2020/04/10

Czy możemy jechać do domu na święta? "Nie ma wytycznych. Wszystko zależy od policjanta"

Koronawirus w Polsce. Wielkanoc i zakazy.. Czy można jechać na święta do rodziny?Przepisy nie mówią wprost, że nie można jechać na święta do domu, ale Ministerstwo Zdrowia stanowczo to odradza. O tym, czy ktoś dostanie mandat za przemieszczanie się w tym celu, zdecyduje konkretny policjant. Wszystko zależy od jego interpretacji – tak wynika z rozmów, które przeprowadziliśmy z policjantami z różnych części Polski.
  • Na początek trzeba napisać wprost: nie można wychodzić z domu bez wyraźnego i zdefiniowanego w przepisach celu. A takie cele są trzy: dojazd do pracy, wolontariat polegający na walce z koronawirusem lub pomocy osobom dotkniętym pandemią oraz "załatwianie spraw niezbędnych do życia codziennego". Ten ostatni punkt daje pole do różnych interpretacji
  • — Nie mamy żadnych oficjalnych i konkretnych wytycznych, dotyczących tego w jakich sytuacjach powinniśmy decydować o ukaraniu kogoś mandatem w związku z obowiązującymi ograniczeniami — mówi w rozmowie z Onetem policjant z woj. łódzkiego
  • — Jak ktoś się wybroni, że dla niego święta z rodziną to jest niezbędna czynność życia codziennego, to nie powinien dostać mandatu — dodaje inny funkcjonariusz z woj. zachodniopomorskiego
  • Do momentu publikacji tego artykułu nie udało nam się uzyskać oficjalnego stanowiska Komendy Głównej Policji w tej sprawie
  • Jeśli usankcjonowane prawem zakazy i ich konsekwencje nie są dla obywateli jasne, stają się farsą - komentuje zastępca redaktora naczelnego Onetu Paweł ŁawińskiZgodnie z wytycznymi rządu możemy poruszać się dzisiaj tylko w trzech przypadkach: dojazdu do pracy, wolontariatu i załatwiania spraw niezbędnych do życia codziennego (aby zrobić niezbędne zakupy, wykupić lekarstwa, udać się do lekarza, opiekować się bliskimi, wyprowadzić psa, a także iść do kościoła).
    Czy w takim razie możemy wyjechać na święta do domu? - Mimo świąt, trzymajmy się zasad. Złamanie ich może oznaczać gwałtowny przyrost zakażeń, nawet o 50 tys. Proszę o cierpliwość - mówił na dzisiejszej konferencji prasowej minister zdrowia Łukasz Szumowski. Podkreślił też, że jest osobą wierzącą, ale czas epidemii to moment, gdy należy zostać w domu i skorzystać z możliwości zobaczenia mszy św. w TV.
    - Nie narażajmy się, nie narażajmy innych. Zostańmy w domu - apelował minister. Wtórował mu premier Mateusz Morawiecki, który zadeklarował, że święta spędzi z żoną i dziećmi w domu, rezygnując ze spotkania z matką i rodzeństwem.Co jednak z wykładnią przepisów? Policjanci z którymi rozmawiamy mówią wprost: „Nie ma wytycznych. Wszystko zależy od policjanta, który będzie na miejscu podejmował interwencję”. Generalnie przepis mówi, że można się przemieszczać w celu zaspokojenia niezbędnych potrzeb życia codziennego, wiec jest nieostry i trzeba podchodzić do tego zdroworozsądkowo. Można przyjąć, że skoro ktoś jedzie po babcię, po syna, zawieźć obiad seniorowi, to co do zasady jest to dopuszczalne. Można też poruszać się na rowerze, oczywiście warunek jest taki, że w celu tych niezbędnych czynności. Przepisy nie mówią wprost, że niemożna jechać na święta, ale Ministerstwo Zdrowia stanowczo to odradza. Czy ktoś dostanie mandat, czy nie, to zależy od policjanta, jak zinterpretuje, czy ktoś się przemieszcza w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, każdą sytuację rozpatruje się indywidualnie, bo przepis jest nieostry - tak nasze konkretne przykłady interpretuje policjant drogówki z woj. zachodniopomorskiego, który chce zachować anonimowość.
    Jednocześnie, tak jak pozostali, podkreśla wielokrotnie, że wszystko zależy od konkretnego funkcjonariusza. - Jak ktoś się wybroni, że dla niego święta z rodziną to jest niezbędna czynność życia codziennego, to nie powinien dostać mandatu – dodaje.

    „Nie mamy żadnych oficjalnych i konkretnych wytycznych”

    W podobnym tonie wypowiada się policjant z woj. łódzkiego. - Nie mamy żadnych oficjalnych i konkretnych wytycznych, dotyczących tego w jakich sytuacjach powinniśmy decydować o ukaraniu kogoś mandatem w związku z obowiązującymi ograniczeniami – podkreśla w rozmowie z Onetem.
    - W przypadku rowerzystów czy spacerowiczów lub osób jadących gdzieś samochodem to jest indywidualna decyzja każdego policjanta. Umówmy się, że interwencja interwencji nie jest równa – tłumaczy. - Jeśli zatrzymamy jakiegoś kierowcę a ten powie nam, że wiezie chorej matce lekarstwa lub zakupy, to nie sądzę by został ukarany. Innym przypadkiem jest sytuacja, gdy ktoś jako "niezbędną potrzebę życiową" przedstawia wybranie się na spotkanie alkoholowe z kolegą - wyjaśnia.
    Policjant podkreśla, że każda decyzja o ukaraniu kogoś mandatem powinna być możliwa do uzasadnienia w kategoriach zdroworozsądkowych. - Nikt nie będzie przecież karał na ślepo, bo to nie ma sensu - kwituje.

    „Staramy się podchodzić do takich kontroli bardzo po ludzku”

    - Jeśli chodzi o nas, policjantów ruchu drogowego, to nie mamy żadnych wytycznych, które by jasno mówiły, że np. można podróżować na święta do 30 czy 50 km od miejsca zatrzymania - mówi nam z kolei policjant z woj. małopolskiego
    - Szczerze? To bardziej nasza dowolna interpretacja czy ktoś porusza się samochodem do pracy czy może akurat jedzie za miasto, aby odetchnąć. Staramy się podchodzić do takich kontroli bardzo po ludzku. Nie zależy nam na karaniu. Mieszkańcy zresztą sami też nie dają nam powodów do tego i przemieszczają się faktycznie w niezbędnych celach. Ale jak to będzie podczas świąt? Tego nie wiem - podkreśla.
    Do momentu ukazania się tego artykułu nie udało nam się uzyskać oficjalnego stanowiska Komendy Głównej Policji w tej sprawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz