2015/11/29

seks z księdzem

Ksiądz pisał do pani Aleksandry, że leży nagi z ogolonym miejscem intymnym. Jest gotów. Brałby ją. Pytał, czy jest naga i w jakiej siedzi pozycji. Spragniona męskiej uwagi kobieta dała się uwieść. I to na końcu tej historii została skazana przez sąd, oskarżono ją o nadszarpnięcie czci duchownego. Gdzie i kiedy wydarzył się ten koszmar. W XXI wieku. W Polsce.


Skazana za seks z księdzem
Smutna historia pani Aleksandry G. z okolic Tomaszowa Mazowieckiego została opisana w tygodniku Polityka. 40-letnia rozwódka i nauczycielka WF młodzieży specjalnej poznała w 2005 roku na szkolnej wigilii wikarego z parafii we wsi Poświętne. Romans zakończył się dla niej tragedią. Teraz pani Aleksandra przyjmuje garściami proszki, które mają pomóc wybić jej z głowy myśli samobójcze. Natomiast zakonnik Zgromadzenia Filipińskiego, którego rzekomo miała skrzywdzić kobieta, ma się świetnie.



Zakonnik na początku uwodził ją za pomocą sms-ów, później zapraszał ją na spotkania. I chociaż kobieta nie zgodziła się na pierwszych randkach na bliższe kontakty, w końcuromantyczny i elegancki duchowy doprowadził sprawę do pierwszego seksu. Wszystko odbyło się w celi klasztornej, która wyglądała jak ta z filmów. W pomieszczeniu stała wersalka, był też ascetyczny regał, materac i biurko. Za ściana była świątynia. Ksiądz prosił Aleksandrę, by się nie krępowała zapewniając, że każdy z nas jest człowiekiem.  
Duchowny okazał się być prawdziwym lowelasem: miał świetny, stylowy zegarek, zawsze pachniał dobrą wodą kolońską, miał motocykl, pił Ballantinesa. Miał też idealny uśmiech - mógł pozwolić sobie na licówki za 7 tys. zł. Tłumaczył, że "pracuje gębą", więc musi o takie rzeczy dbać.  
Z czasem uczucia kochliwego księdza zaczęły słabnąć. Koleżanki Aleksandry chciały sprawdzić, czy mężczyzna przypadkiem nie jest zainteresowany każdą kobietą, która tylko się zgodzi na stosunek z nim. Zaczęły do niego pisać, przedstawiły się jako Ilona. Duchowny też zaczął pisać do nich o miejscach intymnych. 
Zawiedziona miłością Aleksandra rzuciła duchownego, z czasem zaczęła spotykać się z innym mężczyzną. Okazało się jednak, że związek prześladuje ją niczym widmo. W mieście zaczęły się szerzyć plotki, okazało się, że matka nowego partnera wie o jej romansie z duchownym. Słyszała, że jest śmieciem, szmatą, bo tylkoszmata potrafi patrzeć na księdza jak na mężczyznę. Postanowiła coś z tym zrobić i zadbać o swoją godność, poprosiła więc znajomych o wsparcie.
Razem zaczęli domagać się od duchowego, by w obecności pani Aleksandry oraz swojego filipińskiego zwierzchnika wyraził skruchę i przyznał się do rozpusty. Nic z tego. Zamiast przeprosin ksiądz zaatakował: złożył zawiadomienie na policję o planowanym przestępstwie, które nosi znamiona szantażu. Wyznał, że boi się o swoje życie i zdrowie. Podczas kolejnych "negocjacji o zadośćuczynienie", które odbyły się w klasztorze, pani Aleksandra oraz jej znajomi zostali zatrzymani przez policję. 
Po obustronnych zeznaniach i przesłuchaniu świadków w styczniu 2015 roku sąd skazał Aleksandrę oraz jej znajomych za bezprawne groźby karalne na grzywnę 40 stawek dziennych liczonych po 30 zł. Mało tego, kobietę wyrzucono z pracy, została sama bez środków do życia. Syn Aleksandry, który płatnie studiował we Wrocławiu, musiał przerwać naukę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz