
- Ludzie zaczęli dokarmiać i głaskać te zwierzęta, co nie jest dla nich naturalnym zachowaniem - podkreśliła Katarzyna Lenartowicz, prezes Opolskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt, cytowana przez rozgłośnię. Podkreśliła, że "przestraszone po prostu zaatakuje". - Kilka przypadków pogryzienia było. Obserwowaliśmy je, jesteśmy zapewnieni, że nie było w nich oznak wścieklizny. Wiewiórka sama, bez przyczyny nie zaatakuje, tak jak każde inne zwierzę - dodała.
- Mieliśmy kilka zawiadomień o tym, że wiewiórki natarczywie domagały się pokarmu od odwiedzających nasz cmentarz (...) Wcześniej ludzie je karmili i przyzwyczaili do tego - wskazał Adam Krupa, burmistrz Głubczyc, w rozmowie z portalem opole.naszemiasto.pl.
Obrońcy zwierzą i władze lokalne ostrzegają, żeby nie podejmować prób kontaktu z wiewiórkami. Dzikie zwierzęta mogą przenosić m.in. wściekliznę. Jeśli już to można je obserwować tylko z daleka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz