2017/04/27

Balsamista o zmarłej 9-latce: "Gdy przygotowywałem jej ciało, pomyślałem, że czas zakończyć tę misję..."


                                     Są zawody, które wymagają poświęcenia fizycznego, czy też takie, które zmuszają do pracy umysłowej. Zawód tego 24-latka zalicza się jednak do zupełnie innej kategorii.Na portalu Weekend.gazeta.pl  ukazał się poruszający wywiad z Szymonem Sokołowskim, który od lat zajmuje się balsamacją i makijażem zwłok. Pracę w zakładzie pogrzebowym zaczął w wieku 15 lat.
Mężczyzna opowiedział o reakcji otoczenia na wybór takiej ścieżki zawodowej, czy też najtrudniejszych momentach tej pracy. Wspomniał sytuację, kiedy to zastanawiał się nad tym, czy nie porzucić tego, co robi.
Pamiętam dziewięcioletnią dziewczynkę, którą zabraliśmy ze szpitala, gdzie umarła na sepsę. Rodzina chciała, aby na jej twarzy nie było widać oznak bólu, żeby wyglądała, jakby spała. Widok tej rodziny i dziewczynki bardzo mnie dotknął. Gdy przygotowywaliśmy jej ciało z kolegą w prosektorium, pomyślałem, że czas zakończyć tę misję. Dziewczynkę ubraliśmy w sukienkę komunijną, założyliśmy jej białe rajstopki, białe buciki, zapletliśmy warkoczyk i pod prawą rękę włożyliśmy jej ulubionego misia.
Jednak reakcja rodziców zmarłej 9-latki uświadomiła Szymonowi, że jego praca ma sens i musi ją kontynuować.
Pamiętam to do dziś. Przyszedł moment pożegnania i stanąłem z boku, żeby zobaczyć, jak rodzina zachowa się przy zmarłej. Bałem się, że rodzice będą na głos rozpaczać, ale gdy zbliżali się do trumny, cierpienie z nich schodziło. W końcu ze spokojem stanęli przy trumnie. Tata wziął córkę za rękę, mama głaskała ją po głowie. Już wiedziałem, że ona wyglądała tak, jak chcieli.
Zachęcamy Was do przeczytania całego wywiadu na Weekend.gazeta.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz