2015/08/29

5 powodów, dla których warto używać samoopalacza

Dziewczyny lubią brąz” - śpiewał Ryszard Rynkowski - trudno się z nim nie zgodzić. Opalona skóra wygląda atrakcyjnie, a ciało wydaje się szczuplejsze. Nic więc dziwnego, że na plażach (nie tylko) panie godzinami leżą w bezruchu, by złapać jak najwięcej promieni słońca. Można jednak w łatwiejszy i przede wszystkim zdrowszy sposób nadać skórze ładnego kolorytu.Kochamy lato! W końcu po kilku miesiącach szarówki budzi nas słońce, dni stają się dłuższe i cieplejsze. To też czas planowania urlopu, czyli beztroskiego wylegiwania się na plaży. Nasze ciała są wypoczęte, zadbane i muśnięte słońcem. Jednak często zapominamy, że słońce - tak samo jak przyjemne, jest także bardzo niebezpieczne dla naszej skóry i zdrowia. Szkodliwe promienie wywołują trwałe zmiany na skórze, a nawet w kodzie genetycznym. W konsekwencji mogą one doprowadzić do czerniaków i nowotworów skóry. Uwierzcie mi, w tym przypadku piękno nie jest warte cierpienia.
Na szczęście rynek kosmetyczny wyszedł naprzeciw powszechnym kanonom piękna i stworzył grupę fantastycznych produktów o nazwie samoopalacze. Wiem, co teraz pomyślicie. Spokojnie, kosmetyki najnowszej generacji znacznie różnią się od tych, które opanowały rynek kilkanaście lat temu. Bez smug i efektu marchewki. Niektóre firmy stworzyły tzw. inteligentne samoopalacze, które podczas aplikacji przyjmują widoczny gołym okiem kolor (np. ciemnozielony), który ułatwia rozmieszczenie kosmetyku, a po kilku chwilach znika. Są też takie, które do swoich produktów załączają specjalne rękawice, które w sprytny sposób rozprowadzają samoopalacz bez smug. Warto zainwestować w kosmetyki takich firm jak: Fakebake czy St. Tropez, które dają gwarancję najwyższej jakości produktów.
Jeśli jeszcze nie przekonaliście się do stosowania samoopalających płynów, to przedstawiam 5 powodów, dla których warto zrezygnować z opalania na słońcu lub w solarium:
1. Dla zdrowia
Niby wszyscy wiemy, jakie konsekwencje może mieć ekspozycja skóry w upalne dni, a jednak wciąż lgniemy do słońca, jak ćmy do światła. Tymczasem promieniowanie słoneczne jest szalenie groźne. Dermatolodzy jednogłośnie twierdzą, że bezpieczne opalanie nie istnieje. W skrajnych przypadkach może doprowadzić do nieuleczalnych nowotworów i zmian w układzie nerwowym.
Foto: istock
2. Dla wyglądu skóry
Jeśli nie boisz się raka (bo przecież „mnie to nigdy nie spotka”), to pomyśl o kondycji swojej skóry. Promieniowanie słoneczne dzielimy na trzy rodzaje: ultrafiolet, promieniowanie widoczne i podczerwień. To szczególnie groźne to promieniowanie ultrafioletowe, które dzielimy na trzy części: UVA, UVB i UVC. Ten pierwszy rodzaj w latach 80. uznawany był za nieszkodliwy, dlatego tak popularne w tamtych czasach łóżka opalające typu solarium. Jednak z czasem badania wykazały, że promieniowanie UVA jest jeszcze bardziej szkodliwe niż UVB. Aby was nie zanudzać naukowymi teoriami,  w wielkim skrócie uświadomię was, że promieniowanie słoneczne m.in. powoduje przebarwienia, redukcję naturalnego kolagenu i elastyny i rozszerza naczynia krwionośne. Wystawiona na słońce skóra broni się przed oparzeniem, walczy ze słońcem, niestety zazwyczaj tę walkę przegrywa. Efekt jest taki, że po kilku lat regularnego opalania jest zmęczona i obwisła.
Foto: istock
3. Oszczędność czasu
Aplikacja samoopalacza trwa kilkanaście minut, a efekt widoczny jest już po kilku godzinach. Aby uzyskać podobny poziom opalenia skóry na słońcu trzeba było by spędzić kilka godzin dziennie przez co najmniej tydzień. A tyle ciekawszych rzeczy można robić w tym czasie…
Foto: istock
4. Ładniejsza opalenizna
Bez śladów po bikini, efektu buraka i schodzącej płatami skóry. Czy trzeba pisać coś więcej?
5. Przez cały rok
Gdy już wejdziesz w wprawę w stosowaniu samoopalacza, nie będziesz mogła obejść się bez tego kosmetyku. Dzięki niemu możesz cieszyć się piękną opalenizną przez cały rok, bez względu na kapryśne słońce.
Foto: istock
Kochamy lato! W końcu po kilku miesiącach szarówki budzi nas słońce, dni stają się dłuższe i cieplejsze. To też czas planowania urlopu, czyli beztroskiego wylegiwania się na plaży. Nasze ciała są wypoczęte, zadbane i muśnięte słońcem. Jednak często zapominamy, że słońce - tak samo jak przyjemne, jest także bardzo niebezpieczne dla naszej skóry i zdrowia. Szkodliwe promienie wywołują trwałe zmiany na skórze, a nawet w kodzie genetycznym. W konsekwencji mogą one doprowadzić do czerniaków i nowotworów skóry. Uwierzcie mi, w tym przypadku piękno nie jest warte cierpienia.
Na szczęście rynek kosmetyczny wyszedł naprzeciw powszechnym kanonom piękna i stworzył grupę fantastycznych produktów o nazwie samoopalacze. Wiem, co teraz pomyślicie. Spokojnie, kosmetyki najnowszej generacji znacznie różnią się od tych, które opanowały rynek kilkanaście lat temu. Bez smug i efektu marchewki. Niektóre firmy stworzyły tzw. inteligentne samoopalacze, które podczas aplikacji przyjmują widoczny gołym okiem kolor (np. ciemnozielony), który ułatwia rozmieszczenie kosmetyku, a po kilku chwilach znika. Są też takie, które do swoich produktów załączają specjalne rękawice, które w sprytny sposób rozprowadzają samoopalacz bez smug. Warto zainwestować w kosmetyki takich firm jak: Fakebake czy St. Tropez, które dają gwarancję najwyższej jakości produktów.
Jeśli jeszcze nie przekonaliście się do stosowania samoopalających płynów, to przedstawiam 5 powodów, dla których warto zrezygnować z opalania na słońcu lub w solarium:
1. Dla zdrowia
Niby wszyscy wiemy, jakie konsekwencje może mieć ekspozycja skóry w upalne dni, a jednak wciąż lgniemy do słońca, jak ćmy do światła. Tymczasem promieniowanie słoneczne jest szalenie groźne. Dermatolodzy jednogłośnie twierdzą, że bezpieczne opalanie nie istnieje. W skrajnych przypadkach może doprowadzić do nieuleczalnych nowotworów i zmian w układzie nerwowym.
Foto: istock
2. Dla wyglądu skóry
Jeśli nie boisz się raka (bo przecież „mnie to nigdy nie spotka”), to pomyśl o kondycji swojej skóry. Promieniowanie słoneczne dzielimy na trzy rodzaje: ultrafiolet, promieniowanie widoczne i podczerwień. To szczególnie groźne to promieniowanie ultrafioletowe, które dzielimy na trzy części: UVA, UVB i UVC. Ten pierwszy rodzaj w latach 80. uznawany był za nieszkodliwy, dlatego tak popularne w tamtych czasach łóżka opalające typu solarium. Jednak z czasem badania wykazały, że promieniowanie UVA jest jeszcze bardziej szkodliwe niż UVB. Aby was nie zanudzać naukowymi teoriami,  w wielkim skrócie uświadomię was, że promieniowanie słoneczne m.in. powoduje przebarwienia, redukcję naturalnego kolagenu i elastyny i rozszerza naczynia krwionośne. Wystawiona na słońce skóra broni się przed oparzeniem, walczy ze słońcem, niestety zazwyczaj tę walkę przegrywa. Efekt jest taki, że po kilku lat regularnego opalania jest zmęczona i obwisła.
Foto: istock
3. Oszczędność czasu
Aplikacja samoopalacza trwa kilkanaście minut, a efekt widoczny jest już po kilku godzinach. Aby uzyskać podobny poziom opalenia skóry na słońcu trzeba było by spędzić kilka godzin dziennie przez co najmniej tydzień. A tyle ciekawszych rzeczy można robić w tym czasie…
Foto: istock
4. Ładniejsza opalenizna
Bez śladów po bikini, efektu buraka i schodzącej płatami skóry. Czy trzeba pisać coś więcej?
5. Przez cały rok
Gdy już wejdziesz w wprawę w stosowaniu samoopalacza, nie będziesz mogła obejść się bez tego kosmetyku. Dzięki niemu możesz cieszyć się piękną opalenizną przez cały rok, bez względu na kapryśne słońce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz