12-latek gwałci kobietę, ale za to nie odpowie, bo polskie prawo nie karze dzieci. Co można zrobić w takiej sytuacji? Plotka: W podziemnym dworcu autobusowym, na początku lutego, chłopak zgwałcił bezdomną kobietę. Młody, choć wyglądał na 20 lat. Miał śniadą skórę, czarne włosy, bluzę z dresu. Był często widywany na dworcu z grupą znajomych. Zgwałcona zaczęła krzyczeć, przyjechała policja, zabrała chłopaka na komendę, porozmawiała z nim i puściła wolno.
Fakty: Policja potwierdza. Do zdarzenia doszło nocą 2 lutego. - Pracownicy ochrony spłoszyli napastnika, który zaczął przed nimi uciekać. Zawiadomili nas o tym. Kobieta potwierdziła, że została zgwałcona. Po kilku godzinach policjanci z pomocą ochroniarzy ujęli sprawcę. Chłopak ma 12 lat. Za młody, żebyśmy go mogli zatrzymać. Z komendy został odebrany przez rodziców. Sprawa została przekazana do sądu - wyjaśnia Jacek Pytel, rzecznik prasowy katowickiej policji.
Więcej niczego się nie dowiemy. - Postępowania w sprawach nieletnich toczą się z wyłączeniem jawności - informuje Jarosław Gwizdak, prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód.
Składamy skrawki dostępnych informacji. Grupa młodzieży codziennie przychodzi na dworzec, także po tym zdarzeniu. - W ciągu dnia i wieczorami krążą bez celu. Wypraszamy ich, kiedy zaczynają prosić ludzi o pieniądze, przenoszą się wtedy do galerii handlowej obok. To dzieci, powinny być w szkole - mówi nam pracownik ochrony dworca.
Znają ich też pasażerowie. - Są głośni, czasem zaczepiają ludzi. Odchodzę, kiedy ich widzę. Na dworcu podziemnym chyba tylko dwa razy widziałam kogoś z ochrony i raz patrol straży miejskiej - mówi Anna, która codziennie korzysta z dworca.
Straż miejska: - Pracownicy zewnętrznej firmy ochroniarskiej mają za zadanie zaglądać także na podziemny dworzec. Nie mieliśmy od nich ostatnio żadnych poważniejszych zgłoszeń, także związanych z tą grupą - mówi Piotr Piętak, rzecznik prasowy katowickich strażników.
Pornografia inspiruje, a dzieci są "rozdmuchane"
W 2014 roku nieletni dopuścili się w Polsce 69 gwałtów. Z policyjnych danych wynika, że sprawcami niemal połowy gwałtów wśród nieletnich są chłopcy w wieku 13-15 lat.
Silne zainteresowanie seksem zaczyna się w gimnazjum. - Nastolatki właśnie wtedy są najbardziej "rozdmuchane". Większość z nich jest fizycznie dojrzała. Chłopcy zaczynają sprawdzać, na ile mogą sobie pozwolić. Niektórzy znajdują chętne koleżanki, ale dochodzi też do sytuacji ekstremalnych, jak gwałt. Z dziewczynami jest inaczej. Ten czas przypada na liceum. Większość z nich nie interesuje się rówieśnikami, ale dwudziestoparolatkami. I chociaż uważają ich za "starych", to jednak ci starsi mają im więcej do zaoferowania - wyjaśnia Łukasz Ługowski, pedagog i dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii "Kąt" w Warszawie.
Wiek cielęcy
Wiedzę o seksie nastolatki czerpią głównie z internetu. - Chłopcy naoglądają się pornografii, a następnie próbują takich zachowań w prawdziwym życiu. W szkołach nikt im nie powie, jak to powinno się odbywać. Lekcje z wychowania do życia w rodzinie to fikcja, podręczniki szkolne szerzą stereotypy, np. że kobiety są mniej zdolne intelektualnie, a strojem prowokują do gwałtów. Na dodatek rodzice boją się, że mówienie o seksie w szkole skłoni ich dziecko do współżycia. Dzieciaki więc na własną rękę zaczynają szukać i wybierają drogę na skróty. Poza tym seksu nie wstydzimy się tak, jak to było 20 lat temu, kiedy nastolatkom wmawiano, że od masturbacji uschnie im ręka - dodaje Ługowski.
Konsekwencje? O tych nikt nie myśli - Dla nastolatka przyszłość jest tym, co się zdarzy pojutrze, o tym, co dalej, nie myślą. To najbardziej "cielęcy" wiek w życiu człowieka, liczy się niewiele ponad to, żeby dopasować się do grupy. To rówieśnicy są autorytetami i dla nich można popełnić nawet największe głupstwo - wyjaśnia socjoterapeuta.
To dziecko jest ofiarą
Polskie prawo nie karze dzieci. Odpowiadać przed sądem karnym może osoba, która zasadniczo skończyła 17 lat. Dziećmi zajmują się sądy rodzinne. - W sprawach karnych wobec dorosłych chodzi o wymierzenie sprawiedliwości i ochronę społeczeństwa. W sprawach przed sądami rodzinnymi przeciwnie - Ustawa o postępowaniu w sprawie nieletnich "dba" głównie o dobro dziecka, ma zapobiegać jego demoralizacji. Oczywiście dziś odzywają się głosy krytyczne wobec takich założeń, ponieważ zgodnie z ustawą pokrzywdzony pełni tu rolę drugorzędną, a liczy się dobro sprawcy - wyjaśnia dr Olga Sitarz z Ośrodka Mediacji Fundacji "Facultas Iuridica".
Jeśli czyn karalny popełnia dziecko poniżej 13 lat, sąd traktuje to jako przejaw demoralizacji. - Nie można dziecka np. skierować do zakładu poprawczego czy zatrzymać w Izbie Dziecka. Najsurowszy środek w tej sytuacji to w zasadzie odebranie dziecka dotychczasowym opiekunom, ale tak dzieje się w szczególnych przypadkach - dodaje dr Sitarz.
Sąd może m.in. udzielić upomnienia, zobowiązać do przeprosin lub wykonania prac na rzecz pokrzywdzonego, może także zobowiązać do "uczestniczenia w odpowiednich zajęciach o charakterze wychowawczym".
Bardzo trudno jest też obarczyć odpowiedzialnością za czyn karalny rodziców nieletniego. - Nie jest łatwo wykazać, czy doszło do zaniedbań ze strony rodziców, które miałyby związek z popełnieniem przestępstwa. Poza tym odpowiedzialność rodzica określa Kodeks wykroczeń, co oznacza najwyżej naganę bądź grzywnę - wyjaśnia dr Sitarz.
Grupa dzieci, jakby się nic złego nie stało, wciąż zaczepia pasażerów katowickiego dworca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz