2018/02/08

Niemcy mają w Polsce gazety, banki i sieci handlowe. Kiedyś mieli też swoje obozy koncentracyjne. Dziś złośliwie sugerują, że były one polskie...

Niemcy mają w Polsce gazety, banki i sieci handlowe. Kiedyś mieli też swoje obozy koncentracyjne. Dziś złośliwie sugerują, że były one polskie...
Nasi zachodni sąsiedzi mają w Polsce kontrolowane przez siebie banki (mBank, Deutsche Bank), media (75 proc. rynku prasowego, Fakt, Newsweek, Onet.pl), telekomy (T-Mobile) czy wielkie sieci handlowe (Lidl, Rossmann). To efekt przewagi kapitału i de facto niewiele z tym możemy dziś zrobić. Jednak każde nazwanie przez niemieckie media niemieckiego obozu koncentracyjnego "polskim" musi się spotykać z ostrą interwencją naszego MSZ lub dedykowanej do tego instytucji. Tu nie ma miejsca na ustępstwa i kompromisy!
Ideę powszechnego stosowania zwrotu sugerującego, że niemieckie obozy śmierci były polskie wymyślił Adolf Benzinger - członek zachodnioniemieckiego kontrwywiadu. W 1956 roku, z uwagi na trwający od końca II wojny światowej bojkot niemieckich towarów na światowych rynkach, postawiono mu zadanie wymyślenia sposobu na zdjęcie z narodu niemieckiego choć części odium odpowiedzialności za Holocaust. Wśród różnych koncepcji Benzinger wpadł także na pomysł rozpowszechniania informacji o "polskich obozach koncentracyjnych", które jak twierdził: "mogą się przyczynić do wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę". Zwrot te miałby być stosowany przez ośrodki i media kształtujące opinie publiczną przy każdej możliwej okazji, przy której dochodziło by do przywołania niemiecki obóz koncentracyjny działający na terytorium okupowanej Polski. Jednocześnie miano unikać określenia "niemiecki" w przypadku wspominania o dowódcach czy funkcjonariuszach niemieckich, którzy dopuszczali się mordów. W takim przypadku najczęściej miały być używane sformułowania "nazistowski" lub "hitlerowski". 
Niestety - jak pokazały kolejne lata - pomysły Benzingera chwyciły i są praktykowane aż do chwili obecnej. Stąd niezbędne są dziś wszelkie akcje w mediach społecznościowych przypominające, że obozy śmierci były niemieckie, a nie polskie. Każde zaś nazwanie przez zagraniczne (a w szczególności niemieckie) media takiego obozu "polskim" musi się kończyć oficjalną interwencją MSZ, a w razie konieczności pozwem. Innego sposobu nie ma. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz