2015/12/09

Zbrodnia bez corpus delicti

Dodano: 09.12.2015 [07:51]
Zbrodnia bez corpus delicti - niezalezna.pl
foto: Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Edyta poznała oprawcę na portalu randkowym, Florentyna zamordowała kochanka, a Mariusza skazano za śmierć czterech osób – wszystkie zbrodnie są makabryczne, ale nie tylko to je łączy. Prokuratorzy nie mieli wątpliwości, że doszło do zabójstwa, choć nigdy nie odnaleziono ciał ofiar. Jaki będzie finał historii zaginięcia Ewy Tylman?

„Nie ma zwłok, nie ma sprawy” – te słowa często padają w podrzędnej jakości filmach sensacyjnych, gdy zastępy żandarmów, policjantów lub agentów FBI poszukują miejsca ukrycia ciała. Jeszcze niedawno w Polsce także nie do wyobrażenia był proces dotyczący najpoważniejszego przestępstwa przewidzianego w kodeksie karnym, jeśli nie odnaleziono denata.
 
– To już przeszłość. Przez ostatnie 15 lat w sądach zapadło wiele wyroków skazujących, choć brakowało corpus delicti, czyli przedmiotu przestępstwa. W tym wypadku zwłok potwierdzających tezę o zbrodni
– tłumaczy prawnik, który brał udział w jednym z takich procesów. – To są trudne sprawy, bo podejrzani, jeśli nie przyznali się do winy, kwestionują nawet, że ich ofiara zmarła. Opowiadają o ucieczce, zerwaniu kontaktu z rodziną, rozpoczęciu życia od nowa…

Od ponad dwóch tygodni Polacy z napięciem obserwują informacje z Poznania, dotyczące zaginięcia 26-letniej Ewy Tylman. Kobieta pracowała w znanej sieci drogerii, tamtego wieczora brała udział w firmowej imprezie, później bawiła się na Starym Mieście, ostatni lokal opuściła w towarzystwie kolegi z pracy. Do domu nie dotarła. Wszczęto poszukiwania, pojawiły się apele rodziców, biznesmen z rodzinnego miasta kobiety wyznaczył gigantyczną nagrodę (milion złotych) za pomoc w odnalezieniu Ewy.

Dzisiaj wiadomo znacznie więcej, ale nadal nie wszystko. Dramatyczne wydarzenia na pewno rozegrały się nad brzegiem Warty.Kolega, z którym Ewa wracała, usłyszał zarzut zabójstwa „z zamiarem ewentualnym”. Czyli Adam Z. nie działał z premedytacją, ale zrobił kobiecie krzywdę i musiał liczyć się z jej śmiercią. Prawdopodobnie wepchnął ją do rzeki.

– Uważamy, że Ewa Tylman nie żyje – ogłosiła kilka dni temu Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Takie słowa padły, choć nie odnaleziono ciała. Poszukiwania bowiem trwają, reporterzy stacji telewizyjnych codziennie pokazują ekipy policjantów i strażaków nad brzegiem Warty koło mostu Rocha, ale każda relacja kończy się konkluzją: „brak efektów”. Z każdym dniem eksperci są coraz bardziej sceptyczni, że kiedykolwiek dojdzie do przełomu.

Czy będzie to kolejne śledztwo o zabójstwo bez zwłok ofiary? To są bardzo rzadkie sytuacje, ale w przeszłości już się zdarzały.

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz