Nikt nie mógł się spodziewać, że Polska tak mocno postawi się Izraelowi. Jerozolima stanowczo zaprotestowała przeciwko przygotowanej przez rząd Zjednoczonej Prawicy nowelizacji ustawy o IPN.
Zakłada ona m.in., że każdy, kto „publicznie i wbrew faktom” przypisuje polskiemu narodowi odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.
Ktoś jakimś cudem doszedł do wniosku, że ta ustawa może ograniczać wolność słowa, a nawet… negować fakt, że holokaust w ogóle miał miejsce.
Władze Izraela uznały, że – tak jak było za poprzednich rządów – wystarczy tupnąć nogą, a Polska posłusznie wycofa się ze zmian. Nic takiego nie miało miejsca, a słowa, które wypowiedział w odpowiedzi na izraelskie ataki wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, zszokowały wielu. CZYTAJ DALEJ PONIŻEJ
Minister Jaki na antenie Radia Plus pytany był o ataki Izraela w związku z kontrowersyjną w rozumieniu wielu ustawą. Na to, iż Jerozolima żąda od polskiego rządy wycofania się z tych decyzji, odpowiedział: – Nie będę pytał , czy Izrael łaskawie zgadza się na to, żebyśmy uchwalali nasze prawo. Nie da się zaprzeczyć, że komunikat zabrzmiał bardzo dobitnie. W taki sposób na izraelskie „wzywanie” nie odpowiedział żaden polski polityk po 1989 r.
– Rozmawiałem z zastępcą ambasadora Izraela co najmniej kilkukrotnie do czasu uchwalenia tej ustawy. Nie miałem sygnału ze strony izraelskiej, że coś jest nie tak – przypomniał po raz kolejny Patryk Jaki. Wersję tę potwierdzają inni politycy związani z rządem Mateusza Morawieckiego. Wygląda zatem na to, że Izrael czekał na moment, w którym mógłby zaatakować. Po co? Tego strona polska stara się dowiedzieć.
Parszywe Żydki mają wszystkich w szachu , wszak ich są bank światowe i dlatego nikt im się nie stawia , Polska się postawiła ,czy za to zapłaci ????? gb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz