2015/08/30

Tomasz Lis: Mamy do czynienia z nagonką

30-08-2015 , ostatnia aktualizacja 30-08-2015 18:37
Tomasz Lis redaktor naczelny
 fot. Marcin Kaliński
W obozie zwycięskiego prezydenta zdaje się dominować przekonanie, że kto nie z nami, ten przeciw nam, ten wróg - pisze Tomasz Lis. Świadczą o tym ubiegłotygodniowe ataki na naszą redakcję.
Przypomnijmy, W poprzednim wydaniu „Newsweeka” napisaliśmy o tym jak Andrzej Duda, jeszcze jako poseł, na koszt Kancelarii Sejmu latał do Poznania i nocował w tamtejszych hotelach twierdząc, że wyjazdy miały związek z pełnieniem obowiązków poselskich. Tyle tylko, że nasi redakcyjni koledzy Michał Krzymowski i Wojciech Cieśla zauważyli zbieżność dat – lotów i pobytów w hotelach z terminami wykładów prowadzonymi przez Andrzeja Dudę w prywatnej szkole wyższej niedaleko Poznania. Dlatego - jak przypomina Tomasz Lis - zadaliśmy prezydentowi pytania: "czy jako poseł nie wyłudzał pieniędzy podatnika i nie poświadczał nieprawdy?" Niestety na pytania zadane przed publikacją prezydent nie odpowiedział do dziś. Natomiast już po publikacji nasz tekst określił słowami "potwarz i oszustwo".
Po dziennikarskim i pozbawionym komentarza tekście „Newsweeka”, autorzy publikacji i sam naczelny stali się obiektem ataku ze strony PiS i prawicowych mediów, niesłusznie dopatrujących się w publikacji politycznych intencji. "Tak zwanym dziennikarzom niepokornym, pałującym PO, Komorowskiego, Tuska i premier Kopacz, nie mieści się w głowie, że można krytycznie opisywać działania wszystkich polityków z każdej partii. To przekracza ich wyobraźnię, a na pewno wykracza poza ich interes" - pisze Tomasz Lis w najnowszym wydaniu tygodnika.
Zdaniem Tomasza Lisa w obozie zwycięskiego prezydenta zdaje się dominować, pewnie w ramach specyficznie pojmowanego budowania wspólnoty, przekonanie, że kto nie z nami, ten przeciw nam, ten wróg. "Można zarzucić kłamstwo tygodnikowi, zamiast przedstawić dowody, że było inaczej, niż tygodnik napisał. I warto byłoby, by Kancelaria Prezydenta nie traktowała Polaków jak durniów. Serwowanie publice alibi w postaci wypowiedzi posła PiS, który przypomniał sobie o spotkaniach z posłem Dudą, o których nie pamiętał tydzień wcześniej, to kabaret" - zauważa Tomasz Lis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz