Aktorkę Julię Wyszyńską dopadła „klątwa”. Aktorka znana szerokiej publiczności ze sceny seksu oralnego z figurą papieża Jana Pawła II, żali się mediom, że od czasu gdy zagrała w kontrowersyjnym spektaklu, jej życie już nie jest takie samo.
Najpierw straciła pracę w serialu „Na dobre i na złe”, po interwencji szefa TVP. Spadła też na nią lawina hejtu. Była wyzywana od lacho..iągów i dzi..ek . Odwrócili się od niej nawet bliscy i znajomi. Poczuła się tak zaszczuta, że zaczęła się obawiać o swoje życie. Teraz skarży się mediom że ma stany lękowe i boi się chodzić po ulicy, żeby ktoś jej nie zastrzelił. Odkąd przeczytała jeden z komentarzy („życzę ci raka, najlepiej złośliwego”), przeraziła się, że ludzie „wysyłają w jej stronę złą energię”. Klątwa „Klątwy”, której aktorka padła ofiarą, niewiele ją jednak nauczyła. Wyszyńska nadal nie widzi nic złego w spektaklu, w którym grała. Oskarża TVP o manipulację, złości się, że papież Jan Paweł II jest w Polsce traktowany jak „świętość” i otoczony bezwarunkową czcią.
Na koniec przyznaje, że nie jest zbyt rozgarnięta i nie potrafi nawet dobrze przeczytać scenariusza. W wywiadzie dla „Dużego formatu” powiedziała, że nie wiedziała kogo symbolizuje figura, sądziła, że chodzi o Jarosława Kaczyńskiego. Na dodatek fallus nad którym się pochylała, nie był przecież prawdziwy, był tylko „zwiniętą rurką z gąbki”. Aktorka w ogóle nie rozumie o co wszystkim na około chodzi, bo jej zdaniem sztuka nie była wcale aż tak bardzo kontrowersyjna, jak ją przedstawiały prorządowe media.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz