2015/10/03

Niemcy mają już szczerze dość imigrantów. Boją się o rodziny i o swoją przyszłość*********** A miało tak pięknie być !?

Dodano: 02.10.2015 [18:16]
Niemcy mają już szczerze dość imigrantów. Boją się o rodziny i o swoją przyszłość - niezalezna.pl
foto: Bwag; creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/deed.en
Stopniowo dla wszystkich staje się widoczne, jaki los zgotowali sobie Niemcy, przyjmując bezmyślnie setki tysięcy imigrantów. Tam, gdzie uciekinierzy się masowo pojawiają, tam natychmiast wzrasta przestępczość, grunty i domy tracą wartość, a obywatele - cierpliwość. Notowania rządu spadają, a niezniszczalna do tej pory Angela Merkel zaczyna się obawiać o swoją polityczną przyszłość.

Do tej pory niemieckie media trzymały stronę kanclerz i wspierały jej politykę wobec imigrantów, przypominając społeczeństwie o koniecznej solidarności, tolerancji i obowiązku pomagania innym w potrzebie. Jednak obecnie, gdy fala uciekinierów zalewa niemiecką ziemię i zaczyna poważnie doskwierać coraz większej rzeszy obywateli, relacje te ulegają stopniowej zmianie.

Szalę goryczy przelały słowa pani kanclerz, która zamiast po prostu przed społeczeństwem przyznać się do błędu i przeprosić za to, że zaprosiła wszystkich uchodźców, otwierając dla nich niemieckie granice, stwierdziła dość bezczelnie, że nie chciałaby żyć w kraju, jeżeli miałoby się okazać, iż teraz rząd musi przepraszać za to, że w krytycznej sytuacji pokazał jedynie „sympatyczną twarz”.

Taka arogancja coraz mniej się podoba

Monachijski „Focus” informuje, że wśród chadeków rosną wątpliwości co do nienaruszalnej do tej pory pozycji Angeli Merkel, a jej notowania w partii nigdy nie były tak niskie jak obecnie. Dziennik „Handelsblatt” informuje, że sympatia obywateli do kanclerz, chociaż jeszcze się utrzymuje na przyzwoitym poziomie, to jednak nigdy nie spadła tak nisko. Nic dziwnego, albowiem już ponad połowa Niemców stwierdza, iż boi się tak dużego napływu cudzoziemców.

Na jedno z zapytań poselskich biuro prasowe niemieckiego rządu przyznało, że jest zasypywane telefonami, pytaniami i skargami od obywateli związanymi z uciekinierami. Ludzie skarżą się na wszystko: na rządową i lokalną politykę wobec uciekinierów, która zdecydowanie obniża ich komfort życia, na ogólny brak informacji; zgłaszają też obawy o swoją przyszłość i przyszłość swoich rodzin.

Berliński „Morgenpost” ironizuje, że „Krisenkanzlerin” – czyli kanclerz na wszelkie dotychczasowe kryzysy - za względu na swoją błędną politykę wobec uchodźców sama stała się kanclerzem w kryzysie. Prywatna stacja telewizyjna N-TV także krytykuje Angelę Merkel, twierdząc, że musi ona przerwać milczenie, bo obywatelom należy się wiele wyjaśnień dotyczących jej polityki imigracyjnej, szczególnie tej z ostatnich tygodni. Na forach społecznościowych zaczynają pojawiać się otwarte listy urzędników lub funkcjonariuszy policji, którzy apelują do władz o natychmiastowe działanie, polegające na zwiększeniu liczby osób pracujących przy rejestracji uciekinierów.

List policjanta

2 października w sieci pojawił się list otwarty policjanta z miejscowości, w której zorganizowano obóz dla uciekinierów. Opinie policjanta potwierdzają także inni funkcjonariusze. Autor pisze, że oficjalne statystyki przemilczają prawdziwe dane o zwiększonej przestępczości w miejscach, gdzie zakwaterowano uchodźców. W rzeczywistości wraz z uchodźcami zaraz pojawia się przestępczość zorganizowana, którą bez problemu można posegregować na różne narodowości. I tak włamaniami zajmują się gangi Sinti i Romów – czytamy w liście otwartym niemieckiego policjanta – a handlem narkotykami uchodźcy z Afryki. W liście otwartym policjant ostrzega, że wśród uchodźców znajduje się wielu groźnych i gotowych na gwałt kryminalistów wyposażonych w przeróżną broń, od palnej do noży. Potwierdzają to doniesienia z wielu obozów dla uchodźców, gdzie w ostatnich dniach dochodziło do krwawych starć między poszczególnymi grupami cudzoziemców. Autor listu apeluje do władz o szybką reakcję, gdyż w przeciwnym razie kraj utonie w chaosie i przemocy. List ma już setki udostępnień.

Nie chcą, ale muszą

Tylko we wrześniu do Niemiec wjechało około 300 tys. uchodźców. Dokładna liczba nie jest znana, ponieważ duża część z nich rozproszyła się po kraju bez rejestracji. Takie informacje coraz częściej goszczą na łamach niemieckich gazet, co wywołuje uzasadniony strach. W chwili obecnej już 51 proc. obywateli twierdzi, że boi się uciekinierów – jest to w porównaniu do początku września wzrost aż o 13 proc. Ponad 39 proc. pytanych obawia się, że tak duża liczba cudzoziemców znacznie obniży ich standard życia. Pomimo tylu obaw równocześnie 37 proc. Niemców jest świadoma, że cudzoziemcy będą im potrzebni na rynku pracy.

Póki co przeważa jednak strach przed wzrostem przestępczości,oraz przed obniżeniem poziomu życia. Mieszkańcy jednej z hamburskiej dzielnicy, z którymi rozmawiał portal Niezalezna.pl, teraz boją się, że ich protesty, aby w pobliżu ich domów nie budowano mieszkań dla azylantów, zostaną przez władze szybko odrzucone. Zwłaszcza że władze Hamburga poinformowały, że w celu zapewnienia uchodźcom lokali na zimę zamierzają zająć niektóre pustostany, w tym także puste biurowce (nawet naginając do tego prawo). Ostro zaprotestowali politycy FDP, ale ich głos w tym mieście od wielu lat już się nie liczy. Burmistrz Hamburga zapewnia, że nawet gdy zostanie zajęty jakiś obiekt, to tylko chwilowo, bo miasto w szybkim tempie zamierza wygospodarować około 5 tys. mieszkań socjalnych i wybudować dla uchodźców do końca 2016 r. ok. 1000 nowych mieszkań. Te i podobne informacje coraz częściej jedynie podsycają atmosferę, gdyż Hamburg jest zadłużony na wiele setek milionów euro i nigdy dla nikogo nie budowano w takim tempie tylu mieszkań. Ta nierównowaga w traktowaniu jedynie zaostrza pojawiające się konflikty.

Powolutku i oni przyznają się do błędu

Angela Merkel nie chce (przynajmniej na razie) nikogo przepraszać, za nieodpowiedzialne zaproszenie setek tysięcy (a może nawet milionów) imigrantów, ale poszczególni politycy rządowi nie wykazują już takiej hardości. Wicekanclerz Sigmar Gabriel z SPD przyznał, że bardzo dużo miejscowości jest przeciążonych ze względu na przyjmowanie uchodźców. „Władze lokalne mają za mało funduszy i znalazły się na skraju wytrzymałości finansowej” –stwierdził w jednym z wywiadów Gabriel.

Szef federalnego MSW Thomas de Maiziere pośrednio także przyznał się do błędnej polityki, stwierdzając, że uchodźcy zaczynają sprawiać kłopoty. „Imigranci muszą akceptować obowiązujące u nas reguły” – dodał de Maiziere. Minister przyznał, że ośrodki są przepełnione. „Wiem o tym, ale tak jest i nie da się tego zmienić. Proszę o cierpliwość” -powiedział polityk CDU. Zapewnił, że władze wszystkich szczebli starają się, by warunki, w jakich przebywają azylanci, były jak najlepsze.

Jednocześnie szef MSW skrytykował imigrantów za ich roszczeniowe, a nawet bezczelne zachowanie. Coraz częściej dochodzi w Niemczech do buntu azylantów, którzy domagają się od władz lepszych warunków bytowych. Tak było kilka dni temu w obozie dla uchodźców w dzielnicy Hamburga Bergedorf, gdzie grupa cudzoziemców najpierw zaczęła głodować, gdyż nie spodobały im się warunki mieszkaniowe, a później rozpoczęła regularną bitwę. Interweniowała policja. To nie był odosobniony przypadek, do podobnego doszło przed paru dniami w okolicy Kassel, w Ludwigsburgu czy Berlinie. W miejscach, gdzie osiedlono uchodźców, policja odnotowuje wzmożoną działalność kryminalną różnego rodzaju – od włamań do rozbojów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz