Jasio wraca ze szkoły, podchodzi do taty i mówi:
- Tato, muszę ci coś powiedzieć. Uprawiałem dziś po raz pierwszy seks.
Zadowolony z Jasia ojciec na to:
- I jak, fajnie było?
- No fajnie, tylko trochę pupa swędzi. Niedoświadczona dziwka pyta doświadczonej dziwki:
-jak ty to robisz ,że w jeden dzień możesz zarobic ponad milion
-normalnie jak się z kimś bzykam to wkładam sobie w pizde petarde i mówie "pękła mi błona dawaj miliona"
No więc niedoswiadoczna dziwka posłuchała doświadczonej
bzyka się z niemcem włożyła w pizde petarde, a tu nagle buuumm
-pękła mi błona dawaj miliona!
No to niemiec jak to niemiec dał milion euro
Bzyka się z ruskiem włożyła w pizde petarde, a tu nagle buuuummm
-pękła mi błona dawaj miliona
No to rusek jak to rusek dał milion rubli
bzyka się z polakiem włożyła w pizde petarde a tu nagle buummm
-pękła mi błona dawaj miliona
Polak:
-chuj z twoją błoną jaja mi płoną - Dzień dobry, jestem ankieterem OBOP. Czy mogę zadać krótkie pytanie?
- Tak.
- Jest pan Żydem?
- Nie, nie jestem.
- Na pewno nie jest pan Żydem?
- Nie!
- Moim zdaniem pan jest...
- Ku*wa, nie jestem!
- Ja zapiszę jednak, że jest pan Żydem...
- A zaj*bać ci w ryja?!
- No dobrze, nie jest pan. To teraz drugie pytanie...
- Jakie?
- Czy pańscy rodzice są Żydami? Jasio pracował w tartaku. Pewnego dnia w ramach bardzo nieszczęśliwego wypadku stracił wszystkie 10 palców. Natychmiast udał się do szpitala. Doktor obejrzał jego ręce i mówi:
- Dobrze chłopcze, dawaj te palce, zobaczymy co można z tym zrobić.
- Panie doktorze ale ja nie mam tych palców.
- Jak to nie masz tych palców? Chłopcze mamy XXI wiek, mikrochirurgię, profesjonalne narzędzia, wiedzę i niesamowitą technikę, a Ty mówisz że nie wziąłeś tych palców. DLACZEGO?
- A jak ku*wa miałem je niby pozbierać? Do księdza w pewnej parafii ma przyjechać biskup. No to ksiądz postanowił pójść na ryby i własnoręcznie coś złowić na obiad. Siedzi nad rzeką wśród innych wędkarzy, nagle trach! ... coś potężnego się złapało.
Ciągnie, ciągnie, ale nie może dać rady. Widzi to inny wędkarz, podbiega do księdza i mówi:
- Niech ksiądz da mi wędke, wyciągnę sukinsyna!
Wyciągnęli rybę. Ksiądz patrzy i mówi:
- Ale duża ryba. Dziękuję za pomoc, ale to słownictwo trochę nie na miejscu...
- Ale proszę księdza, sukinsyn to nazwa tej ryby. Jedne się nazywają śledzie, inne pstrągi, a te sukinsyn.
- Aaa, no to w takim razie biorę tego sukinsyna do domu i na obiad!
Biskup przyjeżdża dzisiaj, będzie zadowolony.
Ksiądz wrócił do kościoła. Wychodzi do niego zakonnica:
- O, jaka duża ryba!
- Niezłego sukinsyna złapałem, nie?
- Oj, proszę księdza, ryba duża, ale to słownictwo...
- Proszę się nie przejmować, sukinsyn to nazwa tej ryby. Jedne się nazywają śledzie, inne pstrągi, a te sukinsyn.
- Aaa, no to ja wezmę tego sukinsyna i go oczyszcze, później gosposia go przyrządzi, biskup dzisiaj przyjeżdża, będzie zadowolony...
Zakonnica oczyściła rybę i idzie do gosposi, ta widząc rybę mówi:
- O, jaka duża ryba!
- Niezłego sukinsyna złapał ksiądz, prawda?
- No, ryba duża, ale to słownictwo...
- Oj, proszę się nie przejmować, sukinsyn to nazwa tej ryby. Jedne się nazywają śledzie, inne pstrągi, a te sukinsyn.
- Aaa, no to ja wezmę tego sukinsyna i go przyrządzę, biskup przecież dzisiaj przyjeżdża...
Późne popołudnie. Ksiądz, zakonnica i biskup siedzą przy stole, rozmawiają. Wchodzi gosposia z rybą. Biskup mówi:
- O, jaka duża ryba!
Ksiądz: - Tak, niezłego suknisyna złapałem!
Zakonnica: - A ja tego sukinsyna wyczyściłam!
Gosposia: - A ja sukinsyna przyrządziłam!
Biskup popatrzył, wyjął flaszkę wódki ze swojej torby i mówi:
- Kurwa, widzę, że jesteście sami swoi. No to zjedzmy tego chuja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz