Lech Wałęsa kolejny raz zrobił furorę na świecie. Tym razem na pogrzebie 41 prezydenta USA ubrał się w niestosowny strój – podkoszulek z napisem „konstytucja”. Na pogrzeb dostał zaproszenie, ale już przelot musiał sobie we własnym zakresie zorganizować, a wiadomo, że Wałęsie najbardziej w życiu żal pieniędzy – np. nie spotkał się swego czasu z prezydentem Obamą, bo miał wykład za 10 tysięcy dolarów we Włoszech w tym samym czasie – więc wprosił się na siłe do samolotu prezydenta Dudy.
Skoro już Wałęsa tak nalegał to kancelaria prezydenta się zgodziła. Jak wyjaśnił Krzysztof Szczerski, wspólny lot Dudy i Wałęsy do USA miał miejsce, bo „na zewnątrz nie trzeba pokazywać podziałów”.
Wdzięczność Lecha Wałęsy była jak zwykle zerowa – pewnie sądzi, że jemu się wszystko należy, więc i to zaproszenie pozostało bez podziękowania.
Co więcej Wałęsa już po powrocie do kraju zaczął szydzić z prezydenta Dudy.
Dziennikarze wp.pl zapytali Wałęsę także o ocenę Andrzeja Dudy. Ten stwierdził, że z obecną głową państwa nikt się w USA nie liczy, chociaż Duda mocno próbował się wybić.
„No bo Duda chciałby w USA istnieć, a tam go nikt nie zna. Próbował się z kimś poznać, być aktywny, ale tak się nie da” – powiedział Wałęsa.
„Jak Obama przechodził obok, to Duda szybko z ręką do niego. A Obama: „no, no, ja idę do Wałęsy”. Więc trochę mi go szkoda, bo to jednak prezydent Polski, jednak naród go wybrał. Przecież ja bym mu pomógł, mógłbym go z tymi ludźmi zapoznać, zrobić mu dobrą prasę. Ale przecież nie będę się mu narzucał” – dodał były prezydent.
Cóż… Koń jaki jest, każdy widzi…
Źródła: wp.pl/PAP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz