi w Niemczechdowodzi Herden. A ma ich w nosie bo „liczy się tylko nacjonalizm i własne interesy”. Dla Polski oczywiście. Ale dziennikarz MDR ma rozwiązanie w zanadrzu. Należy jego zdaniem otworzyć granicę tak aby polskie pielęgniarki i polscy medycy mogli opiekować się niemieckimi potrzebującymi. Polska może także dorzucić zbieraczy szparagów, „z testem na koronawirusa przy przekroczeniu granicy, w obie strony”. Koronawirus zagraża jego zdaniem już zbyt wielu ludziom. Powinniśmy więc postarać się o to by nie zniszczył europejskiej solidarności.Europejska solidarność polega w tym wypadku na tym, że polscy pielęgniarze i pielęgniarki ryzykują zarażeniem a więc życiem by rozwiązać problem Niemców z opieką nad osobami starszymi i schorowanymi. Inaczej ewentualna śmierć tych osób będzie naszą winą, i zostaniemy postawieni pod pręgierzem za brak solidarności. No bo jak inaczej rozumieć słowa o Polsce, która ma „wymagających opieki Niemców w nosie”? Niemcy długo bagatelizowali zagrożenie płynące z epidemii. Mieli pretensje o to, że Polska zamknęła granice, do początku marca niemiecki minister zdrowia Jens Spahn przekonywał obywateli, że doniesienia dotyczące wirusa z Chin „są przesadzone”, Europie „nic nie grozi”, a kto twierdzi inaczej „sieje panikę”. Potem ton się radykalnie zmienił, Niemcy sami zamknęli granice i zaczęli gromadzić maski, respiratory i ubrania ochronne.Żaden z krajów na świecie, może z wyjątkiem krajów Azji, które wyciągnęły wnioski z epidemii SARS lat 2002-2003, jak Tajwan czy Singapur, nie był przygotowany na tę epidemię. Lekarzy, ubrań ochronnych i sprzętu brakuje wszędzie, najbardziej we Włoszech, najciężej dotkniętym koronawirusem krajem w Europie. Polska nie ponosi odpowiedzialności za sytuację epidemiologiczną w Niemczech, nie musi jej więc także rozwiązywać. A solidarność powinna działać w obie strony.
Program ARD „Tagesthemen” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz