2017/04/17

Lany poniedziałek, czyli śmigus-dyngus - zwyczaj, który odchodzi do lamusa

 Znalezione obrazy dla zapytania śmigus dyngus obyczajeLany poniedziałek                                                                                                                                                                     

Lany poniedziałek - śmigus-dyngus


Zwyczaj oblewania wodą ma korzenie w pogańskich tradycjach. Nazwa tego wielkanocnego obyczaju składa się z dwóch słów "śmigus" i "dyngus". Pierwotnie były to dwa zwyczaje, które ostatecznie zlały się w jedno. Trudno stwierdzić, kiedy dokładnie.

Śmigus-dyngus. Podarki, żeby nie zamoknąć

Dyngus po słowiańsku nazywał się "włóczebny". Wywodzi się go od wiosennego zwyczaju składania wzajemnych wizyt u znajomych i rodziny. Można było wtedy także liczyć na poczęstunek i zaopatrzenie w żywność na drogę. Słowo dyngus wywodzi się od niemieckiego słowa "dingen", co oznacza "wykupywać się" (inne znane określenia: dyng, szmigus, wykup lub datek). 

Śmigus z kolei oznaczał symboliczne bicie witkami wierzby lub palmami po nogach i wzajemne polewanie się wodą. Miało to symbolizować wiosenne oczyszczenie z brudu i różnych zdrowotnych dolegliwości, a w późniejszym okresie również i z... grzechu. Oblewane były osoby, które nie wykupiły się podarkami (zazwyczaj pisankami). Dawniej dzień ten nazywany był również "dniem św. Lejka", "oblewanką" i "polewanką". 

- Niestety, od dłuższego czasu obserwuję, że praktykowanie zwyczaju śmigusa-dyngusa robi się passe - mówi prof. Piotr Michałowski, kulturoznawca z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Szczególnie w dużych miastach, zrobiliśmy się jacyś tacy śmiertelnie poważni. Dziś ktoś ochlapany wodą w lany poniedziałek jest w stanie donieść na chlapiącego do prokuratury. Dawniej było tak, że pogoda nie miała znaczenia, wychodziło się na ulice i wiadra czy kubki z wodą szły w ruch. Ten zwyczaj zanika, nad czym ubolewam - dodaje. 



Lany poniedziałek. Bogata tradycja

Pierwsze udokumentowane wzmianki o zwyczajach śmigusowo-dyngusowych w Polsce pochodzą z XV wieku, z ustaw synodu diecezji poznańskiej z 1420 roku pod tytułem "Dingus prohibetur", przestrzegających przed praktykami, mającymi niechybnie grzeszny podtekst.

Regionalna specyfika


okolicach Cieszyna bicie witkami jest uznawane za "suszenie" potrzebne po wcześniejszym oblaniu wodą. Na Kaszubach bije się głównie po nogach, gałązkami jałowca. To miał być sposób na choroby czy problemy z płodnością. 

Dość powszechnie sądziło się, że oblewanie się wodą miało zapobiegać chorobom i sprzyjać płodności, dlatego oblewaniu podlegają przede wszystkim panny na wydaniu. 

- Do dziś na wsiach, gdzie często bywam, jeżeli jakaś dziewczyna nie zostanie polana wodą w lany poniedziałek, to ma powody do obaw, że zostanie starą panną. Stosuje sie wtedy też różne inne zaczepki, na przykład spryskiwanie różnymi perfumami - śmieje się prof. Michałowski. - W jednych regionach tę tradycję kultywuje się bardziej niż w innych. Ciągle jest ona żywa na przykład na Dolnym Śląsku.

Z kolei w Małopolsce ciągle praktykowane są takie zwyczaje, jak Siuda Baba (okolice Wieliczki) czy Dziady Śmigustne.

Wodę można odczytywać jako uniwersalny symbol. Niektórzy przyjmują, że zwyczaj oblewania wodą ma korzenie w pogańskich tradycjach i jest znakiem radości związanej z odejściem zimy. Lany poniedziałek niegdyś miał bogatszą obrzędowość. Świadczą o tym gdzieniegdzie zachowane tradycje związane z urodzajem. Gospodarze o świcie wychodzili na pola i kropili je wodą święconą. Żegnali się przy tym znakiem krzyża i wbijali w grunt krzyżyki wykonane z palm poświęconych w Niedzielę Palmową. Miało to zapewniać urodzaj i uchronić plony przed gradobiciem. W tym samym celu objeżdżano pola w procesji konnej. 

Co pocieszające, takie zwyczaje spotyka się jeszcze nawet teraz. Zwłaszcza na południu Polski.                                

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz