2017/04/11

Brexit mocno uderzy w polskie rodziny. Wizy tylko dla dobrze zarabiających z oszczędnościami

Konserwatywna grupa w brytyjskim rządzie chce wprowadzenia surowych restrykcji wizowych. Jeśli wywalczą swoje po Brexicie na wizę z pozwoleniem na pracę będzie mógł liczyć tylko posiadacz pewnego zatrudnienia z minimalnym wynagrodzeniem 35 tys. funtów rocznie. Może to oznaczać spore problemy dla Polaków, którzy chcieliby dołączyć do swoich bliskich, którzy już tam są.
- Te pomysły z restrykcjami imigracyjnymi gabinet May będzie musiał dopracować. Rząd brytyjski nie może się zachowywać tak jakby handlował ludźmi. Niektórych chce zachować, ale innych nie przyjmie, bo zależy mu tylko na tych najbardziej pożądanych - mówi Janusz Kobeszko z Instytutu Sobieskiego.
Jednak według najświeższych informacji agencji Bloomberg politycy silnie naciskający na premier May w sprawie tak radykalnych rozwiązań mają się coraz lepiej. Dlatego oprócz pojawiających się propozycji związanych z minimalnym wynagrodzeniem przyszłych imigrantów, pojawiają się kolejne.
Zatem bardzo możliwe iż starający się o pozwolenie na wjazd do UK i pracę na Wyspach, będą musieli mieć prywatne ubezpieczenie zdrowotne i spore oszczędności na koncie. Może to stworzyć barierę nie do przejścia dla tysięcy Polaków, którzy chcieli wyjechać do rodzin w Wielkiej Brytanii, ale czekali np. na to by dzieci skończyły szkołę, albo trochę jeszcze podrosły.

A może jednak wrócą do Polski?

- Takich historii jest bardzo wiele. Coraz więcej osób zaczyna stawiać sobie tu pytanie czy wszyscy będziemy mieszkać w Wielkiej Brytanii. Czy ściągać resztę rodziny? A może jednak wrócimy do Polski? Problemem jest brak pewnych informacji o ostatecznym kształcie Brexitu - mówi Nina Hałabuz, pracująca dla znanej firmy doradczej The Boston Consulting Group, zaangażowana we współpracę z Federacją Polskich Stowarzyszeń Studenckich.
Według jej obserwacji powoduje to dużą niepewność wśród Polaków na Wyspach. W tych warunkach trudno jej wskazać co zrobią rodziny żyjące niejako między dwoma krajami, ale jedno nie ulega dla niej wątpliwości.
- Im więcej będzie przeszkód i wymogów formalnych tym mniej będzie osób, które będą chciały ten cały proces przechodzić. Przed nami nowy, interesujący rozdział w historii polskiej migracji w Europie. Myślę, że nasi rodacy mogą ruszyć w zupełnie nowych kierunkach, niekoniecznie będą wracać do kraju - dodaje Hałabuz.
Nie ma jednak wątpliwości, że wizja wyjazdu wielu Polaków z Wysp może jednak nie specjalnie martwić bardziej radykalne skrzydło w partii premier May. Raport opublikowany przez organizację „Leave Means Leave”, który zawiera wspomniane wyżej ostre restrykcje wizowe popierają wpływowi choć byli ministrowie Owen Paterson i Gerald Howarth.
Obaj zadeklarowali poparcie dla planu. - Musimy zrobić więcej, aby poradzić sobie z niekontrolowanym napływem niewykwalifikowanej siły roboczej i w ten sposób odzyskać zaufanie Brytyjczyków - powiedział agencji Bloomberg Paterson.
Jak już pisaliśmy w WP money coraz częściej mówi się też w Wielkiej Brytanii o stworzeniu specjalnych rozwiązań, które w bardzo przemyślany sposób pozwolą Brytyjczykom regulować rynek pracy. Mogą powstać np. kategorie zawodów pożądanych i takich, na które nie zostaną wystawiane pozwolenia na pracę dla imigrantów.

Nie wszyscy będą bezpieczni

Bezpieczni przy takich rozwiązaniach mają być pracujący w służbie zdrowia, na uczelniach i dobrze wykwalifikowani specjaliści IT i od finansów. Brytyjskie urzędy nie będą jednak już tak skłonne do wystawiania zezwoleń na pracę przy prostych zajęciach. Tam mają znaleźć zatrudnienie już przebywający na wyspach od co najmniej pięciu lat i oczywiście poddani królowej.
Zatem może być trudno o pracę w charakterze magazyniera czy kierowcy. Te informacje jak i raport „Leave Means Leave” z duża ostrożnością ocenia drugi z naszych rozmówców Janusz Kobeszko.
- Należy to wszystko traktować jak próby zajmowania ostatecznej pozycji negocjacyjnej. Jednak trudno nie dostrzegać, że Polska jest tu na straconej pozycji. Nie będziemy mogli wykorzystać zasady dwustronności, bo niestety w Polsce nie mieszka tak wielu Brytyjczyków, jak Polaków na Wyspach - mówi ekspert.
Oznacza to, że Londyn nie musi tak bardzo przejmować się ograniczaniem prawa dla imigrantów z Polski. Inaczej może rozmawiać np. władzami Hiszpanii czy Francji gdzie liczba Brytyjczyków jest największa. Pytanie tylko czy będzie mógł sobie pozwolić na ustalanie różnych zasad, dla różnych narodowości.
Poniekąd te regulacje z zarobkami, oszczędnościami, opieką medyczną mogą być taką próbą. Przecież dla nikogo nie jest tajemnicą, że to głównie obywatele Europy Środkowej i Wschodniej mogą mieć problem ze spełnieniem tych kryteriów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz