2018/06/23

zakopaneTRYLOGIA – PRAWICZEK CZ.1 – ONA NIE MOGŁA UWIERZYĆ…


Ostatnio często się spotykali, chociaż nie bardzo pasowali do siebie. Ona była młodsza, ale bardziej doświadczona, a on… On cóż, albo był mniej doświadczony, albo bardziej nieśmiały, albo świetnie zgrywał prawiczka. Był inny i to ją w nim najbardziej pociągało. Oczywiście był przystojny i baby na niego leciały, ale jego to jakby bardziej krępowało niż cieszyło, takie przynajmniej sprawiał wrażenie, ale ona nie mogła w to jakoś uwierzyć. W sumie to zastanawiała, czy je wszystkie wystawiał do wiatru tak jak ją na pierwszym spotkaniu.
Umówił się drań i nie przyszedł, ale ona od początku wyczuła, że jest do tego zdolny. Umówiła się z nim, ale na rynku w takim miejscu, aby było 5 minut z pracy i nie traciła czasu na dojazd, no i twarzy, bo to miejsce było dobrze widoczne przez okna jej ulubionej księgarni, więc jakby był taki cwany jak ona i obserwował z daleka to nie będzie wiedział, że przyszła i na niego czeka. Brała pod uwagę, że może ją wystawić, ale jak to się stało, to nie mogła w to uwierzyć. Najgorsze, że nie wiedziała, czy stchórzył jak prawiczek czy… Czy jest taki jak ona… Ona bawiła się facetami jak ulubioną zabawką, która jak się znudzi to trzeba kopnąć mocno za siebie i poszukać szybko nowej.
Jak się spotkali ponownie, to przeprosiła, że nie mogła i udawała, że nie wie, że go nie było, a on o dziwo kupił jej wykręty i następnym razem czekał pod jej pracą z bukiecikiem. Ona nie mogła uwierzyć co widzi, facet w marynarce z kwiatami…Zabawne taki młody chłopak, a takie maniery jak starszy pan, jak ją wziął na lody to podał jej ramię i szli pod rękę, krzesło w Zalipiankach i Jamie Michalika odsuwał… Kto z młodych chodzi do takich lokali? Przecież tam już chyba chodziło tylko pokolenie ich rodziców!
Spacerowali tak pod rękę, wzdłuż drzew po krakowskich Plantach, aż dziewczyna nie wytrzymała i zsunęła rękę w chowając ją w jego dłoni. Chłopak nie zareagował, dalej rozmawiał jak gdyby nic się nie stało, więc pociągnęła jego dłoń i ich splecione już palce miękko wylądowały w kieszeni jego kurtki. Od tego czasu chodzili już tak, zawsze za rękę, ale ukrytą w jego kieszeni.
Rozmawiali, chodzili na długie spacery, na lody i nawet do kina, później on odprowadzał ją na tramwaj i całował w policzek, albo w czoło na do widzenia. Ich znajomość prawie utknęła w martwym punkcie. Dziewczyna nawet zaczęła się zastanawiać jak go sprowokować, bo miała na niego chętkę i nie chciała, aby tak się to na przyjaźni skończyło. Ciągle coś kombinowała, to podtekstów w rozmowie, to uszczypliwych żartów, to kokieteryjnego uśmiechu,  przypadkowego potknięcia się, dotknięcia i bardziej wyrafinowany babskich trików. Dziewczyna kombinowała i nie mogła uwierzyć, ze nic nie zadziałało, a jej chwilowo już zabrakło jej pomysłów co jeszcze może zrobić.  W dzień, w którym postanowiła dać już spokój, on zrobił to!
To było tak, rozmawiali jak zwykle na spacerze i… Położył rękę miedzy jej nogi, a dziewczyna nie mogła uwierzyć, że kontynuuje rozmowę niewinnie jakby nic nie robił, potrzymał sobie i zabrał rękę jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna w pierwszym momencie miała ochotę trochę się pokręcić i zachęcić, ale pomyślała tylko jak ty taki to ja też, albo ruszysz tą rękę sam, albo nie, jak chcesz sobie tylko potrzymać to tylko potrzymaj!
Sytuacja powtarzała się na każdej następnej randce, chłopak chwilkę trzymał sobie rękę na jej cipce, czasem raz, a czasem kilka razy w ciągu jednego spaceru, czasem w kinie albo teatrze, bywało, że i w lokalu pod stolikiem. Dziewczyna zastanawiała się, kiedy ja obmaca, albo przynajmniej pocałuje, a on nic, więc oboje zachowywali się jakby nigdy nic, jakby on sobie tam ręki nie trzymał, i jakby ona nie wiedziała, że tak ją za cipkę łapie.
W końcu wsiedli w jego samochód i pojechali na Skałki Twardowskiego. Wieczorem, tuż przed odjazdem położył rękę na jej kolanie i wreszcie ją pocałował. Całować to on nie umiał, bardzo dziewczynę rozdrażnił tym swoim dziobaniem, gdyby nie to, że zdążyła już położyć ręce na jego rozporku… No właśnie to co wyczuła między jego nogami było tak wielkie, że dziewczyna nie mogła uwierzyć, że fiutki bywają takie wielkie i nie mogła przejść obok tego obojętnie. Dziewczyna przechyliła się na jego stronę, tak aby musiał ją dziobać w szyję, a ona mogła powoli mogła się wgramolić się na jego kolana.
Przez okna widzieli jak wielka gromada ludzi nadciąga w ich kierunku, dziewczyna zagryzła wargę, wściekła na nadchodząca wycieczkę turystów, nie mogła uwierzyć, że ma takiego cholernego pecha, ale nie mogła też się powstrzymać. Przez ubranie ocierała się o jego sprzęt i zastanawiała się, co jest większe półlitrowa butelka od piwa, czy jego fiutek. Podniecało ją to pseudopieprzenie się przez ciuchy.
Wreszcie ludzie minęli ich samochód, on podniósł jej podkoszulek i spojrzał na jej gołe cycki, położył na nich ręce i … Dziewczyna poczuła jak spodnie chłopakowi się kurczą i nie mogła uwierzyć, że przemakają jej majtki. „a więc jednak prawiczek” – zaśmiała się cichutko, chociaż wcale nie było jej do śmiechu, że zabawa kończy się, gdy dla niej się dopiero zaczyna…
Parę dni później pojechali w góry i wynajęli prywatną kwaterę. Gdy weszli do pokoju Prawiczek ledwo odstawił bagaże i zaraz zaczął ściągać ciuchy. Szybciutko się rozebrał i położył na łóżku. Ona znów nie mogła uwierzyć w to co widzi. Chciała, aby ja przytulił, pocałował, pomruczał romantycznie do ucha, a on leżał bez ruchu, goły na środku łóżka z wielkim stojącym na sztorc kutasem. Najpierw ręce jej opadły, a jak się uspokoiła to i opadły jej ciuchy na podłogę.
Prawiczek miał oczy zamknięte i nawet nie patrzył jak się dziewczyna rozbiera. Goła wskoczyła na niego i nabiła się na tego sterczącego dumnie hujka. Podskoczyła 2-3 razy i nie mogła uwierzyć, że ręce chłopaka odrzucają ją na bok, ani w to, że jego sperma uderza prosto w jej jeszcze nie odsuniętą na bezpieczną odległość cipkę…                                                                                                                                                                                                                                                                                                  

 CZ.2 – Z BOKU NA STOKU.


Było wyjątkowo ciepło jak na tą porę roku, centrum Zakopanego szczelnie wypełniał tłum turystów, było też sporo chętnych do wjazdu na Gubałówkę. Młodzi chwilę stali po bilety na kolejkę, ale chłopak bardzo się niecierpliwił, w końcu chwycił dziewczynę w pół i pociągnął ze sobą.
Dziewczynie trochę było ciężko, gdy tak uchwyceni za ręce wspinali się do góry, nie była przyzwyczajona do wspinaczki, ale podobała jej się ta wyprawa po kamienistej drodze wśród drzew. Najbardziej rozczulało ją jak trafiały się wąskie przejścia po kamieniach i chłopak stawał się bardzo ostrożny, ubezpieczał każdy jej krok, jakby był ciągle gotowy uchwycić ją, gdyby przez przypadek, jej stopa ześlizgnęła się w dół. No i przenosił ją na rękach nad każdą większą kałużą!
Trasa była opustoszała, mijały ich tylko pojedyncze osoby, czasem trafiła się jakaś podstarzała para, albo sarna przemknęła tuż przed nimi. Od czasu do czasu przejechała bokiem kolejka, wyraźnie słyszeli jej stukot na szynach i czasem nawet widzieli oddalający się wagonik między drzewami. Z rzadka usłyszeli wrzask przelatujących nad nimi ptaków, albo widzieli jakiś oddalający się cień.
Gdy dotarli na szczyt Gubałówka wyraźnie ich zaskoczyła, widok zapierał dech, ale to nie panorama Tatr ich zszokowała, na piękno przyrody byli w jakiś przygotowani, tylko… Tylko okazało się, że tam nikogo nie ma, sklepy z pamiątkami i budki z ciepłym jedzeniem były zamknięte, turyści nie kręcili się między straganami. Z resztą nawet nie byli pewni co to jest, te pozamykane miniaturowe góralskie chatki, po prostu przypominały im kramy z ciupaskami i oscypkami, które minęli u podnóża góry.
Dziewczyna siadła na ławeczce, wyciągnęła nogi przed siebie i wystawiła buzię do słońca, a chłopak poszedł  kupić bilety na kolejkę, aby mogli zjechać w dół i znaleźć jakiś lokal na ciepłą obiado-kolację. Po chwili wrócił z niewyraźną miną i poinformował, że ostatni wagonik odjechał parę minut wcześniej.
Schodzili ze stoku inną drogą, już nie wzdłuż kolejki, tylko jakąś słabo oznakowaną trasą narciarską, nie wiadomo kiedy trafili na halę, gdzie z jednej strony pasło się stado owiec, a z drugiej rozciągał się rzadki lasek. Zmęczeni usiedli w słońcu na trawie na jego brzegu, rozmawiali cichutko i leniwie opalali zmęczone twarze.
Chłopak ją objął mocno i nawet zaczął całować, ale dziewczynę bardzo rozpraszały te jego pocałunki, miała wrażenie, że on dziobie ją jak kura ziarno, więc znów podsunęła mu pod usta swoją szyję. Ściskali się wtuleni w siebie i trochę kołysali na boki, a drzewa za ich plecami szumiały swoją melancholijną melodię.
Potem leżeli na boku, a chłopak ją podmacywał, to po przejechał dłonią po cyckach to między nogami, a ona czuła rosnącego fiutka opartego o jej plecy i jego szeroką podstawę z jajkami w górnej części własnego tyłka. Rozbierał ją powoli i sam opuścił swoje spodnie. Zaczął się obniżać, aż dziewczyna poczuła nabrzmiałego kutaska między nogami.
Jego biodra poruszały się rytmicznie, a kutasek regularnie przesuwał się po jej cipce. Dziewczynie było dobrze tak leżeć w słońcu, w ramionach tego chłopaka i było jej dobrze z tak mocno ocierającym się fiutkiem miedzy nogami.  „Nawet nie przypuszczałam, że może być tak  fajnie, jak facet nie wkłada go do dziurki” – pomyślała wtedy, gdy on zsunął się niżej i z rozmachem wszedł w jej cipkę.
To był szybki numerek, tylko kilka pchnięć, ale jakich mocnych… Ku własnemu zdziwieniu dziewczyna zdążyła zebrać się w tak krótkim czasie i dreszcz orgazmu opanował jej ciało dokładnie na kilka sekund nim on odskoczył, prysnął mleczną spermą na trawę i zewnętrzną stronę jej uda.
   

 CZ.3 – DZIEŃ WYJAZDU.


W Zakopanym zostali jeszcze kilka dni, między czasie zdążył spaść śnieg, a ich długie spacery stawały się coraz bardziej romantyczne, a seks coraz bardziej urozmaicony i oczywiście coraz dłuższy. Może dlatego, że oboje nie byli na urlopie, a pierwsza praca bywa dla młodych bardzo stresująca i oboje potrzebowali rozluźnienia, a może że kochali się kilka razy dziennie, albo dlatego, że już-nie-prawiczek dochodził w seksie do coraz większej wprawy.
Dziewczyna szybko odkryła, że najbardziej go bierze jak ona go ujeżdża, a on siedzi lub leży pod nią, więc jak się bała, że za szybko się spuści, to przekręcała się, często zmuszając jego kutaska, aby prawie wypadł, albo aby z niej całkiem wyszedł. Wtedy to chłopak musiał na nią wyleźć, a to miało dwie zalety. Pierwsze chłopak trochę ochłonął i mógł seksować dłużej, po drugie bawiło ją jak nieporadnie szukał ręką dziurki, w która miał się wbić, a nim ją wymacał to dobrze dziewczynie cipkę wypieścił.
Pewnej nocy nawet ją zaskoczył, bo sam się do niej dobrał, a poza tym wydarzeniem na hali, to on tego nie robił, zawsze sama musiała go zachęcić, aby ją przeleciał. Tej nocy to on jął objął, jego usta przywarły do jej szyi, ręce same się wepchały między nogi. Długo się pieścili, on wygłaskał i wpychał palce do dziurki, a ona ręką doprowadziła jego kutaska do szczytu. Popłynął dość szybko, ale nie zabrał ręki z jej cipki, aż ta zrobiła się zmęczona i wilgotna.
Samochód był już spakowany, weszli na piętro bacówki i ostatni raz sprawdzili pokój. Nic nie zapomnieli, ale chłopak zapomniał się i prawie ją rozebrał. Na wpół nagi przywarł dziewczynę do ściany, podciągnął jej nogi na swoje biodra i pieprzył zapamiętale. „ Teraz nie rżniesz już jak prawiczek” – pomyślała dziewczyna – „szkoda, że nie nauczyłeś się całować” – dodała i zamknęła oczy, całkowicie poddając się tej cudownie namiętnej chwili.
Chłopak otworzył dziewczynie drzwi auta od strony pasażera, ona zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała namiętnie, mimo że bez języczka to jej dolna, mocno wilgotna i obniżona warga zrobiła na chłopaku wrażenie. Dziewczyna widziała to w jego twarzy, w rozpalonych błyskiem jego niebieskich oczach i poczuła znów jego rękę na swojej cipce.
Jego ręka tym razem weszła w dresowe spodnie, prosto pod majtki i dotknęła jej nagiej cipki. Przesunęła się niżej i leciutko się poruszała schodząc głębiej, po chwili chłopak jednym ruchem wbił palec w jej dziurkę i zamarł w bezruchu. Stali dłuższą chwilę, ale nie rozmawiali jak zwykle udając, że się nic nie dzieje, tylko patrzyli na siebie, prosto w oczy, lekko się uśmiechając i po chwil odjechali.
      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz