Uwarunkowania nowego rządu. “Agonalny wrzask zwolenników i członków PO nasila się”
opublikowano: 4 godziny temu
Minął tydzień od wyborów, a agonalny wrzask zwolenników i członków POnasila się. Z politycznego punktu widzenia, można to jakoś wyjaśnić, ale z racjonalnego już – nie. Argumenty padają przeróżne, ale wszystkie mieszczą się w jednym przedziale: ludzie, coście zrobili (!!), PiS jest potworem (!!), zabierze i zrujnuje wszystko (!!), dyktatura jednej partii (!!)… a Macierewicz, a Kaczyński. I tu sypią się odwołania do demokracji, do etosu publicysty, profesora, do Zachodu, do Francji, do homoseksualistów itd. Nie ma świadomości, że to społeczeństwo wybrało, i to takim stosunkiem, że wypada tylko milczeć. Mało kto zauważa, że sama różnica postaw, nie mówiąc o stylu, byłego i obecnego prezydenta, wyznaczała dwie epoki: minioną i przyszłą. I te różnice pokazuje nie polityka, lecz matematyka.
Natomiast z racjonalnego punktu widzenia sprawa wygląda następująco: fala uchodźców spowodowała, że czerwona linia (może czarna) została w Europie przekroczona, wyszły na jaw tajone dotąd egoizmy narodowe i gospodarcze. Powstała sytuacja, którą można określić: ratuj się kto może. Mówienie dziś o ksenofobii staje się śmieszne. Do takiej sytuacji styl rządów Platformy nie przystaje zupełnie. A zniszczenia w polskiej świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej, nie wspominając o zadłużeniu, pozostały, jak świecące oczy hydry.
I właśnie z tego powodu nie można przyjąć, że wygrana PiS stała się przesądzająca.Nadal nie ma powszechnej świadomości, że Nowe, które objawiło się w ostatnich wyborach, szło już od jakiegoś czasu coraz większymi krokami. I to Nowe niewiele miało wspólnego z jakąkolwiek partią. Nie ma świadomości, że aktualny typ gospodarki jest nadal kolonialny i dlatego już anachroniczny. Nie istnieje poczucie zagrożenia – ani państwa, ani całej cywilizacji zachodniej. Francja już dawno przestała być nośnikiem naszych wartości cywilizacyjnych i nie jest tego nawet świadoma. Najważniejszym elementem, który jej pozostał to dążenie do absolutnej niepodległości. Niemcy dbają tylko o wysokość swojego dochodu z eksportu, od którego zależy ich hegemonia w Europie.
I co dalej? Dalej, ta antypisowska tendencja będzie się nasilać i nabierze znamion agresywnej konfrontacji, prawdopodobnie popieranej z zagranicy. Czy nie należy więc docenić to, co stwierdził rektor Politechniki Warszawskiej prof. Jan Szmidt:
musimy wyzwolić się z myślenia, że obce jest lepsze.
To stwierdzenie jest kluczowe dla naszej przyszłości w sensie kulturowym, gospodarczym i politycznym. Z badań bowiem wynika, że Polacy są bardzo innowacyjnym narodem, oraz, że to państwo polskie nie może nadążyć i wynalazki wędrują zagranicę. Tam uzyskują patenty i potem wracają do Polski w postaci wyrobów gotowych, za które musimy płacić.
Ale na tym nie koniec
Większość naszego społeczeństwa nie ma poczucia państwa, przekonania o przesądzającej roli kultury w życiu narodu, poczucia wspólnoty, której warunkiem jest solidarność, dobre wykształcenie i odpowiedzialność – bez względu na tytuły. Nie ma też poczucia proporcji, która jest miernikiem wszystkiego. I tu zatrzymajmy się na chwilę. Dr hab. Jacek Adamek w artykule pt. „Kulturowe uwarunkowania rachunkowości chińskiej w świetle idei konfucjanizmu” pisze:
Autor powołuje się na następujące nazwiska: Belkaui, Hofstede, Perer, Doupnik, Salter i inne (informacja dla ekonomistów). Bardzo zachęcam wszystkich do przeczytania.
A więc jeżeli typ kulturowości ma wpływ nawet na rodzaj rachunkowości, w tym wypadku cywilizacyjnej, to musimy przyjąć do wiadomości, że kultura ma wpływ na wszystkie pozostałe dziedziny naszego życia. Przyznajmy, że tej świadomości w życiu codziennym, ale czasami i naukowym – nie ma. Narzucanie więc jakichkolwiek standardów, a co za tym idzie uniformizacji kulturowej w Europie, jest po prostu wbrew jej naturze. Historia Europy mówi, że dotąd, z różnych względów, była ona silniejsza od Azji oraz, że jej granic broniły państwa ulokowane na granicy cywilizacyjnej i brakowało tu jedności. Dziś, gdy sytuacja się odwraca i Europa zaczyna być powoli wchłaniana przez ten największy i najludniejszy kontynent, to UE zamiast korzystać ze swojej potencjalnej siły – sumy niepodległych państw, to odwołuje się ona do metod kolonialnych, które zaczynają zagrażać jej od środka. Nie można łupić przyjętych narodów i wmawiać im, że to dla ich dobra, jak również powoływać powolne sobie rządy, blokować rozwój i demokrację – istotę kultury europejskiej.
Taka polityka nie ma żadnej przyszłości. Tym bardziej, gdy kultowy w Chinach Sun Yad-sen (taki chiński Atatürk, czy w Polsce Piłsudski), ogłosił „Trzy zasady ludu” i zadeklarował zupełnie coś innego.
Pierwsza „Zasada narodowa rozumiana była […] jako odrodzenie państwa silnego, wolnego od nacisków obcych państw oraz obudzenie w narodzie uśpionych przez stulecia postaw patriotycznych. [Druga – R.S] zasada władzy ludu postulowała stworzenie ustroju opartego na zasadach demokratycznych, a zasada dobrobytu na zapewnieniu godnych warunków bytu społeczeństwa” (Sun Yat-sen, Trzy zasady ludu, Wyd. Akademickie Sedno, Warszawa 2014, s. 21-22).
Jakkolwiek rozumieć te zasady i ich konfucjańskie odniesienie, to nawet nie trzeba zauważać, że pokrywają się one z oczekiwaniami, szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej, która przez kilkaset lat gnębiona była przez cztery totalitaryzmy. Ba, wypełniają one pustkę zdefiniowaną, jako brak ideologii, Boga, historii, dżenderyzm itd. I to jest kamyczek do ogródka twórców cywilizacji łacińskiej (dziś zachodniej): władzy świeckiej i kościelnej.
Wracając do meritum
Nie możemy przeoczyć, że nasze życie, nasza humanistyka, a nawet myśl straciły swój punkt odniesienia. Nie zauważamy, że, chcemy czy nie, wartości chrześcijańskie i narodowe przesądzają i definiują nasze miejsce w świecie. Nie zdajemy sobie sprawy, że wchodzimy w obszar rywalizacji islamsko-konfucjańskiej. Muzułmanów już przyjmujemy do Europy nie zdając sobie sprawy, że za nimi przyjdzie, zupełnie legalnie o wiele większa fala Chińczyków. Przez tak krótkowzroczne myślenie sami wchodzimy w obszar własnej zagłady. I tylko przypadek może zmienić to przeznaczenie.
Odnosząc się do polskich spraw, należy z dużym naciskiem zauważyć, że: 1 czas, jaki przyszło PiS-owi rządzić jest szczególnie wymagający – od wszystkich, bez wyjątku, a zabawę w partyjniactwo powinniśmy odłożyć na lepsze czasy, 2 Odpowiedzialność za własne losy nie dotyczą tylko polskich rządów, ale szczególną poprzeczkę podnosi ona polskiemu społeczeństwu, którego państwowa i kulturowa świadomość została rzucona na polityczny wolny rynek,
3 O przyszłym losie Polski zadecyduje świadomość kulturowa Polaków i miejmy nadzieję, że trend, który pojawił się po ostatnich wyborach zostanie ugruntowany poprzez pracę, zdrowe myślenie i patriotyczny rozsadek. I tu już nie ma zmiłuj się – dla każdego.
Większość argumentów zwolenników i członków PO dotyczy więc przeszłości. Chór ten jest więc egoistycznym głosem „prywaciarzy”, którzy zauważają tylko podwórko własnego interesu. Ani to demokracja, ani rozsądek, ani propozycja rozwiązania. Polska jest wspólnym dobrem i domem wszystkich. Chyba warto swoje umiejętności wykorzystać dla budowy takiej przyszłości, którą chce Suweren, a więc naród. Audyt pokaże stan państwa i odsłoni dobrą lub złą wolę ostatniego rządu. I z tego będą rozliczani politycy – tak jest na całym świecie. A jeżeli PiS, podczas swoich rządów, nie zdoła przestawić państwa na właściwe tory, to następnym premierem będzie Paweł Kukiz – wbrew sobie, wbrew wyborcom i wszystkiemu. Uszanujmy więc siebie i uwarunkowania nowego rządu i nowego prezydenta, bo czas wymaga od nas wielkiej odpowiedzialności. Świat, tym razem nie europejski lecz globalny, kolejny raz układa się na nowo i od naszego stanu umysłu będzie zależała przyszłość nas samych i przyszłość naszych dzieci.
autor: Ryszard Surmacz
Ryszard Surmacz (1950), historyk, przez 11 lat był dziennikarzem reportażystą w kilku polskich czasopismach. Na tematy śląskie publikował także w „Kulturze" paryskiej, za które otrzymał nagrodę POLCUL-u. Autor siedmiu książek (ósma w przygotowaniu). Mieszka w Lublinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz