2018/06/28

Właściciel bił a potem oddal psa do schroniska. Ten siedział w kącie w schronisku bez nadziei............................ Co jakiś czas ktoś, komu zdarzyło się uratować psa, przeżywa taką chwilę, która upewnia go, że jego działania mają sens.

Właściciel bił a potem oddal psa do schroniska. Ten siedział w kącie w schronisku bez nadziei.

Coś ciepłego na ręce wybudziło Slown ze snu – to Niya przytykała swój mokry nos do jej dłoni...

Co jakiś czas ktoś, komu zdarzyło się uratować psa, przeżywa taką chwilę, która upewnia go, że jego działania mają sens.

Dla Kimberley Slown takim momentem była niedzielna noc. Ze schroniska Gibson County Animal Shelter w Trenton, w stanie Tennessee przygarnęła do swojego domu zmaltretowanego psa o imieniu Niya. Porzucony przez byłego właściciela pies całkowicie zamknął się w sobie, przebywając w schroniskowej klatce. Slown, która wraz ze swoją organizacją Arrow Dog Rescue uratowała już ponad setkę psów, od razu spostrzegła, że pies został przez kogoś mocno skrzywdzony.Rozcięcie nad okiem Niyi sugerowało, że ktoś bił ją ciężkim narzędziem. Kimberley widziała podobne rany na nosie Niyi – to mógł być skutek używania puszki jako kagańca. A to były tylko rany cielesne. Kiedy Slown przyjechała do schroniska, aby zabrać Niyę do domu, pies był zbyt przerażony, aby się ruszać. Jej ogon był przyciśnięty ciasno do ciała między jej nogami.Musiano ją wynieść z klatki na rekach – całe 22 kilo wagi – i zanieść do samochodu.Kiedy Niya przybyła do domu Slown, zwinęła się w kłębek w kącie, a potem spała całą noc i cały następny dzień. I jeszcze przez część kolejnej nocy. Tej drugiej nocy nadszedł ten moment. Coś ciepłego na ręce, która wystawała z jej łóżka, wybudziło Slown ze snu – Niya przytykała swój mokry nos do jej dłoni.Po prostu oddychała prosto na moją rękę. Obudziłam się i natychmiast poświęciłam jej całą uwagę, głaszcząc ją i mówiąc do niej”, mówi Slown The Dodo. „Ona uśmiechnęła się i przytuliła”. Po kilku minutach wróciła na posłanie.

„Kilka godzin później stało się dokładnie to samo”, wspomina Slown. „To było dla mnie zbyt dużo. Zaczęłam płakać”Chociaż minęło zaledwie kilka dni i Niya wciąż walczy o powrót do zdrowia – z różnego rodzaju pasożytami – sunia już poświęciła kilka podobnych momentów Slown i jej żonie Terri. Tak, jak wtedy, kiedy uśmiechała się podczas drogi powrotnej od weterynarza. I ten moment, kiedy pierwszy raz położyła się w swoim własnym, prawdziwym łóżku.I ten moment, kiedy z radością merdała ogonem, gdy zdała sobie sprawę z tego, że otaczają ją przyjaciele. Jeśli te kilka dni w nowym domu są dla tego przerażonego psa jakąkolwiek obietnicą przyszłości, to wygląda na to, że pozostało mu jeszcze wiele wspaniałych chwil.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz