Niemiecki dziennikarz: Donald Tusk nie będzie wspominał, jak wchodził Putinowi w tyłek
Donald Tusk nie będzie wspominał, jak w latach 2009 i 2010 wchodził Putinowi w tyłek – mówi „Wprost” Jürgen Roth, niemiecki dziennikarz, autor książki „Tajne akta S.” o kulisach katastrofy smoleńskiej.
Czy spodziewał się pan takiego ataku mediów w Polsce po publikacji książki?
Liczyłem się z tym o tyle, że wiedziałem, jak bardzo spolaryzowane jest polskie społeczeństwo. Padło bardzo wiele opinii, zanim jeszcze ta książka ukazała się na rynku. Moim zadaniem jako dziennikarza jest pokazanie dwóch stron tego konfliktu, a czytelnik sam powinien wyciągnąć wnioski.
O jakim konflikcie pan dokładnie mówi?
Mówię o murze, który istnieje między PiS i PO. O sytuacji, w której nie ma możliwości prowadzenia żadnego dialogu, a szczególnie w odniesieniu do katastrofy smoleńskiej.
Katastrofa nie powinna być przedmiotem sporu, ale niezależnego śledztwa. Skąd się więc wziął taki spór?
Ten mur powstał na bazie dobrych stosunków między Donaldem Tuskiem i Władimirem Putinem z 2010 r. Od samego początku, już w kwietniu 2010 r., dla rządu było jasne, co było przyczyną katastrofy. Opierano się niemal wyłącznie na ustaleniach i opiniach strony rosyjskiej.
(...)
(...)
Jak w Niemczech postrzegany jest kraj, który nie jest w stanie wyjaśnić przyczyn śmierci swojego prezydenta i politycznej elity?
Ciężko mi o tym mówić, ale po katastrofie smoleńskiej – mimo że zginął polski prezydent i duża część polskiej elity – zainteresowanie tą sprawą było niewielkie.
Zainteresowanie polityków czy opinii publicznej?
W ogóle. Było to związane z postrzeganiem Lecha Kaczyńskiego. Był on ofiarą tworzenia legendy konserwatywnego i religijnego nacjonalisty oraz zwolennika teorii spiskowych. Świadczyć miał o tym jego stosunek do Putina. Nie pasował więc do koncepcji, bo w tym czasie Zachód miał doskonałe relacje z Kremlem. Mówiło się, że był politycznym awanturnikiem.
Można powiedzieć, że wiele osób w Niemczech po 10 kwietnia odetchnęło z ulgą?
Jeśli chodzi o szeroko rozumianą klasę polityczną, myślę, że może pan mieć rację.
I nie ma znaczenia, że to Lech Kaczyński miał rację w sprawie Putina, a nie Zachód?
Nie ma. Donald Tusk też nie będzie przecież wspominał, jak w latach 2009 i 2010 wchodził Putinowi w tyłek. Świadczą o tym choćby: umowa z Gazpromem, jego ochocza zgoda na oddanie śledztwa smoleńskiego Rosjanom i sprzeciw wobec powołania komisji międzynarodowej. A dziś chodzi i mówi, że Putin jest zły.Cały wywiad z Jürgen Rothem można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" , który jest dostępnyw formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz