Pociąg nie jechał z maksymalną prędkością, poczuliśmy bardzo mocne szarpnięcie - mówi uczestnik piątkowego zderzenia Pendolino z ciężarówką, który jechał w trzecim wagonie. Do zderzenia doszło na niestrzeżonym przejeździe kolejowym niedaleko Ozimka na Opolszczyźnie.Jak dodał, pociąg był prawie pełny, jechał z Wrocławia do Warszawy. Na szczęście nie rozpędził się do maksymalnej prędkości, może jechał 60 lub 70 km/h. Poczuliśmy bardzo mocne szarpnięcie. Nie zdążył zahamować przed zderzeniem - mówi uczestnik wypadku.
- Zderzenie było dosyć mocne, zerwało sieć trakcyjną. W miarę szybko pojawiły się służby - straż pożarna, policja i cztery śmigłowce. Na miejscu cały czas jest dużo wozów straży pożarnej. Trudno mi powiedzieć, w jakim stanie są poszkodowani, ale są chyba osoby ze złamaniami. Najciężej rannych już zabrano do szpitala - dodał.Jak mówił, ciężarówka, która zderzyła się z pociągiem, jest w strasznym stanie. - Kabina kierowcy leży z jednej strony torów, reszta samochodu z drugiej. Wzdłuż torów rozrzucone są części samochodu i fragmenty z czoła pociągu - powiedział. - Cała sytuacja wygląda na bardzo poważną - powiedział.Z jego relacji wynika, że pasażerów po wypadku przez jakiś czas zatrzymano w pociągu, a potem, po ok. kilkudziesięciu minutach, pozwolono im wysiąść. - Obok miejsca wypadku jest restauracja z kwiaciarnią, w której możemy się ogrzać i napić ciepłej herbaty, bo na zewnątrz jest chłodno i kropi deszcz - powiedział. Dodał, że pasażerowie czekają teraz na transport zastępczy.
Jak poinformował rzecznik Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Paweł Frątczak, na miejscu wypadku pociągu Pendolino, który uderzył w ciężarówkę, są cztery karetki pogotowia i dwa śmigłowce ratunkowe, kolejne dwa są w drodze. Według najnowszych danych służb ratunkowych, 18 osób zostało rannych, w tym trzy ciężko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz