Dodano: 30.12.2016 [11:55]
Cztery lata trwało śledztwo dotyczące tragicznego zdarzenia w szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim. Pacjentowi podano krew o niewłaściwej grupie, mężczyzna zmarł. Przed sądem staną lekarz i pielęgniarka, ale w zarzutach nie ma ani słowa o spowodowaniu śmierci. Zarzuty dotyczą błędu skutkującego „chorobą realnie zagrażającą życiu”.
Dramat rozegrał się na początku październiku 2012 r. Do szpitala w Ostrowie Wlkp. trafił mężczyzna, u którego zdiagnozowano ciężką niewydolność wątroby. W trakcie hospitalizacji konieczne było przetoczenie krwi. Podczas transfuzji doszło jednak do tragicznej w skutkach pomyłki. Pacjentowi podano niewłaściwą grupę krwi. Kilka dni później pacjent zmarł. Dyrekcja szpitala natychmiast powiadomiła prokuraturę, a dwie osoby, lekarz i pielęgniarka, usłyszały zarzuty.
– Podejrzani nie dopełnili obowiązku sprawdzenia tożsamości pacjenta, a pielęgniarka samodzielnie, bez udziału lekarza, ale za jego wiedzą, przetoczyła niezgodny grupowo preparat krwinek czerwonych przeznaczonych dla innego pacjenta leżącego na tej samej sali – informował kilka miesięcy po tragedii ówczesny rzecznik prokuratury.
Nawet po tych ustaleniach śledztwo trwało jeszcze bardzo długo, w jego trakcie skorzystano z pomocy biegłych różnych dziedzin medycyny. Dopiero w grudniu tego roku zakończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia przeciwko dwójce pracowników ostrowskiego szpitala. Tego można było się spodziewać, ale treść zarzutów, jakie ostatecznie postawiono, budzi zaskoczenie. Uznano bowiem, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy działaniem lekarza i pielęgniarki a śmiercią pacjenta.
Lekarzowi i pielęgniarce grozi kara do pięciu lat więzienia.
Co ciekawe – jak dowiedzieliśmy się w szpitalu, oboje nadal tam pracują. Ich przełożeni nie chcieli jednak rozmawiać o finale śledztwa.
Dramat rozegrał się na początku październiku 2012 r. Do szpitala w Ostrowie Wlkp. trafił mężczyzna, u którego zdiagnozowano ciężką niewydolność wątroby. W trakcie hospitalizacji konieczne było przetoczenie krwi. Podczas transfuzji doszło jednak do tragicznej w skutkach pomyłki. Pacjentowi podano niewłaściwą grupę krwi. Kilka dni później pacjent zmarł. Dyrekcja szpitala natychmiast powiadomiła prokuraturę, a dwie osoby, lekarz i pielęgniarka, usłyszały zarzuty.
– Podejrzani nie dopełnili obowiązku sprawdzenia tożsamości pacjenta, a pielęgniarka samodzielnie, bez udziału lekarza, ale za jego wiedzą, przetoczyła niezgodny grupowo preparat krwinek czerwonych przeznaczonych dla innego pacjenta leżącego na tej samej sali – informował kilka miesięcy po tragedii ówczesny rzecznik prokuratury.
Nawet po tych ustaleniach śledztwo trwało jeszcze bardzo długo, w jego trakcie skorzystano z pomocy biegłych różnych dziedzin medycyny. Dopiero w grudniu tego roku zakończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia przeciwko dwójce pracowników ostrowskiego szpitala. Tego można było się spodziewać, ale treść zarzutów, jakie ostatecznie postawiono, budzi zaskoczenie. Uznano bowiem, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy działaniem lekarza i pielęgniarki a śmiercią pacjenta.
– Zarzucono im popełnienie czynu, który doprowadził do narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a wskutek tego doszło do powstania choroby realnie zagrażającej życiu pokrzywdzonego – tłumaczył „Codziennej” prokuratur Marcin Kubiak, rzecznik ostrowskiej prokuratury.
Lekarzowi i pielęgniarce grozi kara do pięciu lat więzienia.
Co ciekawe – jak dowiedzieliśmy się w szpitalu, oboje nadal tam pracują. Ich przełożeni nie chcieli jednak rozmawiać o finale śledztwa.
– Nie mamy żadnych oficjalnych informacji z prokuratury ani od rzecznika odpowiedzialności zawodowej Wielkopolskiej Izby
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz