Do sklepu muzycznego przychodzi dwóch mężczyzn, jeden mówi do sprzedawcy:Lasem idzie brudna, wulgarna świnia. Kopie zwierzątka, niszczy kwiatki, beka głośno. Dochodzi do ślicznej chatki na polanie i wali w drzwi ohydną racicą. Otwiera Mama Kubusia Puchatka. – Kubuś jest?! – Yyy… – Pani mu powie, że Prosiaczek wrócił z wojska!
Szpital. – Panie doktorze, jednak mam pewną prośbę. – Proszę się nie martwić, leży pan już na stole, a ja operuję od 10 lat. – Rozumiem, panie doktorze, ale jednak zdecydowanie proszę, żeby… – Cicho! – Ale jednak… – Niech pan zamilknie, albo każę dać panu zastrzyk usypiający! – Dzięki Bogu… O to właśnie mi chodziło…
– Wiesz, po tym kursie na radiotelegrafistę zacząłem pić… – Dlaczego? – Bo od kiedy nauczyłem się alfabetu Morse’a, zawsze w czasie deszczu słyszę, jak krople bębnią moje imię i mówią „pij, pij”…
– Jak tam twoja nowa żona? – Była idealna, dopóki nie zaczęła wymagać, żebym też był idealnym mężem.
Blondynki opalają się. Jedna mówi: – Jak cudownie! Wiecie co? Polećmy na słońce! – No coś tym spalimy się, przecież tak gorąco – odpowiada koleżanka. – No to polećmy w nocy!
Żona do męża: – Wiesz, właśnie wróciliśmy z urlopu i mam pomysł: spędźmy fantastyczny, niezapomniany weekend! – Znakomity pomysł! – ożywia się nagle mąż. – Do zobaczenia w poniedziałek!
Teściowa do zięcia: – No i jak ci smakował dzisiejszy obiadek? – Widzę, że mamusia znowu dąży do kłótni!
Przy piwie: – Moja Zośka to jest jak walizka bez ucha. – ??? – Nieść ciężko, a wyrzucić jednak szkoda…
Szef do nietrzeźwego pracownika: – Piłeś! – Piłem! A gdybyś mi lepiej płacił, to bym jeszcze zjadł!
Wędkarz z kolegą siedzi nad wodą. Raptem – branie! Wyciąga z mozołem, a tu – czajnik. Za chwilę kolega wyciąga radio. Potem toster, młynek do kawy, firankę. Wreszcie mówi: – Wiesz, stary, lepiej chodźmy stąd. Bo tam chyba ktoś mieszka…
Gość dzwoni do hotelu: – Chcę przyjechać z psem. Czy można? – Cóż. Hotel prowadzę jedenaście lat – mówi hotelarz – i nigdy się nie zdarzyło, żeby jakiś pies ukradł ręcznik, suszarkę czy obrazy ze ścian. Nigdy nie musiałem po nocy wzywać policji, bo narąbany pies demolował mi hotel. Więc tak, pana pies może przyjechać, a jeśli za pana poręczy, to pan także.
– Dziadku, mógłbyś wreszcie przestać palić papierosy! – Nie mogę! Za nic w świecie! – Dlaczego?! – Bo ilekroć zapalę, babcia na pół godziny wychodzi z pokoju…
Zięć wychodząc z domu, uprzejmie pyta teściową: – Mamusiu, idę na miasto. Kupić coś? – A mieszkanie sobie kup!!!
– Śniło mi się, że umarłam – mówi emerytka do emerytki. – I co było w tym śnie? – Poszłam do nieba. Patrzę, jest mój Stefan! Pędzę do niego, a on: „Hola, hola! Przecież miało być tylko do śmierci!”.
– Wiesz, zostawiła mnie dziewczyna. – Cóż, bywa… – Ale nie wiem, co mówić żonie, kiedy pyta, czemu jestem taki smutny!
U dentysty: – Ile kosztuje wyrwanie zęba? – Sto złotych. – Co?! Za kilka minut pracy?! – Ok, będę wyrywać powoli.
– Twoja dziewczyna jest beznadziejnie głupia. Sprawdź to, zadając jej jedno tylko pytanie: Kapitan Cook odbył trzy wyprawy wokół ziemi i zmarł podczas jednej z nich. Która to była? Po kilku dniach: – Zrobiłem to. Wiesz, co odpowiedziała?! „Ależ kochanie, ja nigdy nie byłam dobra z historii…”.
Recepcjonista do gościa: – Mam ostatnie miejsce w dwójce, ale facet, który tam śpi, strasznie chrapie! – Nie szkodzi, biorę. – No i jak? Spał pan choć trochę? – pyta nazajutrz rano recepcjonista. – Całą noc! Ten pan ogłuszająco chrapał, gdy wszedłem, więc cmoknąłem go w policzek i powiedziałem „Dobranoc, przystojniaku!”, a on nie zmrużył oka calusieńką noc!
Młody człowiek pyta proboszcza: – Czy jedna osoba może czerpać korzyści materialne z pomyłki drugiej? – Ależ skąd! – No to, czy może ksiądz zwrócić mi 800 zł, które w grudniu zapłaciłem za mój ślub?
– Kotku, ależ ja wcale nie powiedziałem, że twoja mama fatalnie gotuje. Ja tylko zrozumiałem, dlaczego przed każdym posiłkiem odmawiacie modlitwę!
Blondynka zachwyca się kawą, podaną na koniec wykwintnego obiadu: – Cudowny smak i aromat! Jaka głęboka barwa! Skąd mają państwo taką świetną kawę? – Ach, to małżonek przywiózł prosto z Włoch – odpowiada dumna pani domu. – No że też po drodze nie wystygła! – mamrocze pod nosem zdumiona blondynka.
– Coś okropnie pachnie na klatce schodowej. Pewnie coś tam zdechło – mówi żona. – Nie, to raczej ci z parteru coś gotują – przekornie dodaje teściowa. – Sprawdzę – mówi mąż i wychodzi z domu. Po chwili wraca: – Tym razem obie miałyście rację…
– Panie doktorze, muszę schudnąć. – Dobrze. Ile ma pani wzrostu? Ile waży? – 156 cm i 156 kilo. – A ile było najmniej? – Niecałe trzy kilo i 50 centymetrów!
– Muszę schudnąć do wakacji – sapie grubasek do lekarza. – Jasne. Proszę wieczorem przez godzinę biegać po parku. – Oczywiście. Ale nie wiem, czy przed kolacją, czy po? – Zamiast, proszę pana.
Mały chłopiec chce wejść na mecz. Ochrona pyta; – To twój bilet? – Tak! – Skąd go masz? – Tata kupił! – A gdzie jest twój tata? – W domu. Szuka biletu!
W szkole rozpoczęła pracę młoda pani pedagog. Obserwuje dzieci na boisku. Podchodzi do chłopczyka i mówi: – Popatrz, inni chłopcy biegają wesoło, bawią się piłką… Nie trzeba stać tak na uboczu. Biegaj z nimi! – Ale ja nie mogę! – Dlaczego? – Jestem bramkarzem!
W domu zainstalowano wykrywacz kłamstw. – Dostałem dziś piątkę z polskiego! – Piii! – Kłamiesz – mówi mama. Ja w szkole uczyłam się bardzo dobrze, i… – Piii! – No dobra, miałam problemy… – Ale za to – mówi tata – jak ja chodziłem do szkoły… – Piii!
– Dzieci – pyta katechetka – kto z was ostatnio zrobił dobry uczynek? – Ja – woła Agatka. – W dodatku aż dwa! Jak przyjechaliśmy w sobotę do cioci, to się bardzo cieszyła, a jak wyjeżdżaliśmy w niedzielę, to jeszcze bardziej!
Hostessa w galerii handlowej miło zagaduje starszego pana: – Polecam najnowszy model szczoteczki elektrycznej – cena promocyjna. Bez problemu myje zęby nawet w trudno dostępnych miejscach. – Hm. Ale ja nie mam zębów w trudno dostępnych miejscach…
– Panie doktorze, czy może mi Pan przepisać coś na ręce? Cały czas się trzęsą. – Ale czy dużo pan pije? – Skądże! O wiele więcej rozlewam!
Na komisariat wpada facet: – Chcę do aresztu! Rzuciłem w żonę siekierą! – Nie żyje? – No nie trafiłem, zaraz tu będzie!!!
Ciepły, słoneczny dzień. Zając przeciąga się, przegląda się w kałuży na leśnej dróżce i mówi: – Ech, pojadł sobie człowiek, popił, pospał i dałby komuś w gębę… Nagle widzi w tej samej kałuży odbicie pyska niedźwiedzia! Nie zrażony, przeciąga się dalej: – Ech, pojadł sobie człowiek popił, pospał i głupstwa gada…
Zając dokuczał niedźwiedziowi, aż ten go złapał. Zając w krzyk: – Tyyy!!! Jak mnie zaraz nie wypuścisz i nie przeprosisz to, to… – To co?! – To trudno…
Zając dzwoni do rzeźnika: – Dzień dobry! Ma pan świński ryjek? – Mam! – A kurze łapki? – Też mam! – A skrzydełka? – Oczywiście, że mam! – Ależ śmiesznie pan wygląda!
Wykładowca mówi do studentów: – Ten, kto odpowie na moje następne pytanie, ma zaliczone zajęcia i może iść do domu. W tym momencie ktoś trafia w niego papierową kulką. – Kto to zrobił?! – Ja! – mówi jeden ze studentów. – Odpowiedziałem, dziękuję za zaliczenie, do widzenia.
Babcia mówi do dziadka: – Henryku, ta dziewczyna, którą właśnie przyprowadziłeś, jest naprawdę sympatyczna, ale wysyłając cię po osiemnastkę, miałam na myśli śmietanę!
– Mamo, co to jest samotność – pyta córeczka.
– Wiesz, kochanie, samotność jest wtedy, gdy między poniedziałkiem a piątkiem twój telefon dzwoni tylko pięć razy, i za każdym razem jest to tylko alarm na budzenie.
Kowalski siedzi w autobusie i kombinuje, jak zagadnąć, żeby facet obok skasował mu bilet? – Facet jedzie do mojego osiedla. Ma ładne kwiaty, więc jedzie do pięknej kobiety. W osiedlu są dwie piękne: moja kochanka i moja żona. Jadę teraz do kochanki, więc on jedzie do mojej żony, która romansuje z Jackiem, który jest chory i z Michałem. – Panie Michale, może mi pan skasować bilet?
Nowożeniec dzwoni do kumpla: – Stary, co mi się przytrafiło!!! Przez pierwsze trzy dni po ślubie byłem taki szczęśliwy, że mam najlepszą teściową na świecie! Razem oglądaliśmy mecz, dwa razy poszliśmy na ryby, gadaliśmy o samochodach. Trzeciego dnia po weselu całkiem wytrzeźwiałem i wtedy patrzę, a teściowa to teść!
Sierżant pyta żołnierzy: – Taka sytuacja: pełnicie służbę wartowniczą. Godzina druga w nocy. Chodnikiem przy murze powoli pełznie w waszą stronę jakiś człowiek. Co robicie? – Melduję posłusznie, że jak zawsze odnosimy pana majora wprost na jego kwaterę!
Noc. Facet w kominiarce budzi śpiącego właściciela mieszkania. Ten krzyczy: – Co to?! Kto to?! – Jestem włamywaczem. Muszę się czegoś dowiedzieć. – ??? – Yyy… Pan naprawdę tak żyje? – pyta włamywacz, oświetlając latarką mieszkanie.
– Jest pan fatalnym pracownikiem. Dlaczego? – To proste: rano mózg jeszcze nie pracuje, po południu już nie pracuje. Dobrze działa w południe, ale wtedy akurat jem.
Żona wpada do salonu i roześmiana pyta męża: – Kochanie, popatrz na mnie! Niczego nie zauważyłeś? – Włosy podcięłaś? – Nie! – Nowa sukienka? – Skądże! – No, to już nie wiem… – Włosy podcięłam! – Przecież na samym początku to mówiłem! – Mówiłeś, mówiłeś… Zgadłeś, a przecież miałeś zauważyć!
Mąż przezornie ubezpieczył wysoko swoje życie, a wkrótce potem utonął. Po pogrzebie sąsiadka pociesza wdowę: – Jakie szczęście, że pani mąż był tak przezorny, chociaż wiem, że przecież nie umiał ani czytać, ani pisać… – …ani pływać, dzięki Bogu – mruknęła wdowa.
– Czy Jackowi urodziły się te trojaczki? Naprawdę nazwał je Wiara, Nadzieja i Miłość? – Urodziły się. Na imię mają Wiara, Nadzieja i Janusz.
W gabinecie prezesa: – Panie prezesie, przepraszam, że się ośmielam, ale chciałbym prosić pana o podwyżkę… – Kowalski, nie możemy panu płacić więcej! To niemożliwe! – No to może chociaż częściej…
– Tato – zastanawia się synek. – Czy to prawda, że w niektórych krajach Afryki mężczyzna nie zna żony, dopóki się z nią nie ożeni?! – Synu – wzdycha ojciec. – Prawda, ale to się dzieje na całym świecie.
– Doktorze – pyta pacjent. – Jak tam moje wyniki? Umieram z ciekawości! – Hm, chyba nie tylko z ciekawości – mamrocze doktor.
– Chciałbym wybrać prezent dla żony na Mikołajki. – Czyli chodzi pewnie o coś droższego? – ??? – Bo dziś przecież już 7 grudnia…
– Tato, co to jest statystyka? – Wiesz, to taka dziwna sprawa… Na przykład, gdy sąsiad wychodzi na spacer z psem, to każdy z nich – statystycznie – ma po trzy nogi.
Szef firmy dyktuje sekretarce list do dłużnika: – „Złodzieju i łajdaku! Jeśli pan natychmiast nie zapłaci z odsetkami za podstępnie wyłudzone towary, zgłaszam sprawę na policję i do prokuratury”. – Szefie – mówi sekretarka – ten list przyjdzie akurat na święta. Może jakoś inaczej… – Słusznie. Proszę dopisać pod spodem: „Wesołych Świąt”.
Mąż wraca zbyt późnym wieczorem do domu, w tak zwanym stanie jednoznacznie wskazującym. W przedpokoju czeka żona z wałkiem, teściowa z patelnią. – Jak miło, że do tej pory czekałyście na mnie, ale idźcie już spać. Nie jestem głodny…
– Byłaś na sobotniej imprezie u Karola? Jak było? – Zupełnie, jak na księżycu. Wyjątkowe jedzenie i kompletny brak atmosfery.
Rozmawia dwóch przedsiębiorców: – A wiesz, że od kiedy zatrudniam tylko żonatych z dużym stażem, mamy o wiele lepsze wyniki? – Dlaczego?! – Po pierwsze, nie obrażają się, jak brygadzista im wymyśla. Po drugie, bez problemu zostają dłużej, bo nigdy nie spieszą się do domu!
Dres w księgarni: – Poproszę coś do czytania, ale lekkiego i żeby nie było za grube. – Mamy na przykład W pustyni i w puszczy. – Dobra, biorę to w puszczy.
– Jesteście matołami! 80% z was nie ma pojęcia o matematyce! – krzyczy nauczyciel. – No bez przesady! Tylu to nas nawet nie ma w klasie!
Wrzesień mija. Wróciliśmy do szkoły! Pora na kolejną porcję humoru z zeszytów. • Jan Christian Andersen nie miał rodziców, urodził się u obcych ludzi. • Wojna wybuchła w nocy z 25 na 27 marca. • W czasie totalnej mobilizacji wcielono do wojska nawet dzieci w podeszłym wieku. • Rejtan nie chcąc dopuścić do rozbiorów Polski stanął w drzwiach i sam się rozebrał. • Przez uderzenia pędzlem malarz uzyskuje smutek na twarzy modelki. • Leonardo da Vinci przed namalowaniem portretów kroił ludzi, aby zapoznać się z budową ich ciała. • Chopin to najprawdopodobniej największy gracz na świecie. • Ponieważ miał wyrzuty sumienia, przeistoczył się w Robaka. • Wojski był najlepszym rogaczem w okolicy. • Maćko usłyszał tętent kopyt i zobaczył Jagienkę wybiegającą z lasu.
U lekarza: – Mija rok od ślubu, a my z mężem wciąż nie mamy dziecka. – Proszę więc szybko się rozebrać. – Yyy… Pierwsze dziecko wolałabym jednak z mężem…
Opieka społeczna. – Mam pięciu synów, sama jestem, nie daję rady… – Jak dzieci mają na imię? – Adaś, Adaś, Adaś, Adaś i Adaś. – Jak to? – To wygodne! Wołam Adaś, obiad! I już wszyscy są przy stole. – A kiedy pani chce zawołać jednego, konkretnego? – Wtedy wołam po nazwisku.
– Wiesz, wakacje były niesamowite! Siedziałam na wielbłądzie, przede mną pędził słoń i dwie żyrafy, za mną lew szczerzący kły! Tumany kurzu, wiatr szarpał mi włosy… – ?!!! – …a potem zsiadłam z karuzeli…
Pacjent wychodzi od stomatologa. – Jak było? – pyta kolejka. – Ech, strasznie: dwa mi wyrwał zamiast jednego. – Dlaczego? – Nie miał wydać…
Chłopak odprowadza dziewczynę po dyskotece i mówi: – Dziękuję ci ogromnie, dawno tak się nie ubawiłem. – Ojej, ale ja raczej kiepsko tańczę… – kryguje się dziewczyna. – To prawda, ale za to jak śmiesznie!!!
– Zdzichu, sto lat cię nie widziałem! Co u ciebie słychać? – Sporo nowości! Pracę zmieniłem, na papierkową! – Tyyy?! – Tak, na budowie składam worki po cemencie!
Ciężarówka zaklinowała się pod mostem. Podjeżdża radiowóz. – Co, zaklinowaliśmy się? – pyta policjant. – Ależ skąd! – odpowiada kierowca. – Most wiozę i właśnie paliwo mi się skończyło!
– Dzień dobry, tu weterynarz. Pani Zosiu, jest u mnie pani mąż z Azorkiem i żąda, żeby go uśpić. Co pani na to? – Cóż, protestować nie będę, skoro nalega… Ale Azorka proszę puścić wolno, zna drogę do domu i trafi sam.
Młoda pani psycholog towarzyszy dzieciom na koloniach. To jej pierwszy dzień. Dzieci grają w piłkę, lecz jeden chłopczyk tylko stoi i patrzy. Pani wzywa go do siebie, mimo jego protestów, i mówi: – Dziecko, nie można tak się dystansować od grupy rówieśniczej! Czemu stoisz, gdy inni biegają? – Bo ja, proszę pani, jestem bramkarzem!
– Dlaczego od trzech dni co rano pracuje u was jakaś piła? – skarży się sąsiadka sąsiadce. – Aż w uszach świdruje! – Cierpliwości, jeszcze dwa dni. Teściowa przyjechała i lubi śpiewać sobie pod prysznicem!
– Dziadku – pyta wnuczek. – Kto to jest człowiek dobrze wychowany??? – Wiesz… To ktoś, kto jak wlezie po ciemku na kota, nadal nazywa go kotem!
Pijak wraca do domu. Po drodze go pobili, więc zanim się położył, ponaklejał sobie opatrunki na twarzy. Rano żona wrzeszczy: – Idioto, nie dość, że chlasz, że wracasz do domu po nocy, to jeszcze cała poduszka poplamiona krwią, a lustro w łazience – całe w plastrach!
Rozmawiają kangurzyce: – Chciałabyś mieć dwójkę dzieci? – Kochana, to nie na moją kieszeń!
Rozmowa w pokoju lekarskim: – Mam dziwny przypadek! Pacjent powinien już dawno zejść, a tymczasem zdrowieje! – Hm. Jak się pacjent uprze, to i medycyna jest bezsilna!
Dentysta do pacjenta: – Najmocniej przepraszam, omyłkowo usunąłem panu zdrowy ząb. – Chwała Bogu, że nie jest pan okulistą!
Pacjent do okulisty: – I co z moim wzrokiem, doktorze? – Prawdę mówiąc, niepojęte, jak pan w ogóle trafił do mojego gabinetu…
– Co nowego? – pyta kolega kolegę. – Ano, Lexusa mam… – Ty??? Lexusa?! – Wiesz, syn mi się urodził i tak dałem mu na imię.
– Mój klient nie zamordował Kowalskiego – zapewnia podczas rozprawy mecenas. – Proszę patrzeć na drzwi, a w ciągu minuty ten Kowalski tu wejdzie. Sąd patrzy, patrzy i nic. – To, że wysoki sąd patrzył na te drzwi z wielkim oczekiwaniem dowodzi, że ma sąd wątpliwości co do winy mojego klienta! Wygraliśmy! – Niezupełnie. Ja patrzyłem – mówi sędzia – ale pana klient – wcale!
– Kiedy pan się zorientował, że w domu jest napastnik? – pyta policjant. – Panie władzo, u nas w domu nie ma zwyczaju walić kogoś znienacka od tyłu patelnią po głowie!
Noc. Smutny facet pije przy barze. Obok niego siada kot. – Wiesz – zwraca się do niego facet – mam przechlapane. Moja żona dziś urodziła trojaczki. – Nie martw się – uspokaja go kot. – Jakoś je rozdasz…
– Proszę pani – mówi nauczycielka na wywiadówce – pani syn jest po prostu beznadziejny. Jestem załamana. – Ale co się stało?! – W czwartek na klasówce tak ściągał od koleżanki, że przepisał nawet jej imię i nazwisko!
– Czemu tak tu siedzisz? – pyta kolega kolegę. – Żona odeszła. – Stary, to kup pół litra i utop żal! – Nie mogę… – Nie masz forsy? – Nie. Nie mam żalu.
– Jak to możliwe, że Jadzia grabiąc liście złamała nogę?! – Cóż… Spadła z drzewa!
– Zosiu – mówi mąż. – Jak będziesz w sklepie, to kup jeszcze prezerwatywy. – Nigdy w życiu – oburza się żona. – Umarłabym ze wstydu!!! – Taaak?! A jak idziesz po ulicy z dwójką dzieci, to się nie wstydzisz?!
Ginekolog-położnik wraca do domu. – Jak minął dzień? – pyta żona. – W sumie nieźle – odpowiada mąż. – Ale była niezła afera… Ten nowy stażysta myślał, że po porodzie klepie się w pośladki matkę, nie noworodka…
Mąż przynosi do domu nowy telewizor. – Ile na opakowaniu małych obrazków! A co znaczy ten rysunek szklanki?– pyta żona. – Nooo… Producent sugeruje, by zakup opić!
– Mamo – płacze córka. – Jesteśmy rok po ślubie, a dziś była taka awantura, że mam go dość! W dodatku z jego winy! Chcę się do ciebie przeprowadzić, niech ma za swoje! – Naprawdę? Ależ nie ma mowy! Córeczko, on musi mieć prawdziwą karę: to ja natychmiast wprowadzę się do was!
Mąż martwi się, że żona traci słuch. Lekarz poradził mu dobry sposób. W domu mąż staje 5 metrów za plecami żony i pyta: – Kochanie, co mamy na obiad? Ale nie słychać odpowiedzi. Podchodzi bliżej i pyta: – Co dziś na obiad? Znowu nic. Staje tuż za nią i wrzeszczy: – Co na obiad jest?!!! Żona odwraca się do niego: – Do jasnej cholery, TRZECI RAZ POWTARZAM, ŻE KURCZAK!
Lekarz odwiedza pacjenta na sali pooperacyjnej: – Operacja udała się, ale nie rozumiem, czemu przed nią miał pan taki ATAK szału, wrzeszczał, wyrywał się…? – Panie! Ja tu miałem tylko umyć okna!
Ojciec kupuje prezent dla syna: – Może puzzle? – proponuje sprzedawca. – Na przykład 500 elementów? – E, takie to on układa w 3 minuty. – To może 1500 elementów? – Za łatwe, takie w 7 minut. – 10 000 elementów? – To zabawa na kwadrans. – Wie pan co? To niech pan idzie do piekarni po drugiej stronie ulicy i kupi mu pół kilo bułki tartej, żeby złożył sobie chlebek…
Późny wieczór. Mąż do żony: – Kotku, co mi powiesz na dobranoc? – Smacznego! Tylko pamiętaj domykać lodówkę!
W lesie niedźwiedź zawsze bardzo dokuczał zajączkowi. Gdy ten wczesną wiosną złowił złotą rybkę, za nic nie chciał jej wypuścić. – Musisz spełnić trzy życzenia! Inaczej idziesz na patelnię– groził zając. – Trudno – rzekła rybka. – Ale jestem małą rybką, mogę spełnić tylko jedno. Jakie? – Hm… Wiesz co? Właśnie budzi się z zimowego snu nasz niedźwiedź. Może być jedno życzenie, ale to, które najpierw wypowie miś. Wybrali się pod gawrę, a tam zły niedźwiedź wyłazi na świat, przeciąga się zaspany i mówi: – Niech mnie nawet piorun strzeli, byleby tylko było słoneczko…
Słoń i mrówka, skrajnie wyczerpani, idą przez rozprażoną pustynię. – Pić mi się chce – jęczy słoń. – Odwagi – mówi mrówka. – Jak dojdziemy do tamtego wzgórza, dam ci łyk wody z mojej manierki!
Ojciec czterech córek wieczorem odbiera telefon: – To ty, żabciu? – pyta męski głos w słuchawce. – Nie, to właściciel stawu!
Wędkarz wchodzi na lód. Wyrąbał przerębel, przygotowuje wędkę, gdy rozlega się głos: – Tu nie ma ryb! Ale wokół pusto! Dalej szykuje sprzęt. Wtem słyszy znowu: – Tu nie ma ryb! Trochę się spłoszył, ale po chwili znowu ten głos: – Tu nie ma ryb! – O matko! Ale kto to mówi?! – Kierownik lodowiska.
Henio kopie dół w ogródku. Sąsiad pyta: – Co robisz? – To grób dla mojej złotej rybki. – Czemu taki duży? – Bo ona jest w twoim kocie!
Dziś, dla odmiany, humor z zeszytów:
- Adam Mickiewicz wykończył szkołę w Nowogródku.
- Aleksander Głowacki to panieńskie nazwisko Bolesława Prusa.
- Andrzej Radek myślał, że nauczyciel da mu w skórę. Ale było odwrotnie.
- Anielka głęboko się nasiliła i tak skonała.
- Baryka zakopał precjoza wraz z żoną i synkiem.
- Bolesław Prus nie spal kilka nocy i potem urodziła się „Lalka”.
- Często spotykamy Soplicę z „Pana Tadeusza” w sklepie monopolowym.
- Do ludności w „Balladach” Mickiewicza zaliczamy nie tylko pojawienie się rusałki, ale i również jęki chłopa pod jaworem.
- Gustaw chcąc zaimponować Anieli ukazuje jej swoje wdzięki.
- Hanka i Wasylek kochali się tak bardzo, że ona się utopiła, a on umarł z głodu.
- Harem to człowiek posiadający zbiór kobiet.
- I wtedy Jagienka wybiegła z domu i ruszyła z kopyta za Zbyszkiem.
W samolocie spotykają się dwie Japonki. – Właśnie wracam ze wspaniałych wakacji – mówi jedna. – Tak? A co ciekawego widziałaś? – pyta druga. – Nie wiem jeszcze. Nie zdążyłam przejrzeć zdjęć.
Salon, popołudnie. Żona mówi do męża: – Marianie, przygotowałam ci codzienną kawę. Przynieś sobie z kuchni. Mąż idzie, wraca z filiżanką na tacy, raptem upuszcza tacę i kawa się wylewa. – Marianie!!! – To nie ja. Ta kawa była tak słaba, że sama się przewróciła…
Rzecz się dzieje przed walentynkami. Młody człowiek pyta sprzedawcę: – Czy dostanę u pana jakieś ładne kartki, koniecznie z napisem „Dla mojej jedynej”? – Oczywiście, mamy taki wzór. – To poproszę siedem.
Dwaj biznesmeni idą na lunch. Raptem jeden szarpie drugiego za rękaw i gwałtownie wciąga w jakąś bramę. – Co robisz?! – Broni się kolega. – Stary… tam szedł mój radca prawny. Ile razy mnie gdzieś widzi, wita się i pyta, jak tam interesy, a nazajutrz przysyła mi rachunek za konsultację…
– Kochanie, jak ci dziś poszło? – pyta żona biznesmena. – Świetnie, podpisałem z Kowalskim umowę na trzy lata. On daje kasę, a ja doświadczenie. – Ale co będzie za trzy lata?! – To proste: on będzie miał doświadczenie, a ja pieniądze!
Młodzian do starszej pani: – Babciu, jak tu najszybciej do szpitala? – A powiedz no mi jeszcze raz „babciu”, to karetka migiem cię tam zawiezie!
− Poproszę tę czerwoną trąbkę.
A drugi:
− Ja poproszę ten biały akordeon.
Na to sprzedawca:
− Gaśnice mogę sprzedać, ale kaloryfera nie.
A drugi:
− Ja poproszę ten biały akordeon.
Na to sprzedawca:
− Gaśnice mogę sprzedać, ale kaloryfera nie.
Złote wesele dziadków. Zaciekawiony wnuk pyta: − Jak minęło wam tych 50 lat małżeństwa?!
− Jak 5 minut! – promienieje babcia.
− 5 minut? − mruczy dziadek. − Chyba pod wodą i bez powietrza…
− Jak 5 minut! – promienieje babcia.
− 5 minut? − mruczy dziadek. − Chyba pod wodą i bez powietrza…
− Synu, ciekaw jestem, jak ci poszła sesja?!
− Tato, napisałem wszystkie egzaminy. Wyobraź sobie, że profesorowie zaskoczeni, proszą bym je powtórzył jesienią!
− Tato, napisałem wszystkie egzaminy. Wyobraź sobie, że profesorowie zaskoczeni, proszą bym je powtórzył jesienią!
Lekarz do pacjenta:
− Stan pana zdrowia jest fatalny, nerwy ma pan zszarpane do granic możliwości! Czemu
należy to przypisać?
Pacjent, po namyśle: − Może wędkarstwu, panie doktorze.
− Co pan mówi?! Przecież wędkarstwo uspokaja nerwy!
− W zasadzie tak. Ale ja już dziesięć lat wędkuję bez zezwolenia…
− Stan pana zdrowia jest fatalny, nerwy ma pan zszarpane do granic możliwości! Czemu
należy to przypisać?
Pacjent, po namyśle: − Może wędkarstwu, panie doktorze.
− Co pan mówi?! Przecież wędkarstwo uspokaja nerwy!
− W zasadzie tak. Ale ja już dziesięć lat wędkuję bez zezwolenia…
Dwaj starsi panowie prowadzą „męską rozmowę” przy piwie:
− A ty wiesz, Maniek, że siedemdziesiątka na karku, a ja nadal mogę dwukrotnie!!!
− Ho, ho! Ciekawe, który raz sprawia ci większą przyjemność?
− Cóż… chyba ten zimą.
− A ty wiesz, Maniek, że siedemdziesiątka na karku, a ja nadal mogę dwukrotnie!!!
− Ho, ho! Ciekawe, który raz sprawia ci większą przyjemność?
− Cóż… chyba ten zimą.
Facet jedzie na ryby: złoty łańcuch, sygnet, zegarek wart setki tysięcy, złota wędka, kołowrotek wysadzany diamentami. Raptem… złowił złotą rybkę! Chce ją wrzucić do wody, bo mała, ale rybka woła:
− Rybaku! A trzy życzenia?!
− No co ty?!!! Trzy?!!! Dobra, mów, się zobaczy, co mogę dla ciebie zrobić.
− Rybaku! A trzy życzenia?!
− No co ty?!!! Trzy?!!! Dobra, mów, się zobaczy, co mogę dla ciebie zrobić.
Wywiad ze znanym piosenkarzem: − Jak wygląda twój dzień? − Rano otwieram oczy, wyciągam flaszkę i piję… − Ależ nasz wywiad będą oglądać także dzieci. Proponuję zamiast flaszka mówić na przykład… książka. − Spoko. Potem wstaję z łóżka, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi nasz basista ze swoją książką, niestety zwykle kolorową i czytamy ją razem. Po południu w drodze na próbę idziemy do księgarni i kupujemy dwie nowe książki, które czytamy do wieczora. A wieczorem idziemy do naszego perkusisty i tam do upadłego czytamy jego rękopisy.
− No i widzisz, mamy dzisiaj piękny dzień… − mówi poważnym głosem mąż do żony. − Co z tego? − Jak to? Nie pamiętasz?!!! Wczoraj przysięgałaś, że pewnego pięknego dnia mnie porzucisz!
W tramwaju starszy pan narzeka: – Co za czasy, co za ludzie, co za maniery! – Ale o co panu chodzi, przecież pan siedzi? – Ja – tak, ale moja żona cały czas stoi…
Facet chwiejnym wtacza się do taksówki i woła: – Na dworzec! Ale to gazem! Gazem! Ja płacę! Taksówkarz odwraca się i mówi: – Hmm… ale my jesteśmy na dworcu! Na to gość, zdumiony, wręcza mu stówkę i mamrocze: – Jak to?! Już?! Szalona jazda. Ale dałeś czadu!
Psychiatra mówi łagodnie do pacjenta: – Trochę zawile pan to opowiada. Czy może pan jeszcze raz zacząć od początku? – Oczywiście. A więc, na początku stworzyłem Ziemię…
Kochane wnuczęta pytają babcię: – Babuniu, powiedz nam, czy ty możesz mieć dzieci? – Nie, słoneczka, nie mogę… – Ha! Widziałeś, że babcia ma wąsy i mi nie wierzyłeś! To teraz masz dowód, że babcia to samiec!
− Czy wiecie, jaka jest różnica między pesymistą a optymistą na cmentarzu? − Otóż pesymista widzi krzyże, zaś optymista… same plusy!
Pewien poeta marzył, by zaprezentować osobiście swe wiersze samej królowej. Urzeczona jego niezwykłym talentem monarchini wysłała mu zaproszenie na przejażdżkę karetą, zaprzężoną w sześć jej ulubionych koni. Niestety, jeden z nich cierpiał na katar kiszek. Pogoda była piękna, okolica nader malownicza, ptaszki śpiewały, pachniały fiołki; poeta czytał wiersze, królowa marzyła, gdy nagle… zagłuszył go brutalnie koński katar kiszek: „prrryt”! Królowa, zawstydzona, że jej konie tak brzydko zachowały się przy wybitnym artyście, szepnęła: − Przepraszam! Na to poeta: − Najjaśniejsza pani, nic nie szkodzi! Myślałem, że to koń…
Urzędniczki popijają kawę i gawędzą: – Wiesz – mówi jedna. – Ja to jednak jestem naprawdę dobrą kobietą. Na przykład wczoraj na spacerze dałam żulowi 10 złotych. – Tak? A co na to twój mąż? – Krzywił się, że mało, ale podziękował!
Sanatorium, kawiarnia na uzdrowiskowym deptaku. Pani zalotnie pyta pana: – Panie Romanie! Niech mi pan, taki elegancki mężczyzna, znawca płci pięknej, powie: czy pana zdaniem kobieta po pięćdziesiątce może jeszcze się podobać? – Naturalnie, pani Regino. A po dwóch jeszcze bardziej.
Wakacyjny flirt. Para spaceruje po plaży, pocałunki, przytulania, wreszcie dziewczyna mówi: – O, nie, nie, mój drogi. Jeśli chodzi o seks to dopiero po ślubie! – Rozumiem, kochanie. W takim razie zadzwoń do mnie koniecznie, jak już wyjdziesz za mąż…
Gimnazjalista do kolegi: − Była awantura z ojcem, ale potem przyszedł do mnie na kolanach! Nie wierzysz? Spytaj moją młodszą siostrę! − Tak! − mówi mała. − Tata krzyczał: „Wyłaź spod łóżka, tchórzu!”
Męskie rozmowy o urlopie: − Założyliśmy się, kto najdłużej wytrzyma w wodzie. Jacek wytrzymał minutę, więc pytamy go, jak to zrobił. A on na to: „Trening, trening i jeszcze raz trening.” Zenek − 2,5 minuty i mówi to samo: „Trening, tylko trening!” − A ty długo wytrzymałeś? − Ja? Wygrałem! Ponad 4 minuty. − Jak to zrobiłeś?! − O coś chyba zahaczyłem gaciami!
Chłopczyk chwali się koledze: − Na wakacjach pływałem z moim tatą! On pływa w marynarce! − Phi! Ja z moim też pływałem! Ale mój pływa normalnie, w kąpielówkach!
Na peron wbiega facet z walizą i pyta: – Panie, panie, jaki to pociąg?! – Żółty! – No, ale dokąd? – Przecież do połowy!
Do śpiącego na ławce podchodzi patrol. Potrząsają go za ramię. – Proszę pana! Straż Miejska! Proszę dokumenty! – Nieee mam – mruczy facet. – Dobra, to idziemy. – A to idźcie!
– Dlaczego nazywasz babcię Ziutę „Słońce”? – Bo jest moją teściową od dziesięciu lat. Wiem, co mówię. – To babcia jest jak słońce?! – Tak. Na jedno i na drugie nie da się patrzeć.
Przejście graniczne. Upał. Do samochodu podchodzi celnik i pyta: – Alkohol, papierosy? – Nie, nie, dziękuję – odpowiada kierowca. – Skoro jednak pan tak uprzejmy, to poproszę mrożoną kawę.
Mąż siedzi przy komputerze. Wchodzi żona: − No puść mnie, chociaż na dziesięć minut, muszę coś sprawdzić w Internecie! Słyszysz? – tarmosi go. − Dawaj mi myszkę, no dawaj! − Żesz psia krew!!! – wrzeszczy na to mąż. – Czy ja ci wyrywam gąbkę z ręki, jak zmywasz gary?!!!
Dyrektor dzwoni z wczasów do swojej firmy. − Ach, to pan, panie dyrektorze! − wita go sekretarka. − Mam dla pana dwie wiadomości: jedną złą, drugą dobrą. − Którą pan woli najpierw? − Yyyy… może złą… − Niestety, od wczoraj nie jest pan już dyrektorem. − Mmh! A jaka jest ta dobra wiadomość? − Będziemy mieli dziecko!
Szef do nowego pracownika: − Mam wrażenie, że w poprzedniej robocie spotkało pana coś przerażającego! − Raczej nie…Dlaczego? − Bo od rana pana obserwuję i widzę, jak strasznie się pan boi pracy!
– Kowalskiii!!! – wrzeszczy od dziesięciu minut dyrektor – słyszy pan?!!! Ile razy można mówić, a wszystko to groch o ścianę!!!– Najmocniej przepraszam, panie dyrektorze. Pan może nie pamięta, że ja tu pracuję tylko na pół etatu, a nie na cały. Proszę więc na mnie krzyczeć o połowę ciszej i o połowę krócej!
– Czemu krzyczysz „hurrraaa!”? – Szef od jutra daje nam wolne weekendy! I to już od 18!!!
– Babciu, nie złość się i nie krzycz na dziadka! Przecież zawsze powtarzasz, że rozumu nabiera się z wiekiem! No, a dziadek ma chyba ze sto lat! – Tak! Rozumu nabiera się z wiekiem! Ale w przypadku dziadka, to będzie chyba wieko od trumny!!!
– Babciu, a kto to jest optymista?– Optymista, wnusiu, to na przykład ktoś, kto na cmentarzu patrząc na krzyże widzi tylko plusy, same plusy!
Teściowa wychodzi z pokoju. Raptem huk − tuż za nią spada wielki, stary zegar, który wisiał nad drzwiami. Na to zięć, znad gazety, mówi z przekąsem: − No właśnie. Zawsze się spóźniał.
Małżeństwo wraca z wizyty od teściów. Mąż mówi: − Ależ ja nie twierdzę, że twoja mama źle gotuje, ale już rozumiem, dlaczego twoja rodzina żarliwie modli się przed obiadem!
− Jasiu, wierzysz w duchy? − pyta nauczycielka. − A dlaczego? − Widzisz… przed szkołą stoi twój dziadek, na którego pogrzeb zwalniałeś się wczoraj z matematyki…
Kasjer wychodzi od prezesa banku. Pod gabinetem czeka inny, wezwany na dywanik: – Wchodź śmiało, prezes uśmiechnięty… – On?! To niemożliwe! – Możliwe: zażądałem podwyżki i uśmiał się do łez!
Synek wpada do pokoju: – Tato, tato, a mama stoi na wadze i cieszy się, że schudła aż półtora kilo! Na to ojciec, znad gazety: – Schudła, schudła… Pewnie tylko zmyła makijaż!
Wieczór. Dziewczyna dostaje od chłopaka smsa: „Fajnie było, ale się skończyło”. Wściekła i obrażona, natychmiast odpisuje: „Ty ze MNĄ zrywasz, żałosny kretynie? Ty?! I tak byłam z tobą tylko z litości. A plotki, że spałam z twoim bratem to nie plotki! Bujaj się gnojku i żałuję, że zmarnowałam przy tobie tyle czasu!!!”. Po chwili nadchodzi odpowiedź: „Chodziło mi o film”.
Policjant dzwoni do komendy: – Przyślij tu kryminalnych, jest ofiara. – Szczegóły? – Mężczyzna, lat około 30, dostał kilkanaście ciosów nożem. – Jest sprawca? – To matka, dźgnęła go kuchennym nożem, bo wszedł na świeżo umytą podłogę. – Aresztowaliście ją? – Skąd! Podłoga jeszcze mokra…
Jaś został dopuszczony do matury. Po egzaminie rozpromieniony wraca do domu. Mama patrzy na niego z niedowierzaniem: – Jasiu, ty zdałeś?! – A pewnie, że zdałem. Komisja kazała mi wymienić jakieś ciało lotne i powiedziałem ptok. Za to mi biologię, chemię i fizykę zaliczyli. – Oj głupi Ty Jasio, głupi. Jakbyś powiedział ptak, to by ci jeszcze i polski zaliczyli.
Biegnie pies przez pustynię, widzi drzewo i mówi: – Jeśli to znowu fatamorgana, to mi pęcherz pęknie!
Młody człowiek zgłasza się pierwszego dnia w pracy w supermarkecie. Manager obdarza go uśmiechem, daje mu miotłę i mówi: – Twoim pierwszym zadaniem będzie pozamiatanie sklepu. – Ale ja jestem absolwentem uniwersytetu – odpowiada z oburzeniem młody człowiek. – O, przepraszam, nie wiedziałem – mówi manager. – Zaraz, daj mi tę miotłę, pokażę ci, jak to się robi.
Idzie myśliwy przez las i śpiewa: – Na polowanko, na polowanko! Z tylu wychodzi miś, klepie go po ramieniu i pyta: – Co, na polowanko? – Nie! Jak Boga kocham, na ryby!
– Co powstanie z krzyżówki jeża z wężem? – ? – Drut kolczasty.
Przed Wielkanocą facet pyta przyjaciela: – Poradź mi, co kupić żonie na zajączka. Ona już wszystko ma! – Wiesz co – mówi po chwili namysłu przyjaciel – kup jej małego zajączka z czekolady i dodaj do niego pisemną zgodę na dwie godziny szalonego seksu, takiego jakiego tylko zapragnie! Po świętach kumple spotykają się ponownie. – Co masz taką skwaszoną minę? Żonie nie spodobał się prezent? – Bardzo się jej spodobał! – To o co chodzi? Jak zareagowała? – Przeczytała, wskoczyła do samochodu i zawołała: Dzięki, kochanie! Wrócę za dwie godzinki!
Kontrola pasztetów wielkanocnych w masarni wykazała poważne uchybienia. Inspektor zwraca się do pracownika: – Niech pan mi powie, prywatnie, z czego robicie pasztet zajęczy? – Z zajęcy… i z koni też. – ?! – Pół na pół: jeden zając, jeden koń.
– Sąsiadko! Podobno mąż przed świętami złamał nogę?! – Tak, robiłam kotlety i posłałam go do piwnicy po ziemniaki. Nie wziął latarki i spadł ze schodka. – Ojej! Co zrobiła pani w tej sytuacji? – Ryż!
– Kochanie, przytyłeś przez te święta! Ale czy wierzysz, że Ci pomoże jak wciągniesz brzuch, gdy się ważysz? – Tak! Wtedy widzę wagę.
Żona prosiła mnie, żebym jej przyniósł szminkę. Przez pomyłkę podałem jej klej w sztyfcie. Chyba ciągle jest obrażona, bo nadal się nie odzywa…
Przychodzi facet do lekarza i mówi: – Panie doktorze, chyba jestem bardzo chory, bo zjadłem kurczaka a odbiło mi się jajami. Na to lekarz: – Rzeczywiście, coś z panem nie bardzo, bo powinno się panu odbić gardłem….
Jakie jest najsmutniejsze zwierzątko na świecie? Mężczyzna. Bo ma piersi bez mleka, ptaszka bez skrzydełek, jajka bez skorupek i worek bez pieniędzy.
Czym się różni mężczyzna od dziecka? Dziecko można zostawić samo z opiekunką.
Co dla mężczyzny oznacza robienie porządków w domu? – Podniesienie nogi tak, by kobieta mogła poodkurzać.
Ilu potrzeba mężczyzn by wkręcić żarówkę? – Pięciu. Jednego, by ją wkręcił, czterech pozostałych żeby słuchali jak się tym chwali.
Co mówi kobieta po wyjściu z łazienki? – Ładnie wyglądam? Co mówi mężczyzna po wyjściu z łazienki? – Na razie tam nie wchodź.
Lekarz, stając w drzwiach gabinetu z listą pacjentów: – Szanowni Państwo, w związku z RODO nie mogę używać nazwisk, więc zapraszam na wizytę kontrolną pana z syfilisem!
Syn do ojca: – Mam dwie wiadomości… – Pewnie dobrą i złą? – …tak jakby, ale dwa w jednym… – Jak to?! – Dziadek przestał chrapać…
Myśliwy wpadł do niedźwiedziej jaskini. Rozgląda się – pusto, tylko pośrodku jaskini siedzi na nocniku mały niedźwiadek. – Tata w domu? – zapytał myśliwy lękliwie. – Nie. – A mama – w domu? – Też nie. – No to szczeniaku po tobie! – mruknął złowieszczo myśliwy ściągając fuzję z ramienia. – BAAAAAABCIAAAAAAAA!!!
Rozmowa kwalifikacyjna: – Proszę opowiedzieć coś więcej o sobie. – Wolałbym nie, ponieważ naprawdę zależy mi na tej pracy.
– Nie rozumiem, jak jeden człowiek może robić tyle błędów?! – dziwi się polonistka, oddając pracę domową uczniowi. – Wcale nie jeden – odpowiada uczeń. Pomagali mi mama i tata.
Pewien profesor lubił opowiadać pieprzne kawały i anegdoty na zajęciach. Grupka studentek była tym zirytowana i postanowiła, że następnym razem, kiedy zacznie jakąś opowiadać, wszystkie wstaną i wyjdą z sali. Profesor dał im okazję do zrealizowania planu już następnego dnia. Podczas zajęć powiedział: – Mówią, że jest niedobór prostytutek we Francji. Studentki spojrzały po sobie, wstały i ruszyły ku drzwiom. – Moje drogie panie – powiedział profesor z rozbrajającym uśmiechem. – Następny samolot do Paryża odlatuje dopiero jutro rano.
– A co tam słychać u pani syna? Podobno też wyjechał? – Tak, siedzi w Anglii. Otworzył sklep jubilerski. – Zdolny chłopak! Jak mu się to udało? – Zwyczajnie, łomem. Dlatego teraz siedzi.
Dyrektor do pracowników: – Zbliża się jubileusz naszej firmy. Trzeba go zorganizować tak, żeby cała Warszawa o nim mówiła, lecz z minimalnymi kosztami. Zarządowi zależy, żeby jubileusz wam, pracownikom, przyniósł wiele radości. Są jakieś pomysły? – Tak! Musi pan, prezesie, skoczyć z Pałacu Kultury. Cały Warszawa będzie o tym mówić, koszt niewielki, a co do zadowolenia pracowników…
– Grzesiek, a czemu, zamiast jeździć tym nowo kupionym samochodem, zamykasz się z nim całymi dniami w garażu i demontujesz wszystkie elementy?! – Bo poprzedni właściciel przyznał, że włożył w niego 20 000 zł!
Lata 20-te. Na spotkaniu literatów ktoś krzyknął: – Niech żyje uczciwość!!! – Ciekawe, z czego – mruknął Tadeusz Boy-Żeleński.
– Oho, chyba zaraz będzie obiad – mówi mąż. – Skąd wiesz? – pyta z kuchni żona. – Czuję znajomy zapach spalenizny!
– Zosiu, dlaczego twoja córka zamierza studiować drugi fakultet?! – Bo na pierwszym nie znalazła męża…
U psychoanalityka: – …a wieczorem, gdy będzie pan kładł się spać, proszę zostawić wszystkie problemy za drzwiami – mówi lekarz. – Niemożliwe. Żona i teściowa nigdy nie zgodzą się spać na wycieraczce.
– Dlaczego pani nie wezwała policji słysząc, że złodziej na parterze wywraca wszystkie szafy i szuflady, klnie pijąc alkohol z barku – pyta śledczy. – Byłam pewna, że to Stefan szuka czystej koszuli i skarpetek.
– Sąsiedzie, ależ w nocy szaleliście z żoną! Mało żyrandol się nam nie urwał! – No i tak rodzą się plotki. Mnie przecież dziś w nocy wcale nie było w domu!
Blondynka do blondynki: – Słyszałam, że w roku 2021 Sylwester przypada w piątek! – To pechowo! Byle tylko nie trzynastego.
Jacuś wraca z przedszkola z podrapaną buzią. – Co się stało? – pyta mama. – A, nic. Mieliśmy zabawę karnawałową i pani kazała nam się wziąć za ręce i pląsać wokół choinki, ale było bardzo mało dzieci…
Jaka jest ulubiona kolęda młodych rodziców? „Cicha noc”. A statecznego męża w trzydziestą rocznicę ślubu? „Mizerna, cicha”.
– Babciu, dlaczego pokłóciłaś się z dziadkiem? – Bo nie chce się odchudzać! Mówi, że i tak ma dietę roślinną: chmiel, żyto i tytoń.
Miliarder leży na łożu boleści. Lekarz ze zbolałą miną szepce do żony: – Droga pani… Proszę się przygotować na wszystko. – Jestem realistką. W najlepszym przypadku liczę na połowę.
Świeżo upieczony kierowca wziął dziewczynę na przejażdżkę, pod warunkiem że ona usiądzie z tyłu, by go nie rozpraszać. W pewnej chwili on odwraca się w jej kierunku. Ona krzyczy: – Nie gap się na mnie! Patrz na drogę!!! Chcesz mnie zabić???! – Po prostu cofam – odpowiada chłopak.
Noc. W domu profesora dzwoni telefon: – Dobry wieczór, panie profesorze. Czy pan śpi? – Oczywiście, przecież jest druga w nocy! – No właśnie. A my nadal musimy zakuwać do egzaminu!
– Wiesz, kupiłem okazyjnie używany radar. – No i co, działa? – Niby tak, ale pięćset metrów przez patrolem drogówki daje komunikat: „Szykuj pieniądze, szykuj pieniądze…”.
– Ale mam pecha – mówi włamywacz do włamywacza. – Wczoraj włamałem się do domu prawnika, a on wcześniej wrócił do domu. – O rany! I co zrobił?! – Kazał mi spadać, ale najgorsze, że przedtem musiałem mu zapłacić 500 zł za ekspresową poradę prawną!
Wieża do krążącego nad lotniskiem samolotu: – Nie zabraknie wam paliwa? – Tak – odpowiada pilot. – Tak – CO?! – krzyczy wieża. – Tak, proszę pana.
– Janusz, zauważyłeś, że kupiłam nową szczotkę do WC? – Tak, ale wiesz, ja jednak wolę papier…
– Malinowski, znowu śpisz na lekcji! – Wcale nie śpię. – To powtórz moje ostatnie zdanie! – Malinowski, znowu śpisz na lekcji…
Żebrak do przechodzącej ulicą celebrytki: – Proszę pani… Nie jadłem już od czterech dni… – Gratulacje! Chciałabym mieć taką siłę woli!
– Franiu, jak ci poszła randka? – Nie doszło do niej wcale… – Jak to? – Mówię do niej, żeby poszła ze mną na kawę. A ona – nie! Więc ja, że nie każdej to proponuję. A ona – że nie każdemu odmawia!
W pewnym ZOO padł goryl. Nie chcąc stracić sponsora, dyrekcja postanowiła zatrudnić kogoś, by w przebraniu urzędował w klatce i udawał goryla. Tak też się stało. Ale pewnego dnia „goryl” na wybiegu huśtał się za mocno i nieoczekiwanie wylądował w klatce lwa. – Ratunkuuu!!! Lew!!! – wrzeszczy przerażony przebieraniec. – Pomocy!!! – Zamknij się, idioto – syczy wściekły lew. – Bo jeszcze nas obu z roboty wyleją!
Chłopak wybiera się na kolację z dziewczyną. Ale jest pewien problem… – Tato, poradź mi – prosi dwudziestolatek. – Co mam powiedzieć, gdy będę musiał iść do WC, ale żeby nie wyjść na prostaka? – To proste: „Zosiu, przepraszam cię, ale teraz muszę na moment odejść by uścisnąć kogoś, kogo mam nadzieję przedstawić ci po kolacji”.
Leśniczy spotyka babcię, zbierającą w lesie grzyby. – Niech pani wyrzuci te grzyby! – woła zaglądając do koszyka. – Nie nadają się do jedzenia!!! – Panie, ale to nie do jedzenia, tylko na handel.
– Wiesz, Kazio to ma szczęście! Znowu jest wolny! – No tak, pierwsze dwie żony podobno zatruły się grzybami… – A ostatnia, trzecia, doznała urazu czaszki. – ??? – Nie chciała jeść grzybów!
– Dziadku, przecież idziesz tylko na grzyby, a nie na wojnę! Czemu tak żegnasz się z babcią, mamą, tatą? – Haniu, bo grzybiarz jest jak saper: myli się tylko raz! Lasem idzie brudna, wulgarna świnia. Kopie zwierzątka, niszczy kwiatki, beka głośno. Dochodzi do ślicznej chatki na polanie i wali w drzwi ohydną racicą. Otwiera Mama Kubusia Puchatka. – Kubuś jest?! – Yyy… – Pani mu powie, że Prosiaczek wrócił z wojska!
Szpital. – Panie doktorze, jednak mam pewną prośbę. – Proszę się nie martwić, leży pan już na stole, a ja operuję od 10 lat. – Rozumiem, panie doktorze, ale jednak zdecydowanie proszę, żeby… – Cicho! – Ale jednak… – Niech pan zamilknie, albo każę dać panu zastrzyk usypiający! – Dzięki Bogu… O to właśnie mi chodziło…
– Wiesz, po tym kursie na radiotelegrafistę zacząłem pić… – Dlaczego? – Bo od kiedy nauczyłem się alfabetu Morse’a, zawsze w czasie deszczu słyszę, jak krople bębnią moje imię i mówią „pij, pij”…
– Jak tam twoja nowa żona? – Była idealna, dopóki nie zaczęła wymagać, żebym też był idealnym mężem.
Blondynki opalają się. Jedna mówi: – Jak cudownie! Wiecie co? Polećmy na słońce! – No coś tym spalimy się, przecież tak gorąco – odpowiada koleżanka. – No to polećmy w nocy!
Żona do męża: – Wiesz, właśnie wróciliśmy z urlopu i mam pomysł: spędźmy fantastyczny, niezapomniany weekend! – Znakomity pomysł! – ożywia się nagle mąż. – Do zobaczenia w poniedziałek!
Teściowa do zięcia: – No i jak ci smakował dzisiejszy obiadek? – Widzę, że mamusia znowu dąży do kłótni!
Przy piwie: – Moja Zośka to jest jak walizka bez ucha. – ??? – Nieść ciężko, a wyrzucić jednak szkoda…
Szef do nietrzeźwego pracownika: – Piłeś! – Piłem! A gdybyś mi lepiej płacił, to bym jeszcze zjadł!
Wędkarz z kolegą siedzi nad wodą. Raptem – branie! Wyciąga z mozołem, a tu – czajnik. Za chwilę kolega wyciąga radio. Potem toster, młynek do kawy, firankę. Wreszcie mówi: – Wiesz, stary, lepiej chodźmy stąd. Bo tam chyba ktoś mieszka…
Gość dzwoni do hotelu: – Chcę przyjechać z psem. Czy można? – Cóż. Hotel prowadzę jedenaście lat – mówi hotelarz – i nigdy się nie zdarzyło, żeby jakiś pies ukradł ręcznik, suszarkę czy obrazy ze ścian. Nigdy nie musiałem po nocy wzywać policji, bo narąbany pies demolował mi hotel. Więc tak, pana pies może przyjechać, a jeśli za pana poręczy, to pan także.
– Dziadku, mógłbyś wreszcie przestać palić papierosy! – Nie mogę! Za nic w świecie! – Dlaczego?! – Bo ilekroć zapalę, babcia na pół godziny wychodzi z pokoju…
Zięć wychodząc z domu, uprzejmie pyta teściową: – Mamusiu, idę na miasto. Kupić coś? – A mieszkanie sobie kup!!!
– Śniło mi się, że umarłam – mówi emerytka do emerytki. – I co było w tym śnie? – Poszłam do nieba. Patrzę, jest mój Stefan! Pędzę do niego, a on: „Hola, hola! Przecież miało być tylko do śmierci!”.
– Wiesz, zostawiła mnie dziewczyna. – Cóż, bywa… – Ale nie wiem, co mówić żonie, kiedy pyta, czemu jestem taki smutny!
U dentysty: – Ile kosztuje wyrwanie zęba? – Sto złotych. – Co?! Za kilka minut pracy?! – Ok, będę wyrywać powoli.
– Twoja dziewczyna jest beznadziejnie głupia. Sprawdź to, zadając jej jedno tylko pytanie: Kapitan Cook odbył trzy wyprawy wokół ziemi i zmarł podczas jednej z nich. Która to była? Po kilku dniach: – Zrobiłem to. Wiesz, co odpowiedziała?! „Ależ kochanie, ja nigdy nie byłam dobra z historii…”.
Recepcjonista do gościa: – Mam ostatnie miejsce w dwójce, ale facet, który tam śpi, strasznie chrapie! – Nie szkodzi, biorę. – No i jak? Spał pan choć trochę? – pyta nazajutrz rano recepcjonista. – Całą noc! Ten pan ogłuszająco chrapał, gdy wszedłem, więc cmoknąłem go w policzek i powiedziałem „Dobranoc, przystojniaku!”, a on nie zmrużył oka calusieńką noc!
Młody człowiek pyta proboszcza: – Czy jedna osoba może czerpać korzyści materialne z pomyłki drugiej? – Ależ skąd! – No to, czy może ksiądz zwrócić mi 800 zł, które w grudniu zapłaciłem za mój ślub?
– Kotku, ależ ja wcale nie powiedziałem, że twoja mama fatalnie gotuje. Ja tylko zrozumiałem, dlaczego przed każdym posiłkiem odmawiacie modlitwę!
Blondynka zachwyca się kawą, podaną na koniec wykwintnego obiadu: – Cudowny smak i aromat! Jaka głęboka barwa! Skąd mają państwo taką świetną kawę? – Ach, to małżonek przywiózł prosto z Włoch – odpowiada dumna pani domu. – No że też po drodze nie wystygła! – mamrocze pod nosem zdumiona blondynka.
– Coś okropnie pachnie na klatce schodowej. Pewnie coś tam zdechło – mówi żona. – Nie, to raczej ci z parteru coś gotują – przekornie dodaje teściowa. – Sprawdzę – mówi mąż i wychodzi z domu. Po chwili wraca: – Tym razem obie miałyście rację…
– Panie doktorze, muszę schudnąć. – Dobrze. Ile ma pani wzrostu? Ile waży? – 156 cm i 156 kilo. – A ile było najmniej? – Niecałe trzy kilo i 50 centymetrów!
– Muszę schudnąć do wakacji – sapie grubasek do lekarza. – Jasne. Proszę wieczorem przez godzinę biegać po parku. – Oczywiście. Ale nie wiem, czy przed kolacją, czy po? – Zamiast, proszę pana.
Mały chłopiec chce wejść na mecz. Ochrona pyta; – To twój bilet? – Tak! – Skąd go masz? – Tata kupił! – A gdzie jest twój tata? – W domu. Szuka biletu!
W szkole rozpoczęła pracę młoda pani pedagog. Obserwuje dzieci na boisku. Podchodzi do chłopczyka i mówi: – Popatrz, inni chłopcy biegają wesoło, bawią się piłką… Nie trzeba stać tak na uboczu. Biegaj z nimi! – Ale ja nie mogę! – Dlaczego? – Jestem bramkarzem!
W domu zainstalowano wykrywacz kłamstw. – Dostałem dziś piątkę z polskiego! – Piii! – Kłamiesz – mówi mama. Ja w szkole uczyłam się bardzo dobrze, i… – Piii! – No dobra, miałam problemy… – Ale za to – mówi tata – jak ja chodziłem do szkoły… – Piii!
– Dzieci – pyta katechetka – kto z was ostatnio zrobił dobry uczynek? – Ja – woła Agatka. – W dodatku aż dwa! Jak przyjechaliśmy w sobotę do cioci, to się bardzo cieszyła, a jak wyjeżdżaliśmy w niedzielę, to jeszcze bardziej!
Hostessa w galerii handlowej miło zagaduje starszego pana: – Polecam najnowszy model szczoteczki elektrycznej – cena promocyjna. Bez problemu myje zęby nawet w trudno dostępnych miejscach. – Hm. Ale ja nie mam zębów w trudno dostępnych miejscach…
– Panie doktorze, czy może mi Pan przepisać coś na ręce? Cały czas się trzęsą. – Ale czy dużo pan pije? – Skądże! O wiele więcej rozlewam!
Na komisariat wpada facet: – Chcę do aresztu! Rzuciłem w żonę siekierą! – Nie żyje? – No nie trafiłem, zaraz tu będzie!!!
Ciepły, słoneczny dzień. Zając przeciąga się, przegląda się w kałuży na leśnej dróżce i mówi: – Ech, pojadł sobie człowiek, popił, pospał i dałby komuś w gębę… Nagle widzi w tej samej kałuży odbicie pyska niedźwiedzia! Nie zrażony, przeciąga się dalej: – Ech, pojadł sobie człowiek popił, pospał i głupstwa gada…
Zając dokuczał niedźwiedziowi, aż ten go złapał. Zając w krzyk: – Tyyy!!! Jak mnie zaraz nie wypuścisz i nie przeprosisz to, to… – To co?! – To trudno…
Zając dzwoni do rzeźnika: – Dzień dobry! Ma pan świński ryjek? – Mam! – A kurze łapki? – Też mam! – A skrzydełka? – Oczywiście, że mam! – Ależ śmiesznie pan wygląda!
Wykładowca mówi do studentów: – Ten, kto odpowie na moje następne pytanie, ma zaliczone zajęcia i może iść do domu. W tym momencie ktoś trafia w niego papierową kulką. – Kto to zrobił?! – Ja! – mówi jeden ze studentów. – Odpowiedziałem, dziękuję za zaliczenie, do widzenia.
Babcia mówi do dziadka: – Henryku, ta dziewczyna, którą właśnie przyprowadziłeś, jest naprawdę sympatyczna, ale wysyłając cię po osiemnastkę, miałam na myśli śmietanę!
– Mamo, co to jest samotność – pyta córeczka.
– Wiesz, kochanie, samotność jest wtedy, gdy między poniedziałkiem a piątkiem twój telefon dzwoni tylko pięć razy, i za każdym razem jest to tylko alarm na budzenie.
Kowalski siedzi w autobusie i kombinuje, jak zagadnąć, żeby facet obok skasował mu bilet? – Facet jedzie do mojego osiedla. Ma ładne kwiaty, więc jedzie do pięknej kobiety. W osiedlu są dwie piękne: moja kochanka i moja żona. Jadę teraz do kochanki, więc on jedzie do mojej żony, która romansuje z Jackiem, który jest chory i z Michałem. – Panie Michale, może mi pan skasować bilet?
Nowożeniec dzwoni do kumpla: – Stary, co mi się przytrafiło!!! Przez pierwsze trzy dni po ślubie byłem taki szczęśliwy, że mam najlepszą teściową na świecie! Razem oglądaliśmy mecz, dwa razy poszliśmy na ryby, gadaliśmy o samochodach. Trzeciego dnia po weselu całkiem wytrzeźwiałem i wtedy patrzę, a teściowa to teść!
Sierżant pyta żołnierzy: – Taka sytuacja: pełnicie służbę wartowniczą. Godzina druga w nocy. Chodnikiem przy murze powoli pełznie w waszą stronę jakiś człowiek. Co robicie? – Melduję posłusznie, że jak zawsze odnosimy pana majora wprost na jego kwaterę!
Noc. Facet w kominiarce budzi śpiącego właściciela mieszkania. Ten krzyczy: – Co to?! Kto to?! – Jestem włamywaczem. Muszę się czegoś dowiedzieć. – ??? – Yyy… Pan naprawdę tak żyje? – pyta włamywacz, oświetlając latarką mieszkanie.
– Jest pan fatalnym pracownikiem. Dlaczego? – To proste: rano mózg jeszcze nie pracuje, po południu już nie pracuje. Dobrze działa w południe, ale wtedy akurat jem.
Żona wpada do salonu i roześmiana pyta męża: – Kochanie, popatrz na mnie! Niczego nie zauważyłeś? – Włosy podcięłaś? – Nie! – Nowa sukienka? – Skądże! – No, to już nie wiem… – Włosy podcięłam! – Przecież na samym początku to mówiłem! – Mówiłeś, mówiłeś… Zgadłeś, a przecież miałeś zauważyć!
Mąż przezornie ubezpieczył wysoko swoje życie, a wkrótce potem utonął. Po pogrzebie sąsiadka pociesza wdowę: – Jakie szczęście, że pani mąż był tak przezorny, chociaż wiem, że przecież nie umiał ani czytać, ani pisać… – …ani pływać, dzięki Bogu – mruknęła wdowa.
– Czy Jackowi urodziły się te trojaczki? Naprawdę nazwał je Wiara, Nadzieja i Miłość? – Urodziły się. Na imię mają Wiara, Nadzieja i Janusz.
W gabinecie prezesa: – Panie prezesie, przepraszam, że się ośmielam, ale chciałbym prosić pana o podwyżkę… – Kowalski, nie możemy panu płacić więcej! To niemożliwe! – No to może chociaż częściej…
– Tato – zastanawia się synek. – Czy to prawda, że w niektórych krajach Afryki mężczyzna nie zna żony, dopóki się z nią nie ożeni?! – Synu – wzdycha ojciec. – Prawda, ale to się dzieje na całym świecie.
– Doktorze – pyta pacjent. – Jak tam moje wyniki? Umieram z ciekawości! – Hm, chyba nie tylko z ciekawości – mamrocze doktor.
– Chciałbym wybrać prezent dla żony na Mikołajki. – Czyli chodzi pewnie o coś droższego? – ??? – Bo dziś przecież już 7 grudnia…
– Tato, co to jest statystyka? – Wiesz, to taka dziwna sprawa… Na przykład, gdy sąsiad wychodzi na spacer z psem, to każdy z nich – statystycznie – ma po trzy nogi.
Szef firmy dyktuje sekretarce list do dłużnika: – „Złodzieju i łajdaku! Jeśli pan natychmiast nie zapłaci z odsetkami za podstępnie wyłudzone towary, zgłaszam sprawę na policję i do prokuratury”. – Szefie – mówi sekretarka – ten list przyjdzie akurat na święta. Może jakoś inaczej… – Słusznie. Proszę dopisać pod spodem: „Wesołych Świąt”.
Mąż wraca zbyt późnym wieczorem do domu, w tak zwanym stanie jednoznacznie wskazującym. W przedpokoju czeka żona z wałkiem, teściowa z patelnią. – Jak miło, że do tej pory czekałyście na mnie, ale idźcie już spać. Nie jestem głodny…
– Byłaś na sobotniej imprezie u Karola? Jak było? – Zupełnie, jak na księżycu. Wyjątkowe jedzenie i kompletny brak atmosfery.
Rozmawia dwóch przedsiębiorców: – A wiesz, że od kiedy zatrudniam tylko żonatych z dużym stażem, mamy o wiele lepsze wyniki? – Dlaczego?! – Po pierwsze, nie obrażają się, jak brygadzista im wymyśla. Po drugie, bez problemu zostają dłużej, bo nigdy nie spieszą się do domu!
Dres w księgarni: – Poproszę coś do czytania, ale lekkiego i żeby nie było za grube. – Mamy na przykład W pustyni i w puszczy. – Dobra, biorę to w puszczy.
– Jesteście matołami! 80% z was nie ma pojęcia o matematyce! – krzyczy nauczyciel. – No bez przesady! Tylu to nas nawet nie ma w klasie!
Wrzesień mija. Wróciliśmy do szkoły! Pora na kolejną porcję humoru z zeszytów. • Jan Christian Andersen nie miał rodziców, urodził się u obcych ludzi. • Wojna wybuchła w nocy z 25 na 27 marca. • W czasie totalnej mobilizacji wcielono do wojska nawet dzieci w podeszłym wieku. • Rejtan nie chcąc dopuścić do rozbiorów Polski stanął w drzwiach i sam się rozebrał. • Przez uderzenia pędzlem malarz uzyskuje smutek na twarzy modelki. • Leonardo da Vinci przed namalowaniem portretów kroił ludzi, aby zapoznać się z budową ich ciała. • Chopin to najprawdopodobniej największy gracz na świecie. • Ponieważ miał wyrzuty sumienia, przeistoczył się w Robaka. • Wojski był najlepszym rogaczem w okolicy. • Maćko usłyszał tętent kopyt i zobaczył Jagienkę wybiegającą z lasu.
U lekarza: – Mija rok od ślubu, a my z mężem wciąż nie mamy dziecka. – Proszę więc szybko się rozebrać. – Yyy… Pierwsze dziecko wolałabym jednak z mężem…
Opieka społeczna. – Mam pięciu synów, sama jestem, nie daję rady… – Jak dzieci mają na imię? – Adaś, Adaś, Adaś, Adaś i Adaś. – Jak to? – To wygodne! Wołam Adaś, obiad! I już wszyscy są przy stole. – A kiedy pani chce zawołać jednego, konkretnego? – Wtedy wołam po nazwisku.
– Wiesz, wakacje były niesamowite! Siedziałam na wielbłądzie, przede mną pędził słoń i dwie żyrafy, za mną lew szczerzący kły! Tumany kurzu, wiatr szarpał mi włosy… – ?!!! – …a potem zsiadłam z karuzeli…
Pacjent wychodzi od stomatologa. – Jak było? – pyta kolejka. – Ech, strasznie: dwa mi wyrwał zamiast jednego. – Dlaczego? – Nie miał wydać…
Chłopak odprowadza dziewczynę po dyskotece i mówi: – Dziękuję ci ogromnie, dawno tak się nie ubawiłem. – Ojej, ale ja raczej kiepsko tańczę… – kryguje się dziewczyna. – To prawda, ale za to jak śmiesznie!!!
– Zdzichu, sto lat cię nie widziałem! Co u ciebie słychać? – Sporo nowości! Pracę zmieniłem, na papierkową! – Tyyy?! – Tak, na budowie składam worki po cemencie!
Ciężarówka zaklinowała się pod mostem. Podjeżdża radiowóz. – Co, zaklinowaliśmy się? – pyta policjant. – Ależ skąd! – odpowiada kierowca. – Most wiozę i właśnie paliwo mi się skończyło!
– Dzień dobry, tu weterynarz. Pani Zosiu, jest u mnie pani mąż z Azorkiem i żąda, żeby go uśpić. Co pani na to? – Cóż, protestować nie będę, skoro nalega… Ale Azorka proszę puścić wolno, zna drogę do domu i trafi sam.
Młoda pani psycholog towarzyszy dzieciom na koloniach. To jej pierwszy dzień. Dzieci grają w piłkę, lecz jeden chłopczyk tylko stoi i patrzy. Pani wzywa go do siebie, mimo jego protestów, i mówi: – Dziecko, nie można tak się dystansować od grupy rówieśniczej! Czemu stoisz, gdy inni biegają? – Bo ja, proszę pani, jestem bramkarzem!
– Dlaczego od trzech dni co rano pracuje u was jakaś piła? – skarży się sąsiadka sąsiadce. – Aż w uszach świdruje! – Cierpliwości, jeszcze dwa dni. Teściowa przyjechała i lubi śpiewać sobie pod prysznicem!
– Dziadku – pyta wnuczek. – Kto to jest człowiek dobrze wychowany??? – Wiesz… To ktoś, kto jak wlezie po ciemku na kota, nadal nazywa go kotem!
Pijak wraca do domu. Po drodze go pobili, więc zanim się położył, ponaklejał sobie opatrunki na twarzy. Rano żona wrzeszczy: – Idioto, nie dość, że chlasz, że wracasz do domu po nocy, to jeszcze cała poduszka poplamiona krwią, a lustro w łazience – całe w plastrach!
Rozmawiają kangurzyce: – Chciałabyś mieć dwójkę dzieci? – Kochana, to nie na moją kieszeń!
Rozmowa w pokoju lekarskim: – Mam dziwny przypadek! Pacjent powinien już dawno zejść, a tymczasem zdrowieje! – Hm. Jak się pacjent uprze, to i medycyna jest bezsilna!
Dentysta do pacjenta: – Najmocniej przepraszam, omyłkowo usunąłem panu zdrowy ząb. – Chwała Bogu, że nie jest pan okulistą!
Pacjent do okulisty: – I co z moim wzrokiem, doktorze? – Prawdę mówiąc, niepojęte, jak pan w ogóle trafił do mojego gabinetu…
– Co nowego? – pyta kolega kolegę. – Ano, Lexusa mam… – Ty??? Lexusa?! – Wiesz, syn mi się urodził i tak dałem mu na imię.
– Mój klient nie zamordował Kowalskiego – zapewnia podczas rozprawy mecenas. – Proszę patrzeć na drzwi, a w ciągu minuty ten Kowalski tu wejdzie. Sąd patrzy, patrzy i nic. – To, że wysoki sąd patrzył na te drzwi z wielkim oczekiwaniem dowodzi, że ma sąd wątpliwości co do winy mojego klienta! Wygraliśmy! – Niezupełnie. Ja patrzyłem – mówi sędzia – ale pana klient – wcale!
– Kiedy pan się zorientował, że w domu jest napastnik? – pyta policjant. – Panie władzo, u nas w domu nie ma zwyczaju walić kogoś znienacka od tyłu patelnią po głowie!
Noc. Smutny facet pije przy barze. Obok niego siada kot. – Wiesz – zwraca się do niego facet – mam przechlapane. Moja żona dziś urodziła trojaczki. – Nie martw się – uspokaja go kot. – Jakoś je rozdasz…
– Proszę pani – mówi nauczycielka na wywiadówce – pani syn jest po prostu beznadziejny. Jestem załamana. – Ale co się stało?! – W czwartek na klasówce tak ściągał od koleżanki, że przepisał nawet jej imię i nazwisko!
– Czemu tak tu siedzisz? – pyta kolega kolegę. – Żona odeszła. – Stary, to kup pół litra i utop żal! – Nie mogę… – Nie masz forsy? – Nie. Nie mam żalu.
– Jak to możliwe, że Jadzia grabiąc liście złamała nogę?! – Cóż… Spadła z drzewa!
– Zosiu – mówi mąż. – Jak będziesz w sklepie, to kup jeszcze prezerwatywy. – Nigdy w życiu – oburza się żona. – Umarłabym ze wstydu!!! – Taaak?! A jak idziesz po ulicy z dwójką dzieci, to się nie wstydzisz?!
Ginekolog-położnik wraca do domu. – Jak minął dzień? – pyta żona. – W sumie nieźle – odpowiada mąż. – Ale była niezła afera… Ten nowy stażysta myślał, że po porodzie klepie się w pośladki matkę, nie noworodka…
Mąż przynosi do domu nowy telewizor. – Ile na opakowaniu małych obrazków! A co znaczy ten rysunek szklanki?– pyta żona. – Nooo… Producent sugeruje, by zakup opić!
– Mamo – płacze córka. – Jesteśmy rok po ślubie, a dziś była taka awantura, że mam go dość! W dodatku z jego winy! Chcę się do ciebie przeprowadzić, niech ma za swoje! – Naprawdę? Ależ nie ma mowy! Córeczko, on musi mieć prawdziwą karę: to ja natychmiast wprowadzę się do was!
Mąż martwi się, że żona traci słuch. Lekarz poradził mu dobry sposób. W domu mąż staje 5 metrów za plecami żony i pyta: – Kochanie, co mamy na obiad? Ale nie słychać odpowiedzi. Podchodzi bliżej i pyta: – Co dziś na obiad? Znowu nic. Staje tuż za nią i wrzeszczy: – Co na obiad jest?!!! Żona odwraca się do niego: – Do jasnej cholery, TRZECI RAZ POWTARZAM, ŻE KURCZAK!
Lekarz odwiedza pacjenta na sali pooperacyjnej: – Operacja udała się, ale nie rozumiem, czemu przed nią miał pan taki ATAK szału, wrzeszczał, wyrywał się…? – Panie! Ja tu miałem tylko umyć okna!
Ojciec kupuje prezent dla syna: – Może puzzle? – proponuje sprzedawca. – Na przykład 500 elementów? – E, takie to on układa w 3 minuty. – To może 1500 elementów? – Za łatwe, takie w 7 minut. – 10 000 elementów? – To zabawa na kwadrans. – Wie pan co? To niech pan idzie do piekarni po drugiej stronie ulicy i kupi mu pół kilo bułki tartej, żeby złożył sobie chlebek…
Późny wieczór. Mąż do żony: – Kotku, co mi powiesz na dobranoc? – Smacznego! Tylko pamiętaj domykać lodówkę!
W lesie niedźwiedź zawsze bardzo dokuczał zajączkowi. Gdy ten wczesną wiosną złowił złotą rybkę, za nic nie chciał jej wypuścić. – Musisz spełnić trzy życzenia! Inaczej idziesz na patelnię– groził zając. – Trudno – rzekła rybka. – Ale jestem małą rybką, mogę spełnić tylko jedno. Jakie? – Hm… Wiesz co? Właśnie budzi się z zimowego snu nasz niedźwiedź. Może być jedno życzenie, ale to, które najpierw wypowie miś. Wybrali się pod gawrę, a tam zły niedźwiedź wyłazi na świat, przeciąga się zaspany i mówi: – Niech mnie nawet piorun strzeli, byleby tylko było słoneczko…
Słoń i mrówka, skrajnie wyczerpani, idą przez rozprażoną pustynię. – Pić mi się chce – jęczy słoń. – Odwagi – mówi mrówka. – Jak dojdziemy do tamtego wzgórza, dam ci łyk wody z mojej manierki!
Ojciec czterech córek wieczorem odbiera telefon: – To ty, żabciu? – pyta męski głos w słuchawce. – Nie, to właściciel stawu!
Wędkarz wchodzi na lód. Wyrąbał przerębel, przygotowuje wędkę, gdy rozlega się głos: – Tu nie ma ryb! Ale wokół pusto! Dalej szykuje sprzęt. Wtem słyszy znowu: – Tu nie ma ryb! Trochę się spłoszył, ale po chwili znowu ten głos: – Tu nie ma ryb! – O matko! Ale kto to mówi?! – Kierownik lodowiska.
Henio kopie dół w ogródku. Sąsiad pyta: – Co robisz? – To grób dla mojej złotej rybki. – Czemu taki duży? – Bo ona jest w twoim kocie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz