2018/06/24

Chodzenie bez podpaski to przywilej? Feministki propagują "wolne krwawienie"

Zwolenniczki "wolne krwawienie" tÅ‚umaczÄ…, że jest zdrowsze i bardziej naturalne"Chodzenie w trakcie okresu bez podpaski lub tamponu to przywilej zarabiających kobiet". W Wielkiej Brytanii trwa dyskusja na temat "wolnego krwawienia", a ja czytam i nie wierzę.Na brytyjskim portalu "Metro" ukazał się artykuł o kobietach, które rezygnują z tamponów i podpasek podczas okresu. Decydują się na tzw. "wolne krwawienie", czyli ich krew menstruacyjna wsiąka w bieliznę i ubranie. Jak tłumaczy autorka artykułu Olivia Cassano, zjawisko robi się coraz bardziej popularne wśród radykalnych feministek. Z jednej strony ma być to forma wygody i aktywizmu pro-zdrowotnego, z drugiej protest w walce o prawa kobiet.
Zwolenniczki tłumaczą, że "wolne krwawienie" jest zdrowsze i bardziej naturalne: nie trzeba stosować środków higienicznych, które w większości są wykonane z tworzyw sztucznych, naszpikowanych toksycznymi chemikaliami, np. środkami wybielającymi. Dodatkowo są nieekologiczne i zanieczyszczają środowisko. "Wolne krwawienie" ma stać się sposobem na odzyskanie przez kobiety władzy nad własnym ciałem, to opór wobec społecznej stygmatyzacji menstruacji.
Większość brytyjskiej opinii publicznej, mówiąc łagodnie, nie podziela tego sposobu widzenia. Gdy artystka i poetka Rupi Kaur's pochwaliła się decyzją o uwolnieniu krwi menstruacyjnej na Instagramie, jej post został usunięty. Z kolei muzyczka i aktywista Kiran Gandhi, która postanowiła przebiec londyński maraton podczas okresu i bez środków higienicznych. Ona też została ostro skrytykowana.Temat stał się na tyle kontrowersyjny, że media rozpoczęły dyskusję: czy podpaski i tampony są synonimem uciemiężenia kobiet, czy raczej czymś normalnym, pozbawionym ideologicznego wydźwięku, po prostu środkiem niezbędnym do zachowania higieny osobistej w trakcie okresu.
I zgadzam się, trzeba dyskutować o tym, że menstruacja jest w rozwiniętych krajach wciąż tematem tabu, że reklamy podpasek i tamponów są często infantylne lub zwyczajnie durne. Ale kierunek, w którym poszła dyskusja na temat "wolnego krwawienia", wcale nie okazał się mądrzejszy.

Egoistki bez podpasek

Na drugi plan spadł główny wątek: że chodzenie z plamą krwi w kroku, która wsiąka w ubranie, wcale nie jest zdrowe. Zarówno dla kobiety w trakcie menstruacji, jak i dla osób w przestrzeni publicznej, którzy siedzą obok niej w gorący dzień w metrze i mają prawo do swoich granic. Mało też mówiło się o tym, że brak w tym ekologicznego sensu - chociaż z całym szacunkiem, rozpatrywanie okresu pod kątem korzyści dla środowiska wydaje mi się nietypowe. Ale niech będzie, ekologiczna "wolna krew" też nie jest, bo co później staje się z tymi zakrwawionymi ubraniami? Trzeba zużyć znacznie więcej wody i detergentów na pranie lub je wyrzucić.Dyskusja podążyła innym torem. Z jednej strony poszła w kierunku radykalnej oceny "że wariatki chodzą po ulicy z plamami krwi w kroku" bez żadnej próby zrozumienia - z drugiej zaczęło się akademickiego wymądrzanie. W całym zamieszaniu najistotniejszym wątkiem okazało się zestawienie kobiet, które celowo rezygnują z podpasek, z kobietami bezdomnymi, których na nie nie stać. Celowe odstawienie środków higienicznych jest brakiem szacunku dla osób w gorszej sytuacji finansowej, nieużywanie podpasek, gdy pracuję i zarabiam, to jest luksus i egoizm.
Mnie przerósł poziom absurdu. Bo jak całym sercem i czynem jestem za równością praw kobiet i mężczyzn, tak nie uważam, żeby chodzenie po mieście bez środków higienicznych w czasie menstruacji miałoby dodawać nam siły i było sensownym narzędziem do uświadamiania. A na tłumaczenie, że kobiety pracujące powinny chodzić w podpaskach, bo kobiety w złej sytuacji finansowej wiele dałyby za taki komfort, już brakuje mi komentarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz