- Prof. UMK komentuje dla Onetu propozycje zmian w Kodeksie karnym, które dotyczą przestępstw związanych z seksualnym wykorzystaniem małoletnich
- - Wobec takich osób niezbędne jest prowadzenie terapii zarówno w warunkach izolacji więziennej, jak i terapii następczej - zaznacza
- Prof. Kowalczyk uważa, że skuteczniejsze w walce z pedofilią mogłoby okazać się zreformowanie systemu odbywania kar
- - Niestety, nawet najlepsze programy nie gwarantują pełnej skuteczności, jedynie zmniejszają ryzyko ponownego popełnienia przestępstwa - wyjaśnia prof. Kowalczyk
Rząd przyjął wczoraj projekt zmian w Kodeksie karnym, zakładający zaostrzenie kar m.in. dla pedofilów. Wczorajj, po burzliwej debacie sejmowej, został on skierowany do dalszych prac w komisji ustawodawczej. Jakie są jego główne założenia? Projekt zwiększa kary za szereg przestępstw, w tym tych związanych z seksualnym wykorzystaniem nieletnich. Ponadto sąd w określonych przypadkach będzie mógł orzec dożywocie bez możliwości wcześniejszego warunkowego zwolnienia, a zgwałcenie małoletniego nie będzie też ulegać przedawnieniu. W takich sprawach sądy nie będą mogły również decydować o wyrokach w zawieszeniu.
O to, czy walka z pedofilią powinna iść właśnie w tym kierunku, i czy zaostrzenie kar przyniesie rezultaty, spytaliśmy Małgorzatę Kowalczyk, profesor z Katedry Opieki i Profilaktyki Społecznej Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- Przede wszystkim należy mieć na uwadze fakt, że sprawcy wykorzystywania seksualnego dzieci, czyli sprawcy czynów na tle pedofilnym stanowią bardzo zróżnicowane kategorie diagnostyczne. Są wśród nich osoby z zaburzeniami preferencji seksualnych o charakterze pedofilnym, jak i sprawcy, u których tego typu zaburzeń się nie diagnozuje, choć nie są wykluczone inne formy zaburzeń preferencji (np. sadystyczne, fetyszystyczne) czy zaburzeń osobowościowych - wskazuje prof. Kowalczyk.
- W przypadku osób z zaburzeniami preferencji seksualnych zaostrzenie kar nie wpływa odstraszająco ani blokująco na ich aktywność seksualną. Wobec takich osób niezbędne jest prowadzenie terapii zarówno w warunkach izolacji więziennej, jak i terapii następczej, która faktycznie (podobnie jak u osób uzależnionych od np. alkoholu) jest działaniem całożyciowym. Długotrwały pobyt w izolacji uniemożliwia podejmowanie w tym czasie przestępczej aktywności wobec dzieci, ale nie likwiduje problemu po opuszczeniu zakładu karnego - dodaje.
Jak zaznacza, redukowanie nawrotów takich zachowań jest możliwe poprzez długofalowe oddziaływanie terapeutyczne, łączone z terapią następczą oraz systematycznym monitorowaniem zachowań sprawców na wolności. - W niektórych przypadkach skuteczna może być terapia farmakologiczna. Niestety, nawet najlepsze programy nie gwarantują pełnej skuteczności, jedynie zmniejszają ryzyko ponownego popełnienia przestępstwa - wyjaśnia. Dobrym rozwiązaniem jest rejestr przestępców seksualnych, ale pod warunkiem, że dane zawarte w tym rejestrze będą faktycznie wykorzystane w celu monitorowania i weryfikowania osób ubiegających się o podjęcie zatrudnienia lub innej aktywności, w której prawdopodobny będzie kontakt z dziećmi - dodaje.
"Sprawcy nie zastanawiają się nad konsekwencjami"
Zdaniem profesor odpowiedzią może być zreformowanie systemu odbywania kar przez sprawców przestępstw seksualnych, tak jak zrobiono to w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Z kolei zaostrzenie kar wiąże się z negatywnymi skutkami nie tylko dla pedofilów.- Zwiększenie represyjności zawsze niesie negatywne konsekwencje nie tylko dla samego sprawcy, ale i całego społeczeństwa. Nawet gdybyśmy uwzględnili tylko skutki ekonomiczne. Odizolowanie sprawców nie pełni funkcji odstraszającej, zwłaszcza że większość tego typu przestępstw jest popełniania pod wpływem silnego napięcia emocjonalnego i seksualnego. Sprawcy w takich sytuacjach nie zastanawiają się nad konsekwencjami, nawet jeśli miałyby być dla nich wyjątkowo opresyjne - tłumaczy rozmówczyni Onetu. MARTA GLANC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz