Polska nie zgina już karku! Nie będziemy płaszczyć się i klękać przed nikim – nie musimy! Wyróżniony
- Napisane przez Stanisław Srokowski
- Skomentuj jako pierwszy!
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
To ważne, jak Polacy widzą swój kraj, rządy, politykę. Czy czują się w nim dobrze, czy też czują się podle albo muszą z niego uciekać. Ostatnie lata dowiodły, że źle się żyło w Polsce. Miliony młodych ludzi musiało opuścić swoje domy, rodziny i szukać schronienia na świecie.
Wyjechali nie tylko dlatego, że nie mieli pracy, mieszkań, zarobków, ale w dużej mierze dlatego, że byli poniżani, upokarzani i widzieli, jak kraj stacza się w stronę obcej kolonii. A oni sami byli traktowani jak niewolnicy na własnej ziemi. Unia Europejska została narzucona nam siłą. Nie przy pomocy karabinów, czołgów i armat. Nikt z tego powodu do nikogo nie strzelał. Ale po uwolnieniu od totalnych rządów aparatu komunistycznego, nie cieszyliśmy się długo niezależnością i suwerennością, bo szybko propaganda na skutek nacisku Zachodu wepchnęła nas w objęcia Unii Europejskiej. Powiecie, że sami sobie tę Unię wybraliśmy. Że za nią głosowaliśmy. Istotnie, głosowaliśmy. Tylko pamiętajmy, że najpierw było potężne pranie mózgów, a kiedy już klamka zapadła, okazało się, że ta Unia nie jest wcale taka, jaką nam przedstawiano. Szybko został rozkradziony majątek narodowy. I nagle okazało się, że nasz kraj, który miał całkiem niezły przemysł, huty, stocznie, fabryki, banki, szybko się tego wszystkiego za tanie pieniądze pozbył. I już nie mamy swoich wielkich stoczni, fabryk i banków. A obcy kapitał, głównie unijny, zagarnął nasze dobra. I to nie tylko materialne, ale też kulturalne, duchowe, intelektualne.
Unia Europejska zaczęła nam narzucać swoje prawa, zasady i normy postępowania, ograniczała i nadal ogranicza nasze wolności, wtrąca się do naszego życia kulturalnego, oświatowego, edukacyjnego, społecznego, obyczajowego i religijnego, ruguje nas z historii i tradycji, narzuca nam na głowę pętlę swoich wykrzywionych, chorych moralnie poleceń, sugestii i nakazów. Czujemy, jak się te sznury zaciskają na naszej szyi. I oto kilka miesięcy temu w Rzeczypospolitej do władzy doszła nowa ekipa. Odetchnęliśmy z ulgą. Poczuliśmy idące zmiany. Polska powoli zaczęła wstawać w kolan. Uwalnialiśmy się od więzów zniewolenia. Zarówno zewnętrznego, jak i wewnętrznego. Ci w kraju, którzy przegrali walkę polityczną, niedawni rządcy, rzucili się od razu władzy do gardła. Nie pogodzili się ze swoją klęską. Ze wściekłości, że już nie władają, utracili stanowiska, wpływy i pieniądze, poczęli urządzać awantury. Powołali do życia nowe struktury, by tworzyć wrażenie autentyzmu i siły. Z pewnością będą zmierzali do rozstrzygnięcia walki na ulicy. Być może sprowokują krwawe zamieszki. Być może doprowadzą nawet do tragedii narodowej. Bo oni są zdolni do wszystkiego.
Cynizm i bezwzględna gra przewiduje i takie możliwości. Mam nadzieję, że obecna ekipa zdaje sobie z tego sprawę. Taki scenariusz jest możliwy. I ku niemu przegrani prą. Nowe polskie władze mają przed sobą ogromne terytoria życia gospodarczego, społecznego, politycznego i kulturalnego do naprawy, do kapitalnego remontu. Szczególnie bezpieczeństwo państwa. Z jednej strony, to są przedsięwzięcia z kręgu spraw wewnętrznych. Wymagają one determinacji i nieustępliwości, szczególnie w dziedzinie wojskowości, policji, prawa, gospodarki, ale też nauki, oświaty i kultury. Czego byśmy nie tknęli, wymaga dzisiaj naprawy. To musi potęgować gniew i wściekłość przegranych. Toteż swoimi kanałami wzywają na pomoc zagranicę, Unię Europejską. I ta Unia wtrąca się, ingeruje, narzuca swoje rozwiązania. Poprzez własne agendy atakuje polski rząd, parlament. I to ta druga strona, z którą Polska musi się uporać. Polska i Polacy. Od tego zależy, jak się poczujemy, czy znowu w sidłach przymusu, czy oddechu wolności. Toczy się wielki bój o suwerenną i niepodległą Polskę. I to jest istota sporu. Nie o ten czy inny sąd, nie o tę czy inną telewizję. Choć ważne, by np. telewizja publiczna znalazła się w godnych rękach. Wielu Polaków wątpi, czy rzeczywiście znalazła się w takich rękach. Sprawdzimy to niedługo po czynach. Zobaczymy, czy pojawią się w niej naprawdę dobre, atrakcyjne, rzetelne, mądre i uczciwe programy i niezależne umysły.
Sprawdzimy, czy na forach dyskusyjnych wszystkich programów pojawią się tacy wybitni publicyści i twórcy jak Stanisław Michalkiewicz, Grzegorz Braun, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Jerzy Zalewski, ks. Stanisław Małkowski, Mirosław Kokoszkiewicz, Marcin Hałaś, Andrzej Leja, Marcin Palade, Aldona Zaorska, by wymieć tylko kilkoro. Papierkiem lakmusowym dla nowych władz publicznych mediów będą Kresy. Czy wreszcie dopuszczą do wielu debat o wielkim kawałku polskiej historii i zbrodniach ukraińskiego integralnego nacjonalizmu. Czy poczujemy, że istnieje coś takiego, jak godność i duma narodowa. I czy można będzie wreszcie otwarcie mówić o sprawcach najokrutniejszych zbrodni ludobójstwa. To będzie miara odnowy. Wstajemy z kolan, ale chcemy wstawać na równe nogi. I to z obu kolan. I nie chcemy już zginać karku.
www.srokowski.art.pl
Komentarz ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz