Komornik przywłaszczył 3,5 mln zł. Teraz nie ma z czego oddać
24.08.2016 01:00
Były poznański komornik musi zwrócić prawie milion złotych, które sobie przywłaszczył, a w sądzie czeka już kolejny pozew. Jest tylko jeden problem - komornik nie pracuje, nie ma oszczędności, a dom przepisał na żonę
Chodzi o Michała R., który kancelarię komorniczą prowadził w Poznaniu od 1993 r. Jego kłopoty zaczęły się dwa lata temu, gdy kancelarię skontrolowali wizytatorzy z poznańskiej izby komorniczej. Odkryli, że Michał R. nie wpłacił do sądowego depozytu 3,5 mln zł. Ujawniliśmy to w "Wyborczej".
Wystawny tryb życia
Pieniądze uzyskane podczas egzekucji komorniczych powinny trafić do depozytu, by potem sąd mógł je podzielić między wierzycieli. Mimo prowadzonych kontroliprzez lata nikt nie zauważył, że komornik nie wpłaca tych pieniędzy. Śledztwo wykazało, że zaczął je sobie przywłaszczać już w 2008 r.
Jeden ze znajomych komornika już dwa lata temu mówił nam, że zgubił go wystawny tryb życia. Michał R. lubił imprezy i drogie samochody. Koszty prowadzenia kancelarii były wyższe niż przychody - Michał R. zasypywał dziurę pieniędzmi z egzekucji komorniczych.
Podczas przesłuchania w prokuraturze Michał R. nie potrafił nawet powiedzieć, ile miesięcznie zarabiał. - Może 20-30 tys. zł - rzucił. Jego pracownicy zeznali jednak, że z kasy kancelarii pobierał co miesiąc średnio 60 tys. zł. Rachunki za telefon sięgały kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Tyle samo kosztował leasing luksusowych samochodów, w tym dwóch lexusów. Jednym z nich jeździła żona komornika.
Michał R. tłumaczył śledczym, że dzięki luksusowym samochodom kancelaria miała odpowiedni prestiż. Zrzucał też winę na rosnącą konkurencję i spadek dochodów spowodowany obniżką opłat komorniczych.
Sąd próbuje odzyskać miliony
Zgodnie z przepisami odpowiedzialność za niezgodne z prawem działania komornika ponosi solidarnie razem z nim skarb państwa, w tym przypadku reprezentowany przez sąd rejonowy na poznańskim Grunwaldzie. Oznacza to, że jeśli komornik przywłaszczył sobie pieniądze, to wierzyciele mogą wystąpić o ich wypłatę do sądu. Tak stało się w sprawie Michała R.
- Wypłaciliśmy już 2,1 mln zł dziewięciu wierzycielom. To banki, firmy, osoby prywatne - mówi nam Robert Kubicki, prezes sądu rejonowego na poznańskim Grunwaldzie. Pieniądze na spłatę zobowiązań zabezpieczył sąd apelacyjny.
Ale na tym sprawa się nie kończy. - Naszym obowiązkiem jest także podjęcie próby odzyskania pieniędzy od komornika - mówi sędzia Kubicki.
Przed rokiem sąd skierował wobec Michała R. pierwszy pozew o zapłatę blisko 900 tys. zł. Wyrok zapadł w trybie zaocznym, bo Michał R. nawet nie podjął próby obrony. - Mamy tytuł wykonawczy, komornik próbuje wyegzekwować pieniądze, ale na razie bezskutecznie - dodaje sędzia Kubicki.
Sąd złożył już następny pozew o zapłatę - tym razem chodzi o 1,1 mln zł. Przygotowywany jest jeszcze jeden pozew o zapłatę ponad 170 tys. zł.
- Komornicy są ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej, ale w tej sytuacji szkoda nie powstała w wyniku błędu komornika, lecz jego celowego działania. Tak samo ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania, gdy ktoś celowo spali swój samochód - podkreśla sędzia Kubicki.
Gdy sprawa wyszła na jaw, Michał R. został zawieszony w obowiązkach komornika. Groziło mu usunięcie z zawodu, ale uprzedził sąd dyscyplinarny i sam złożył rezygnację. Według oficjalnych informacji nigdzie nie pracuje, nie ma oszczędności.
Działanie na szkodę wierzycieli
Z informacji "Wyborczej" wynika, że jeszcze przed postawieniem prokuratorskich zarzutów Michał R. poszedł do notariusza i przepisał na swoją żonę dom pod Poznaniem. Komornik działający w imieniu sądu nie może więc go zlicytować. Michał R., jak się dowiadujemy, dostał za to zarzut działania na szkodę wierzycieli.
Sędzia Kubicki mówi nam, że nie dostrzega po stronie Michała R. chęci naprawienia szkody, czyli zwrócenia przywłaszczonych milionów. Sam Michał R., gdy sprawa wyszła na jaw, miał mówić, że nie może oddać pieniędzy, bo ich nie ma.
Michała R. czeka jeszcze proces karny. Były komornik chciał pójść na układ z prokuraturą - zaproponował dla siebie karę pięciu lat w zawieszeniu i 50 tys. zł grzywny. Chciał, by sąd wydał wyrok bez procesu. Prokuratura się zgodziła. Zaprotestował jednak prezes Kubicki. Sąd na Grunwaldzie jest w sprawie pokrzywdzonym i oskarżycielem posiłkowym.
Proces w normalnym trybie miał się rozpocząć w lipcu, ale okazało się, że Michał R. choruje na serce i leczy się z depresji. Kolejną próbę rozpoczęcia procesu sąd ma podjąć we wrześniu. Michał R. nie zgodził się na rozmowę.
Wystawny tryb życia
Pieniądze uzyskane podczas egzekucji komorniczych powinny trafić do depozytu, by potem sąd mógł je podzielić między wierzycieli. Mimo prowadzonych kontroliprzez lata nikt nie zauważył, że komornik nie wpłaca tych pieniędzy. Śledztwo wykazało, że zaczął je sobie przywłaszczać już w 2008 r.
Jeden ze znajomych komornika już dwa lata temu mówił nam, że zgubił go wystawny tryb życia. Michał R. lubił imprezy i drogie samochody. Koszty prowadzenia kancelarii były wyższe niż przychody - Michał R. zasypywał dziurę pieniędzmi z egzekucji komorniczych.
Podczas przesłuchania w prokuraturze Michał R. nie potrafił nawet powiedzieć, ile miesięcznie zarabiał. - Może 20-30 tys. zł - rzucił. Jego pracownicy zeznali jednak, że z kasy kancelarii pobierał co miesiąc średnio 60 tys. zł. Rachunki za telefon sięgały kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Tyle samo kosztował leasing luksusowych samochodów, w tym dwóch lexusów. Jednym z nich jeździła żona komornika.
Michał R. tłumaczył śledczym, że dzięki luksusowym samochodom kancelaria miała odpowiedni prestiż. Zrzucał też winę na rosnącą konkurencję i spadek dochodów spowodowany obniżką opłat komorniczych.
Sąd próbuje odzyskać miliony
Zgodnie z przepisami odpowiedzialność za niezgodne z prawem działania komornika ponosi solidarnie razem z nim skarb państwa, w tym przypadku reprezentowany przez sąd rejonowy na poznańskim Grunwaldzie. Oznacza to, że jeśli komornik przywłaszczył sobie pieniądze, to wierzyciele mogą wystąpić o ich wypłatę do sądu. Tak stało się w sprawie Michała R.
- Wypłaciliśmy już 2,1 mln zł dziewięciu wierzycielom. To banki, firmy, osoby prywatne - mówi nam Robert Kubicki, prezes sądu rejonowego na poznańskim Grunwaldzie. Pieniądze na spłatę zobowiązań zabezpieczył sąd apelacyjny.
Ale na tym sprawa się nie kończy. - Naszym obowiązkiem jest także podjęcie próby odzyskania pieniędzy od komornika - mówi sędzia Kubicki.
Przed rokiem sąd skierował wobec Michała R. pierwszy pozew o zapłatę blisko 900 tys. zł. Wyrok zapadł w trybie zaocznym, bo Michał R. nawet nie podjął próby obrony. - Mamy tytuł wykonawczy, komornik próbuje wyegzekwować pieniądze, ale na razie bezskutecznie - dodaje sędzia Kubicki.
Sąd złożył już następny pozew o zapłatę - tym razem chodzi o 1,1 mln zł. Przygotowywany jest jeszcze jeden pozew o zapłatę ponad 170 tys. zł.
- Komornicy są ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej, ale w tej sytuacji szkoda nie powstała w wyniku błędu komornika, lecz jego celowego działania. Tak samo ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania, gdy ktoś celowo spali swój samochód - podkreśla sędzia Kubicki.
Gdy sprawa wyszła na jaw, Michał R. został zawieszony w obowiązkach komornika. Groziło mu usunięcie z zawodu, ale uprzedził sąd dyscyplinarny i sam złożył rezygnację. Według oficjalnych informacji nigdzie nie pracuje, nie ma oszczędności.
Działanie na szkodę wierzycieli
Z informacji "Wyborczej" wynika, że jeszcze przed postawieniem prokuratorskich zarzutów Michał R. poszedł do notariusza i przepisał na swoją żonę dom pod Poznaniem. Komornik działający w imieniu sądu nie może więc go zlicytować. Michał R., jak się dowiadujemy, dostał za to zarzut działania na szkodę wierzycieli.
Sędzia Kubicki mówi nam, że nie dostrzega po stronie Michała R. chęci naprawienia szkody, czyli zwrócenia przywłaszczonych milionów. Sam Michał R., gdy sprawa wyszła na jaw, miał mówić, że nie może oddać pieniędzy, bo ich nie ma.
Michała R. czeka jeszcze proces karny. Były komornik chciał pójść na układ z prokuraturą - zaproponował dla siebie karę pięciu lat w zawieszeniu i 50 tys. zł grzywny. Chciał, by sąd wydał wyrok bez procesu. Prokuratura się zgodziła. Zaprotestował jednak prezes Kubicki. Sąd na Grunwaldzie jest w sprawie pokrzywdzonym i oskarżycielem posiłkowym.
Proces w normalnym trybie miał się rozpocząć w lipcu, ale okazało się, że Michał R. choruje na serce i leczy się z depresji. Kolejną próbę rozpoczęcia procesu sąd ma podjąć we wrześniu. Michał R. nie zgodził się na rozmowę.
Cały tekst: http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36037,20588892,komornik-przywlaszczyl-3-5-mln-zl-teraz-nie-ma-z-czego-oddac.html#ixzz4IYe5PvrY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz