Antoni Macierewicz na antenie Telewizji Republika ujawnił kolejne fakty dotyczące sprawy katastrofy smoleńskiej. Podkomisja ustaliła, że zaginiony rejestrator KZ-63, który według strony rosyjskiej miał zostać zniszczony na skutek katastrofy jednak przetrwał.
Dowody przedstawiono na zdjęciach zrobionych po tym jak samolot się rozbił. Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie celowo wywieźli urządzenie rejestrujące. KZ-63 – którego zapisów nie dałoby się sfałszować – rejestrował kluczowe parametry, w tym gwałtowne przeciążenia, m.in. tzw. twarde lądowania.
Chodzi o trójkanałowy rejestrator eksploatacyjny KZ-63, typu elektromechanicznego, z nośnikiem taśmowym. Jego zapisy – dokonywane w anachroniczny sposób na taśmie celuloidowej – jako jedyne nie mogły zostać sfałszowane. KZ-63 rejestrował kluczowe parametry, takie jak gwałtowne przeciążenia, w tym tzw. twarde lądowania. Z oficjalnych raportów wynika, że urządzenie to „wyparowało” z miejsca katastrofy. – podaje portal niezalezna.pl
Tymczasem podkomisja smoleńska dotarła do materiału dowodowego jednoznacznie wskazującego, że KZ-63 musiał zostać odnaleziony przez Rosjan na miejscu tragedii.
Antoni Macierewicz w TV Republika zaprezentował zdjęcia z miejsca katastrofy na których widać przedmiot do złudzenia przypominający wcześniej wspomniane urządzenie. Dlaczego więc Rosjanie uparcie twierdzą, że KZ-63 uległ całkowitej destrukcji?
W tym miejscu należy wspomnieć, że pierwotny aport rosyjski zawierał informacje o braku rezultatów poszukiwania “skrzynki”. Według tych samych dokumentów nie udało się odnaleźć nawet obudowy.
Na zdjęciach z miejsca katastrofy (fotografia poniżej) widać przedmiot do złudzenia przypominający pancerną kasetę rejestratora KZ-63.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz