Olga Bończyk i Zbigniew Wodecki uchodzili za bliskich przyjaciół. Wiele projektów muzycznych wykonywali wspólnie i wyglądali na bardzo zżytych przyjaciół. Po jego śmierci rodzina muzyka nie utrzymuje jednak specjalnych kontaktów z Bończyk, przeciwnie.Niedługo w Krakowie odbędzie się „Wodecki Twist Festiwal”, który ma umożliwić wspólne wspominanie zmarłego muzyka. Na scenie pojawią się m.in.: Kayah, Halina Frąckowiak, Zdzisława Sośnicka i Alicja Majewska. Zabraknie tam jednak bliskiej przyjaciółki Wodeckiego – Olgi Bończyk, która nie pozostaje w najlepszych relacjach z rodziną artysty.
Zbigniew Wodecki i Olga Bończyk
Żona artysty, Krystyna, i troje jego dzieci traktują Bończyk z dużym dystansem i nie widzą dla niej miejsca w projektach upamiętniających artystę. Być może dlatego Bończyk zdecydowała się na bardzo odważne wyznanie.
– Oddychaliśmy jak jeden organizm. Kiedyś zdarzyło mi się to tylko z jedną osobą. Z Anią Jopek, podczas nagrań w studio dubbingowym. Obie ze wzrokiem wbitym w nuty, czytając a vista, nagrywałyśmy piosenkę wielogłosową i śpiewałyśmy długie frazy, oddychając i frazując jakbyśmy to robiły latami. To ogromna rzadkość. Zbyszek bardzo cenił tę cechę. Kiedyś poprosiłam go, aby zaczął ćwiczyć na skrzypcach. Początkowo się złościł, a potem zauważyłam jak w wolnych chwilach coraz częściej bierze skrzypce i ćwiczy. Liczył się z moim zdaniem – opowiadała tygodnikowi „Świat i Ludzie” Olga Bończyk.
Oddychanie jak jeden organizm – to nie brzmi jak luźna znajomość, z zawodowym zaangażowaniem. Prawdopodobnie po tym wyznaniu Bończyk może się pożegnać z zaproszeniem na wszelkie inne koncerty upamiętniające Zbigniewa Wodeckiego organizowane przez jego rodzinę, która może poczuć się obrażona takim wyznaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz