2017/08/29

DOWCIPY 18+

Rano w biurze.
- Cześć Zośka. Coś taka smutna ?
- Widzisz Jadziu, wczoraj po pracy poznałam super faceta, poszliśmy do niego i przeżyłam trzy godziny wprost niebiańskiego seksu.
- Więc tym bardziej pytam czego jesteś taka smutna ?
- Bo wieczorem wróciłam do domu i mąż mnie po swojemu wyruchał.
                                                                                                                                                                                    - Jak się nazywa nie-tania, męska prostytutka?- Szmat drogi   
                                                                                                                                                                                   Trzy stare babcie przyszły na basen i się rozłożyły na trawie. 
Pierwsza podnosi się, staje na słupku tam gdzie woda jest najgłębsza i się szykuje do skoku. Ratownik chwycił się za głowę i krzyczy:
- Niech babcia nie skacze! Babcia się utopi!
A babcia skok do wody, elegancki crawl, odbija się od ściany, płynie z powrotem, wychodzi. Ratownik zdziwiony się pyta:
- Gdzie babcia się tak dobrze nauczyła pływać?
- Za młodu byłam w harcerstwie, mieliśmy dużo obozów nad jeziorem, często pływaliśmy i tak mi zostało do dziś.
Druga babcia staje na słupku, szykuje się do skoku. Ratownik krzyczy:
- Niech babcia nie skacze, babcia się utopi!
A babcia jeszcze szybciej płynie tam i z powrotem.
- Babciu, gdzie się babcia tak szybko nauczyła pływać?
- Za młodu uprawiałam pływanie. Startowałam na olimpiadzie w 1936 roku w Berlinie i tak mi zostało do dziś.
Trzecia babcia staje na słupku.
- Niech babcia nie skacze!
A babcia szus do wody. Płynie jak strzała. Ledwo się wody dotyka. Odbija się od ściany i płynie z powrotem. Wychodzi.
Ratownik zdębiał:
- A babcia gdzie się tak fantastycznie nauczyła pływać?
- Ja byłam za młodu w Wenecji ku*wą na telefon.                                                                                                                                                                                                                                                                       
Przedwczoraj śniło mi się, że jestem krwawym piratem! Uuuaaaa!!!!! Po udanym abordażu schwytałem piękną senioritę, zdarłem z niej fatałaszki, przywiązałem nagą, wijącą się do masztu i już już się do niej zabierałem gdy... trrach! Obudziłem się. Po morzu, senioricie i statku nie pozostał nawet ślad. No.... może maszt...

Wczoraj znowu. Dopadłem senioritę i właśnie sobie używałem w najlepsze gdy... bęc! K*rwa! Co jest grane!!? Budzę się i po morskich atrakcjach ani śladu. Chociaż nie... trochę wilgoci tu i ówdzie.

Dzisiaj jak zwykle - abordaż, seniorita i ostre jechanie. Tym razem jednak nowość! Pięć razy senioritę ten-tego i wtedy... Nagle się okazuje, że seniorita to nie seniorita ale jak najbardziej seniora i to seniorska, że ho ho. Makijaż jej spłynął, a kiedy się odezwała jej zdarty głos bił na głowę skrzypienie każdej starej krypy. Obudź się! Obudź się kurrna! Bingo! Jest, obudziłem się. Tylko, że... Tylko ta cholerna seniora... Chrapie i rzęzi tuż obok.
Jak zwykle.
                                                                                                                                                                                    
Przychodzi facio do lekarza psychiatry i się żali:
- Panie doktorze! Każdej nocy mi się śni ten sam sen. Ciągnę w nim kolejkę metra ze stacji "Racławicka" do stacji "Kabaty". Każdego dnia rano czuję się taki zmęczony, jakbym rzeczywiście ciągnął tę kolejkę na jawie! Niech mi Pan pomoże, doktorze!!!
Zamyślił się doktor, podrapał po głowie i mówi:
- Proszę sobie przed snem zakodować, że Pańskim obowiązkiem jest zaciągnąć kolejkę metra tylko do stacji "Wilanowska". Tam będzie czekał Pudzianowski, który pociągnie kolejkę dalej.
- Bardzo dziękuję, doktorze!
Mija tydzień i facio znowu melduje się u lekarza.
- Doktorze, teraz mi się śni inny sen. W tym śnie dymam całą noc dziesięć pięknych kobitek. Rano jestem taki wykończony, że ledwie dowlekam się do roboty, jakbym rzeczywiście przelatywał te dziewczyny na jawie! Niech mi pan pomoże, doktorze!!!
Zamyślił się doktor, podrapał po głowie i mówi:
- Proszę sobie przed snem zakodować, że Pańskim obowiązkiem jest dymać tylko cztery kobitki. Resztę obsłuży poseł Łyżwiński wraz z premierem Lepperem.
- Doktorze, a może chociaż dla mnie tylko dwie zamiast czterech?
- Sądzi pan, że cztery kobiety w łóżku to źle? Wielu mężczyzn by dało duże pieniądze za takie sny...
- No tak doktorze, ale ja jeszcze muszę dociągnąć tę kolejkę do "Wilanowskiej"...
                                                                                                                                                                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz