- A trzeba pamiętać, że cały ten łańcuch wydarzeń, który doprowadził do dobrej zmiany, bo przecież o tą dobrą zmianę cały czas chodziło, nie mógłby się zacząć, a gdyby się nawet zaczął, to zostałby rozerwany, gdyby nie Lech Kaczyński. Bez jego zaangażowania w wolne związki zawodowe, później w ruch sierpniowy, organizowanie Solidarności, po wyjściu z internowania, w podziemie, współpracę, trzeba to powiedzieć, bo trzeba być uczciwym, mówić prawdę, z Lechem Wałęsą. Gdyby nie to, że został w końcu pierwszym zastępcą przewodniczącego związków, nie  byłoby ani właściwej zmiany w tygodniku "Solidarność", a to był początek początków, ani nie udałoby się wokół tygodnika "Solidarność" skupić wielu ludzi, którzy wiedzieli, że porozumienie przy "okrągłym stole", to nie jest to do czego naprawdę dążyliśmy. Nie powstałoby Porozumienie Centrum
- tłumaczył prezes Kaczyński.
 – Nie byłoby, co prawda tylko bardzo częściowych, sukcesów, nie byłoby pierwszej próby zmiany kursów w Polsce, takie zasadniczej zmiany, czyli rządu Jana Olszewskiego, którego tutaj też trzeba wspomnieć. Trzeba go wspomnieć, bo był premierem pierwszego rządu, który odszedł od porozumień, który powiedział, że w Polsce ma być inaczej. Wreszcie nie byłoby odrodzenia ruchu Porozumienia Centrum, już pod nową nazwą jako Prawo i Sprawiedliwość. Nie byłoby zjednoczenia prawicy. Nie byłoby kolejnych sukcesów. Nie byłoby, bo przecież uzyskaliśmy tę szansę, dzięki temu, że mój śp. brat został ministrem sprawiedliwości i te idei porządku w Polsce, walki z przestępczością, zostały wcielone w życie. Wtedy ludzie uwierzyli, bo wcześniej to były tylko słowa. A słowom Polacy często nie wierzą. Wierzą czynom
- przypomniał prezes PiS. I dodał:
- Czyny okazały się tak przekonywujące, że można było stworzyć coś co było kontynuacją, i jednocześnie czymś nowym. Można było stworzyć, coś co pozwoliło z czasem zwyciężyć, ale nie wygralibyśmy, nie sparaliżowalibyśmy planów Platformy Obywatelskiej, żeby narzucić postkomunistę jako kandydat prawicy na prezydenta Polski. Gdyby Lech Kaczyński nie zdecydował się na kandydowanie na prezydenta Warszawy, gdyby nie wygrał wyborów, gdyby później nie wygrał wyborów prezydenckich. Potrafił wygrywać! To jest w polityce niesłychanie ważne.
- I to była droga do tej pierwszej próby. Tej próby za 2005-2007. Często krytykowanej, ale wtedy przekonaliśmy się, że przy pomocy władzy, nawet tej osłabionej, nawet tej w tym szczególnego rodzaju państwie, jakim była III RP, można jednak dla narodu, społeczeństwa coś uczynić - tłumaczył J. Kaczyński.
- I później przyszły trudne lata rządów Platformy Obywatelskiej, a mój śp. brat był dla nas jeszcze jako prezydent, przed tragedią, opoką. Opoką w tej walce. I stał się tą opoką, także po swojej tragicznej śmierci. Po Smoleńsku. Stał się dzięki wielu ludziom, ale jeżeli tą dzisiejszą nagrodę traktuję jako szczególny zaszczyt, to dlatego że jest to nagroda "Gazety Polskiej"
- podkreślił prezes Kaczyński.
- Gazety, która był tym oddziałem szturmowym walki o zmianę w Polsce, od pierwszej połowy lat 90-tych, a która się stała jeszcze bardziej bojowym oddziałem po katastrofie smoleńskiej
- dodał J. Kaczyński. - Powtarzam, właśnie dlatego, że Państwo, Panie i Panowie redaktorzy, uważam że spotkał mnie dziś, chociaż już pośmiertnie, ale także moje brata, przede wszystkim mojego brata, bo on jest tu postacią numer 1, wielki zaszczyt.
- Za to serdecznie, bardzo serdecznie dziękuję. Pan redaktor mówił o odzyskaniu godności przez Polaków, mówi o tym także pan premier, chciałem Państwa zapewnić, sądzę, że mam do tego prawo, że to jest mój obowiązek, że tak jak polskiej godności bronił rząd Beaty Szydło i sama pani premier, tak broni jej dzisiaj w szczególnie trudnej sytuacji, rząd Mateusza Morawieckiego. I to jest obrona godności, prawa do obrony tej godności, ale także jest to sprawa obrony naszych elementarnych interesów, naszej przyszłości, naszej szansy na lepszą przyszłość Polski
- mówił J. Kaczyński.
- I nie zejdziemy z tej drogi! A ta dzisiejsza uroczystość, ta piękna uroczystość, 25-lecie gazety, która, powtarzam jeszcze raz, towarzyszyła nam w tej drodze, i była często wręcz na jej czele, to moment kiedy możemy sobie powiedzieć: warto walczyć, warto być odważnym. Lech Kaczyński prowadził politykę odważną i pokazał, że jest to możliwe. Idziemy tą drogą
- zapewnił prezes PiS Jarosław Kaczyński.