Co ciekawego do powiedzenia ma nam żona Rafała Trzaskowskiego? Chociażby to, że żyjemy w „wyjątkowych czasach” i naszym „obywatelskim obowiązkiem” jest angażowanie się w sprawy zasadnicze, czyli demonstracje w obronie konstytucji czy praw kobiet.
Obie panie stwierdziły, że „musimy nauczyć się świadomie dobierać źródła informacji”.
Ja nie oglądam propagandowej telewizji narodowej i nie słucham tych polityków, których uznaję za populistów. Nawet dawkując sobie informacje, jestem jak wiele osób w Polsce, niesłychanie sfrustrowana rozwojem sytuacji pod rządami PiS i bezradnością ludzi dopominających się bez skutku o przestrzeganie demokratycznych zasad
— dramatyzowała „Pierwsza Dama Warszawy”.
Trzaskowska przekonywała, że „PiS prowadzi zmasowany atak na różne obszary działania państwa”. Dodała, że ma żal do Kościoła, że jest powiązany z władzą, że „zaprzecza wartościom, których miał być wzorem”.
Kościół nie zdał egzaminu, gdy PiS atakował sądy czy prawa kobiet, gdy protestowali niepełnosprawni czy mamy dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi
— powiedziała Trzaskowska.
Stwierdziła, że z tego powodu nie posłała swojego syna do Komunii i dzieci w ogóle nie chodzą na lekcje religii. Czyżby pani Trzaskowska nie rozumiała, czym jest Komunia?
Widzę też, że wielu znajomych wokół nas zerwało relacje z Kościołem. A ci, którzy je utrzymują, robią to często tylko z powodu presji starszego pokolenia. Kościół musi się zreformować i wrócić do źródeł
— przekonywała Trzaskowska.
Ale na tym nie koniec. Narzekań na to, co rząd, a konkretnie Prawo i Sprawiedliwość robi przy pomocy Kościoła jest dużo więcej. Ot, chociażby szkoła.
PiS próbuje z pomocą Kościoła zmienić szkołę tak, żeby kształtować konkretnie sformatowanych wyborców, a nie niezależnych, zdolnych do samodzielnej refleksji obywateli. Musimy to zatrzymać, bo inaczej efekt tych działań będzie niszczący dla polskiej przyszłości
— histeryzowała żona Rafała Trzaskowskiego.
wkt/vogue.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz