Źródłem tej dość dziwnej historii są tak zwane "Dokumenty Takenouchi", rzekomo odkryte w 1930 roku. Zawierały one szczegółowe informacje dotyczące życia i śmierci Jezusa, w tym opis tajemniczego okresu jego życia, który nie jest zawarty w Nowym Testamencie. Według Takenouchi, Jezus nie tylko był w Japonii, ale także tam zmarł. Oryginalne dokumenty zaginęły, ale kopie w języku angielskim i japońskim nadal istnieją.Chociaż wielu badaczy odrzuca te historie i legendy, to są pewne szczegóły, których nie można pominąć. W lokalnym dialekcie jest wiele słów wywodzących się z języka hebrajskiego, a tradycyjnym zwyczajem jest malowanie znaku krzyża na czole nowo narodzonego dziecka. Społeczność wioski jest raczej podzielona co do wiary w tę legendę, co nie zmienia faktu, że miejsce jest atrakcją turystyczną i przyciąga setki turystów.
2017/04/17
Grób Jezusa w japońskiej wiosce
Gdzieś w odległym zakątku północnej Japonii — miejscu, które znane jest z tarasowych pól ryżowych i sadów pełnych jabłoni — znajduje się malutka wioska o nazwie Shingo. Zobaczyć tam można dość nietypową atrakcję, czyli grób Jezusa. Na szczycie usypanego z ziemi kopca znajduje się średniej wielkości, drewniany krzyż, a całość otoczona jest niskim płotkiem.Miejscowa legenda głosi, że Jezus nie umarł na krzyżu, a uciekł do Japonii i dożył tutaj sędziwego wieku. Jak to możliwe? Miał zamienić się miejscami ze swoim młodszym bratem o imieniu Isukiri. W wyniku tego zdarzenia nie został ukrzyżowany i miał szansę ucieczki przez Syberię aż do prefektury Aomori. Tutaj osiedlił się, założył rodzinę i zajmował się rolnictwem. Co ciekawe, umarł dopiero w wieku 106 lat, a we wsi podobno nadal mieszkają jego potomkowie. Takich legend dotyczących Jezusa i związków z Japonią jest więcej. Mówią o tym, że po raz pierwszy miał odwiedzić ten kraj w wieku 21 lat, aby studiować tu teologię. Pobyt trwał aż 12 lat, w czasie których Jezus uczył się języka japońskiego oraz poznawał kulturę wschodu. Po tym okresie powrócił do Judei, gdzie miał rozgłaszać wieści na temat "ziemi świętej", czyli właśnie Japonii.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz