2017/04/26

SFAŁSZOWANE LEKI - ZABÓJSTWO DOSKONAŁE

Znalezione obrazy dla zapytania kolorowe pigułkiKupując leki w internecie masz 99 procent szans, że są sfałszowane - ostrzega prof. Fijałek. A jak to wygląda w aptekach?

Z PROF. ZBIGNIEWEM FIJAŁKIEM, SPECJALISTĄ W DZIEDZINIE ANALITYKI FARMACEUTYCZNEJ I ELEKTROCHEMII, ŚWIATOWEJ SŁAWY SPECJALISTĄ W ZAKRESIE JAKOŚCI LEKÓW, ROZMAWIA MARIA ZAWAŁA

Zajmuje się pan dość niewdzięczną tematyką. Tropienie sfałszowanych leków musi panu przysparzać wielu wrogów?
Coś w tym jest, bo od ponad 10 lat zajmuję się wszystkim złym, co dotyczy farmacji, tak to może nazwijmy. Nie chodzi bowiem tylko o leki sfałszowane, ale i kradzione. To teraz bardzo duży problem, o którym mało kto wie. A kradzione leki często tracą swoje właściwości i stają się szkodliwe. A my leki bardzo lubimy kupować. Ostatnio głównie poza legalną siecią dystrybucji, czyli przez internet, na bazarach. Jest wiele takich miejsc, gdzie ludzie potrafią leki kupić, a inni potrafią je sprzedać. A sprzedają raczej te sfałszowane.
Trudno się dziwić, biznes na lekach od zawsze był jednym z lepszych.
Fakt, ale skala problemu jest obecnie przerażająca, a mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Oczywiście, różnie z tym jest w różnych rejonach świata. W Polsce jesteśmy w miejscu, gdzie jest w miarę bezpiecznie, ale w miarę bezpiecznie jest, gdy mówimy o legalnej sieci dystrybucji, czyli aptekach. O skali procederu najlepiej świadczą liczby. Aktualnie na świecie biznes fałszowanych leków oceniany jest na 90 mld dolarów.  Dla porównania: wszystkie leki OTC, czyli te bez recepty sprzedawane na całym świecie to także 90 mld dolarów! Mamy więc potężny nielegalny przemysł, bardzo dochodowy. Do tego stopnia, że duże zorganizowane grupy przestępcze przerzucają się obecnie z handlu narkotykami na handel sfałszowanymi lekami. Bo na tym zarabia się dużo więcej, a kary za to na całym świecie są dużo niższe.
Jak wielki jest to problem w Polsce?
Powinienem odpowiedzieć, że nie wiem. Bym mógł powiedzieć, że wiem, musiałbym zbadać wszystkie leki, a to niemożliwe. Pamiętajmy też, że gdy chodzi o jakąkolwiek działalność przestępczą, widzimy z reguły czubek góry lodowej, czyli wiemy, że coś jest na rzeczy, ale nie wiemy, ile tego jest. Co więcej, zaczynają  trafiać do legalnej sieci dystrybucji.
Chce pan profesor powiedzieć, że są nawet w aptekach?
Niestety, tak. Mogą być nawet w aptekach. Dostaliśmy już do badania leki, które idealnie odpowiadały oryginalnym. Miały nawet te same numery serii czy daty ważności. Nikt nie wie więc, czy trafiły do legalnej sieci dystrybucji, czy nie, bo są podrobione idealnie.
A działają tak samo?
Trudno powiedzieć, niektóre działają, niektóre nie. Choć lepiej, żeby nie działały, niż miałyby działać źle. Wiemy, że fałszerze leków przykładają olbrzymią wagę do opakowania, do wyglądu, to co jest w środku, w tabletce jest dla nich nieważne.
Opakowanie ma uśpić naszą czujność?
Tak. Mamy dać się oszukać. Drugim istotnym elementem jest tzw. import równoległy. Polega na tym, że leki które są tańsze w jednym kraju, są wysyłane do drugiego, gdzie można na tym zarobić. Proceder jest legalny, zgodny z prawem unijnym. Ale jest to miejsce, gdzie w ostatnich latach przestępcy znaleźli drogę, by sfałszowane leki wprowadzać do legalnego obiegu. Z reguły robi się to w stosunku do leków bardzo drogich, np. onkologicznych, gdzie jedno opakowanie może kosztować 4, 5 a nawet 15 tysięcy złotych.
A nie wiadomo co jest w środku?
Akurat w tym przypadku z reguły wiadomo.  Nic nie ma. Te leki w ogóle nie mają substancji czynnej. One zabijają, nie leczą.
W legalnej sieci dystrybucji w Europie mogą być podrobione leki onkologiczne?
Tak, ujawniono takie przypadki.
Nie możemy mieć gwarancji co kupimy, wchodząc do apteki?
Gwarancji mieć nie możemy, ale mamy 99% szans, że póki co w Polsce kupimy w aptece dobry lek. Ale jeśli kupujemy poza apteką, odwrotnie, mamy 99% szans, że kupimy lek sfałszowany. Jeśli chodzi o sprzedaż przez internet, nie mogę się nadziwić, że tak wielu kupuje chętnie leki, nie mając żadnej gwarancji tego, od kogo ani co się kupuje.  
Jakie leki najczęściej są fałszowane?
Na świecie najczęściej fałszuje się antybiotyki, leki przeciwmalaryczne, przeciwgruźlicze, kardiologiczne i coraz częściej, o czym wspominałem, leki onkologiczne. Widzi pani, to wcale nie to, co nam się wydaje w Polsce, że najczęściej fałszuje się leki na potencję czy leki odchudzające. Choć faktycznie, jak zobaczymy oferty internetowe, to największe zainteresowanie dotyczy tych leków czy suplementów diety, które oferowane są jako ziołowe produkty często tradycyjnej medycyny chińskiej. A my bardzo lubimy kupować takie leki ziołowe, czy suplementy. Dobrze, jeżeli nie mają w środku nic. Niestety, suplementy diety coraz częściej mają jednak analogi strukturalne i bardzo podobne związki chemiczne do tych, które są w lekach. Działają zaś z reguły dużo silniej i mają dużo silniejsze działania niepożądane. Niejednokrotnie powodują również zgony. Bardzo to niebezpieczna grupa leków i suplementów diety, zwłaszcza jeśli kupujemy produkty przez internet, z niewiadomego źródła. Dajemy się ciągle oszukiwać. Z przerażeniem patrzę na reklamy w kolorowych czasopismach, pełne cudownych produktów. Są zdjęcia osób, które cudownie schudły i promocje: było 400 zł, a jest teraz 150. Okazja. Bardzo trudno przekonać ludzi, aby nie korzystali z takich okazji. Nie kupowali takich środków, bo sobie nie pomogą, a zaszkodzą.
Jak wiele sfałszowanych leków i suplementów diety jest śmiertelnie niebezpiecznych?
Trudno powiedzieć. Z badań światowych  wynika, że jedna trzecia sfałszowanych leków nie ma w ogóle substancji czynnej, czyli tej, która powinna działać. Te leki są najgroźniejsze i najbardziej zabijają, bo jeśli są to np. antybiotyki czy leki onkologiczne, kardiologiczne, przeciwmalaryczne czy leki na astmę, to jak nie mamy tej substancji czynnej, to one nas zabijają bo nas nie leczą.
Są na rynku w Polsce?
Takiej wiedzy nie mamy, jestem przekonany że w legalnej sieci dystrybucji jest ich jeszcze niewiele. Ale  podam przykład. Lek, który przyszedł do Polski w imporcie równoległym, został następnie odsprzedany do Niemiec, żeby więcej zarobić, ale niemiecki hurtownik zorientował się, że ten lek jest sfałszowany. Trafiają więc do nas z innych państw informacje, że sfałszowane leki wychodzą z Polski.
W Polsce fałszuje się leki?
O tak, jesteśmy zdolni do różnych rzeczy. Może do wielu bardzo dobrych, ale też do wielu bardzo złych. W zeszłym roku policja odkryła w Polsce największą fabrykę sfałszowanych leków pod Bydgoszczą, gdzie grupa przestępcza zakupiła maszyny, miała świetnie zorganizowaną produkcję, surowiec kupowany z Chin i przez kilka lat produkowała różne leki, głównie na potencję i sterydy, ale były też inne. W tym roku były już dwie informacje o mniejszych fabrykach.
Nowy intratny biznes?
raz jeszcze to powtórzę, wielokrotnie bardziej zyskowny niż handel narkotykami, a kary ciągle małe, więc nadal jest to atrakcyjny sposób zarabiania dla grup przestępczych.
Smutne, że człowiek, który dostaje receptę, idzie do apteki, nie ma 100-procentowej gwarancji, co kupi.
Od kilku lat staram się edukować w tym temacie farmaceutów, lekarzy i pacjentów. Udało mi się nawet te zagadnienia wyprowadzić do programu studiów farmaceutycznych w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Nadal jednak brakuje w Polsce pełnej edukacji personelu farmaceutycznego, przecież to farmaceuta jest ostatnim ogniwem między wytwórcą leku a pacjentem. Lekarz też powinien wiedzieć, że objawy które ma pacjent, mogą być spowodowane przez jakieś produkty, które on gdzieś kupił. Pacjent zaś powinien wiedzieć, że leki się fałszuje i może tego doświadczyć. Trzeba mówić o zagrożeniach i stale apelować o niekupowanie leków poza legalną siecią dystrybucji. Zwracać uwagę na wygląd leków, opakowania, smak, czy niepożądane objawy.
Z powodów prawnych firmy farmaceutyczne wypisują na ulotkach tyle działań niepożądanych, że gdyby się w nie wczytać, to nie bralibyśmy żadnego leku. Nawet lekarze każą się tym nie przejmować.
To może dobrze byłoby przypomnieć w tym miejscu wszystkim, że leki szkodzą. Generalnie są truciznami. Wszystko tak naprawdę zależy od dawki. Jak się lek rejestruje, ocenia się stosunek korzyści do ryzyka. I nigdy nie ma tak, że ryzyka nie ma. Nawet aspiryna czy paracetamol powodowały zgony czy duże problemy zdrowotne, a są to leki, które zażywamy garściami. W jakiejś mierze każdy lek szkodzi. Oczywiście lepiej, by bardziej pomagał niż szkodził. Jednak zawsze należy zwracać uwagę na nietypowe objawy, czyli że coś się dzieje inaczej. Takim objawem może być to, że nie ma poprawy choroby. Jak jest lek na grypę, to czy go bierzemy czy nie, grypa i tak trwa długo, ale są leki astmatyczne czy kardiologiczne oraz przeciwbólowe, że jak nie ma efektu działania, to coś jest nie tak. Szczególnie, jeśli wcześniej nam ten lek pomagał. Zwłaszcza że ani lekarz, ani farmaceuta, ani pacjent biorąc do ręki lek, nie jest w stanie powiedzieć, czy on zawiera to, co powinien i czy jest dobry.
Teoretycznie ktoś to powinien wiedzieć i badać.
Teoretycznie, ktoś powinien, nie tylko teoretycznie. I to się robi, choć jak wspomniałem, 25 lat zajęłoby sprawdzenie każdej tabletki, która jest teraz w obiegu. Ponadto seria serii nierówna. Pamiętam tzw. aferę corhydronu. Kiedy doszło do pomyleni, wymieszania dwóch działających przeciwstawnie leków. Badaliśmy te serie. Co przychodziło do badania, było dobre. Dopiero za czwartym badaniem okazało się, że jedna fiolka na 20 zawierała co innego. Duży problem. Nie można się całkowicie zabezpieczyć.
Podsumujmy więc i powiedzmy, w jaki sposób ograniczyć ryzyko trafienia na sfałszowane leki?
Po pierwsze kupować w aptece. Są co prawda legalne apteki internetowe, więc jeśli mamy pełną wiedzę na ten temat, potrafimy odróżnić stronę oryginalną internetową od fałszywej, to kupujmy. Ale słyszałem, że możemy wejść na stronę legalnej apteki, a następnie zostać przez fałszerzy przekierowani na ich strony. I wtedy kupujemy lek od oszusta. Jak potrafimy kupować w internecie, kupujemy, ale jak możemy wyjść do apteki, to idźmy. Na pewno bezpieczne jest zamówienie leku przez internet, ale odebranie go w aptece. Pamiętajmy też, że przez internet nie wolno sprzedawać leków na receptę. Żadna legalna apteka tego nie zrobi. Czerwone światło powinno się też zapalić przy superpromocjach. Znakomite oferty się nie zdarzają, nie ma takich cudów, że lek kosztował 500 złotych a teraz 50 złotych nawet jak to jest zamiennik, to prawdopodobnie został ukradziony. Jego jakość  może być wtedy wątpliwa. Pamiętajmy, że kupując wędlinę czy ser, jesteśmy w stanie ocenić jego jakość po smaku czy wyglądzie, w wypadku leku, nie bardzo. 
Prof. dr hab. Zbigniew Fijałek  reprezentuje Zakład Bioanalizy i Analizy Leków Uniwersytetu Warszawskiego.
Jest członkiem Advisory Group for the General Official Medicines Control Laboratories Network, European Directoriate for the Quality of Medicines, Council of Europe. Jest też członkiem założycielem i nieformalnym przewodniczącym Counterfeit/Illegal Medicines Working Group, EDQM, Council of Europe oraz członkiem Rady Naukowej Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-PZH. Prof. Fijałek był gościem obchodów 45-lecia Wydziału Farmaceutycznego z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Wygłosił wykład: „Sfałszowane leki – zabójstwo doskonałe czy samobójstwo na własne życzenie”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz