8-letni chłopiec był usypiany tabletkami, a potem wielokrotnie gwałcony przez ojca i jego znajomych. W środę sąd nie zaostrzył wyroku.
Trzech pedofilów spod Poznania stanęło przed sądem dzięki byłemu policjantowi Krzysztofowi Matusiakowi, który prowadzi z żoną pogotowie rodzinne. Matusiak zyskał zaufanie, a potem nagrał relację gwałconego chłopca.
15 lat więzienia dla ojca
– To była najbardziej dramatyczna historia, z jaką się zetknęliśmy, a trafiały już do nas i wciąż trafiają dzieci wykorzystywane seksualnie. Żadne nie miało jednak takiej traumy – mówił nam Matusiak.
Chłopiec był usypiany tabletkami, a potem wielokrotnie gwałcony ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura ustaliła, że ojciec gwałcił syna z dwoma znajomymi. Chłopiec miał wtedy 7-8 lat. Sprawcy pokazywali mu też pornografię.W ubiegłym roku sąd potwierdził ich winę. Ojciec chłopca dostał 15 lat więzienia, czyli tyle, ile wynosi maksymalna kara przewidziana w polskim prawie za zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem.
Uzasadnienie wyroku? Niejawne
Prokuratura twierdziła jednak, że poznański sąd mógł wydać wyższy wyrok. Jak to możliwe? Śledczy kwestionowali sposób, w jaki sąd połączył ze sobą kary za gwałt i pozostałe przestępstwa (onanizowanie się przy dwóch małych dziewczynkach i naruszenie nietykalności policjanta). Prokuratura uznała, że kary powinny być zsumowane, a ojciec powinien dostać wyrok 20 lat więzienia.
W środę Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał jednak w mocy wyrok skazujący ojca i jednego z jego znajomych. Proces drugiego ze znajomych ma zostać powtórzony. Uzasadnienie wyroku – podobnie jak cały proces – było niejawne.
Gwałcony chłopiec mieszkał pod Dopiewem w powiecie poznańskim. Gdy miał sześć lat, pracownicy socjalni zauważyli, że jest agresywny i nie kontroluje potrzeb fizjologicznych. Gdy chłopiec miał osiem lat, przyłapano go na symulowaniu w szkole stosunku seksualnego z innym uczniem.
Dramatyczne przeżycia małego chłopca
Prokuratura sprawdzała wtedy, czy chłopiec nie był wykorzystywany seksualnie, ale nie znalazła dowodów. Sąd umieścił go w pogotowiu rodzinnym, bo jego matka nadużywała alkoholu, nie dbała o dom i syna. Chłopiec moczył się w nocy, bawił genitaliami, szukał w internecie stron z pornografią. Mówił, że jest śmieciem. Rozpoznano u niego syndrom stresu pourazowego.
O tym, co wydarzyło się w jego życiu, chłopiec opowiedział dopiero byłemu policjantowi. Nagrania rozmów z nim, a także wykonane przez niego rysunki stały się dowodami we wznowionym śledztwie.
Chłopiec od ponad dwóch lat przebywa w specjalistycznym ośrodku terapeutycznym.
źróło;poznań/wyborcza/pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz