2018/04/30

01.05.2018 Czy mamy obawiać się napływu pielęgniarek ze Wschodu?

W Polsce na tysiąc mieszkańców przypada zaledwie 5,4 pielęgniarek. To jeden z najgorszych wyników w UE. Do tego pielęgniarki są coraz starsze. Dziś średni wiek pielęgniarek pracujących w systemie ochrony zdrowia to ponad 51 lat. Jednym z rozwiązań problemu braku pielęgniarek w Polsce, wg Ministerstwa Zdrowia, mogłoby być zatrudnienie personelu z Ukrainy.                                                                                        Liczba pracowników z Ukrainy w ostatnich latach nad Wisłą dynamicznie rośnie, ale nie w przypadku zawodów medycznych. Według Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych w Polsce zarejestrowane są zaledwie 174 pielęgniarki i położne spoza kraju - 50 z Unii Europejskiej oraz 124 z innych państw. Najwięcej z Ukrainy – 90. Pomysł zatrudniania pielęgniarek i położnych ze Wschodu bardzo bulwersuje środowisko, ponieważ godzi w nasze interesy zawodowe. Ale czy mamy obawiać się napływu pielęgniarek z Ukrainy?
Uznawanie kwalifikacji zawodowych pielęgniarek z krajów spoza UE, w tym Ukrainy, reguluje dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie uznawania kwalifikacji zawodowych (2005/36/WE), która zobowiązuje kraje unijne do ścisłego przestrzegania jej zapisów, szczególnie w zakresie realizacji określonej liczby godzin kształcenia oraz przedmiotów zawodowych. W krajach UE obowiązuje wymóg minimum, to 4600 godzin i 3 lata kształcenia zawodowego.
Pielęgniarki kończące szkoły na Ukrainie, zarówno średnie jak i wyższe, nie mają zrealizowanej wymaganej liczby godzin kształcenia. Uniemożliwia to im uzyskanie polskiego prawa wykonywania zawodu.
Żeby podjąć pracę w Polsce, muszą uzupełnić wykształcenie poprzez podjęcie studiów. To komplikuje i wydłuża cały proces. Trudno też łączyć edukację z pracą umożliwiającą utrzymanie się przed uzyskaniem prawa do wykonywania zawodu.
W trakcie nauki pielęgniarki poznają też warunki pracy w polskim systemie opieki zdrowotnej - niedobór personelu, brak norm zatrudnienia i niskie wynagrodzenie. Nie zachęca to do podejmowania pracy. Po ukończeniu edukacji otrzymują dyplom uprawniający do pracy w całej UE, gdzie mogą zarobić o wiele więcej.
W przypadku osób posiadających wyższe wykształcenie pielęgniarskie skomplikowana procedura nostryfikacji, czyli uznania ukraińskiego dyplomu w Polsce, zniechęca do przyjazdu do naszego kraju. Dla porównania, taki proces w Niemczech jest mało skomplikowany i wspierany przez urzędy państwowe.Niektóre uczelnie lub szpitale podpisują ze studentami z Ukrainy umowy stypendialne zobowiązujące do odpracowania stypendium. Ale czy po odpracowaniu tych kilku lat pielęgniarki zostaną w Polsce?
Jeżeli więc ukraińskie pielęgniarki zdecydują się na emigrację na Zachód, to po to, by zarobić. I to zdecydowanie więcej niż na Ukrainie, a w naszym kraju nie mogą na to liczyć. Pracę w Polsce, jeśli ją w ogóle podejmują, traktują jako krótki przystanek w drodze do pracy na zachodzie Europy, gdzie zarobki są kilkakrotnie wyższe.
I myślę, że ostatni pomysł MZ, by umożliwić pielęgniarkom z Ukrainy uzupełnienie wykształcenia w trybie studiów pomostowych niczego nie zmieni.
Dorota Kowalska;
Członek Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz