Staram się przekonywać uchodźców, by nie wyruszali stąd do Europy, bo to i niebezpieczne dla nich i niczemu dobremu nie służy – mówi szejk Mohammad.
Od 30 lat kieruje on w Bire organizacją pomagającą uboższym mieszkańcom Dżamia Szabab Itaa al-Dżazil. Od 2012 r. wspiera też uchodźców z Syrii, których jest tu wielu, bo do granicy z Bire jest tylko kilka kilometrów. W tym zakresie współpracuje z Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej.
Syryjczycy nie powinni wyjeżdżać do Europy z dwóch powodów. Po pierwsze, stąd mają blisko do domu i mogą wrócić, jeśli zmieni się sytuacja, a w Europie to już zostaną na zawsze. Po drugie, tutaj żyją w otoczeniu kulturowym, które jest im bliskie, a tam różnice prowadzą potem do konfliktów. Można tego uniknąć, zwiększając pomoc dla nich tutaj – przekonuje szejk.
Mohammad zaznaczył, że do Europy nie trafiają ci najbiedniejsi, najbardziej potrzebujący uchodźcy, bo ci nie mają 20 tys. dolarów na przemytników.
Po 2012 roku mieliśmy tu kontakty z wieloma organizacjami z różnych krajów, które przybyły, by pomagać uchodźcom. Większość z nich wydawała wprawdzie dużo pieniędzy, ale nie miało to wielkich i trwałych efektów. Zupełnie inaczej było z PCPM. To organizacja, która po prostu wiedziała, jak pomagać 
– wspomina szejk początki współpracy.
Wcześniej wiedzieliśmy o Polsce tyle, ile się nauczyliśmy w szkole, tzn. że wasz kraj najechali Niemcy w czasie II Wojny Światowej. Teraz Polska tutaj kojarzy się przede wszystkim z pomocą humanitarną, bo robicie to lepiej niż Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy 
– dodaje Mohammad Awad Murheb. Jego zdaniem Polska najbardziej pomaga syryjskim uchodźcom w Libanie.
PCPM, korzystając z rządowego funduszu Polska Pomoc MSZ, zapewnia obecnie dach nad głową ponad tysiąc rodzin w kadzie Akkar w muhafazie Dystrykt Północny na północy Libanu oraz kilkuset rodzinom w stołecznym Bejrucie. Opłaca im czynsz w garażach i różnych innych pomieszczeniach gospodarczych należących do Libańczyków, co powoduje, że ci drudzy też na tym korzystają.
PCPM i szejk Mohammad wspólnie prowadzą również klinikę, klinikę mobilną oraz centrum edukacji. Z kliniki korzystają zarówno uchodźcy, jak i ubożsi Libańczycy. Łącznie nawet 6 tys. pacjentów rocznie. Klinika zatrudnia dziewięć osób, w tym pięciu lekarzy, dwie pielęgniarki i dwóch pracowników administracyjnych. Jednym z tutejszych lekarzy jest chirurg z Syrii, który też jest uchodźcą.
Poza kliniką stacjonarną działa też klinika mobilna, jeżdżąca codziennie do obozów namiotowych rozsianych po okolicy, w których mieszka kilka tysięcy uchodźców. Dla wielu z nich dotarcie do miasta jest bardzo utrudnione.
Wspólnym projektem szejka Mohammada i PCPM jest też centrum edukacji, które organizuje dwa rodzaje kursów. Z jednej strony, jest to coś w rodzaju korepetycji dla syryjskich dzieci, które ze względu na różnice w programach nauczania mają problemy w libańskich szkołach. Z drugiej strony, są to kursy zawodowe dla młodzieży. PCPM prowadzi też projekt "Cash for Work", polegający na pomocy finansowej uchodźcom w zamian za pracę na rzecz mieszkańców.
W 2014 r. finansowanie projektów PCPM dla syryjskich uchodźców w Libanie z rządowego funduszu Polska Pomoc MSZ wynosiło 2,5 mln zł, przy czym w 2015 r. zostało obniżone do 2 mln zł. Obecnie wynosi ono 11,5 mln zł, a pomoc dociera do kilkunastu tysięcy uchodźców.