Dodano: 09.04.2017 [09:57]
– Uważam, że ten wniosek jak najbardziej rokuje i mam nadzieję, że obecna prokuratura nie przestraszy się własnej odwagi i choć Donald Tusk jest szefem Rady Europejskiej, potraktuje go jak normalnego polskiego obywatela – podkreśla mecenas Stefan Hambura, adwokat i pełnomocnik rodzin śp. Anny Walentynowicz oraz śp. Stefana Melaka, w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”.
Jesteśmy po konferencji Prokuratury Krajowej nt. efektów jej rocznej pracy nad ustaleniem przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, a także przed pierwszymi państwowymi obchodami rocznicy tej tragedii. Jak Pan odbiera te wydarzenia?
Jeśli chodzi o to drugie, to odpowiedź jest prosta – nareszcie. Jeśli zaś chodzi o pracę Prokuratury Krajowej, to chcę, na przekór krytykom, powiedzieć, że prokuratorzy, a także współpracownicy dr. Berczyńskiego z podkomisji MON-u, wykonali ogromną pracę. Przebadali i przeanalizowali ogromny materiał zgromadzony przez 6 lat jeszcze przez Prokuraturę Wojskową, także tzw. komisję Millera i tę ostatnią, jak ją nazywam – komisję ds. propagandy, czyli dra Macieja Laska.
Jest Pan pełnomocnikiem części rodzin smoleńskich. Czy z Pana perspektywy współpraca z Prokuraturą Krajową przebiega inaczej niż wcześniej z Prokuraturą Wojskową?
Za czasu Prokuratury Wojskowej uczestniczyłem w ekshumacji i sekcji zwłok śp. Anny Walentynowicz. Okazało się, że doszło do zamiany ciał. Niestety, wtedy nie zgodzono się na przebadanie materiału genetycznego poza granicami Polski i do dziś rodzina żyje w niepewności, czyje szczątki są w grobie. Myślę, że dziś Prokuratura Krajowa będzie mogła pomóc rodzinie śp. Anny Walentynowicz. Na początku tego roku brałem także udział w ekshumacji i sekcji zwłok śp. Stefana Melaka. I byłem bardzo pozytywnie zaskoczony podejściem Prokuratury do rodziny, przygotowaniem ekshumacji i sekcji. Gdy śledztwo prowadziła Prokuratura Wojskowa, o wszystko trzeba było walczyć, o wszystko wnioskować. Takie podstawowe rzeczy, jak tomograf komputerowy, który wtedy się zaciął, teraz był jak najlepszej jakości. Diametralnie inny jest też stosunek prokuratorów oraz personelu, lekarzy, którzy przeprowadzali sekcje.
Z czego wynikają te różnice?
Z innego podejścia do sprawy. Teraz rodzinom chce się pomóc, a wtedy uważało się rodziny za intruzów.
Prokuratura Krajowa zmieniła kwalifikację czynów zarzucanych rosyjskim kontrolerom na „umyślne spowodowanie katastrofy lotniczej” – jakie mogą być tego następstwa?
Udowodnienie tych zarzutów z pewnością pociągałoby konsekwencje cywilnoprawne. Lecz na jakieś konkretne wnioski jest jeszcze za wcześnie – trzeba dać prokuraturze możliwość odpowiedniego udokumentowania swoich twierdzeń. Istnieje jeszcze kwestia jurysdykcji, bo ustalenie odpowiedzialności cywilnoprawnej musi być oparte na prawie obowiązującym w Rosji.
Anita Gargas w swoim programie ujawniła rozmowy min. Jerzego Millera z członkami komisji rządowej badającej katastrofę smoleńską. Wynika z nich, że min. Miller miał świadomość, iż Rosjanie nie liczą się z polską komisją.
Padają nawet słowa: „Dla rządu rosyjskiego nasza komisja nie istnieje”. To dowód na świadomą abdykację przedstawicieli państwa polskiego, rządu i oddanie wszystkich narzędzi Rosjanom. Jednak nagrania te w niczym nie zaskakują – to było wiadomo od dawna. Zresztą, jeśli przysłuchać się temu, co mówią o stosunku do swoich obowiązków urzędnicy przesłuchiwani przez komisję ds. Amber Gold, to ręce opadają. Takie wtedy były standardy.
Czy stwierdzenie takiej abdykacji zasługuje na zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia zdrady dyplomatycznej, co uczynił minister Macierewicz?
Uważam, że ten wniosek jak najbardziej rokuje i mam nadzieję, że obecna prokuratura nie przestraszy się własnej odwagi i choć Donald Tusk jest szefem Rady Europejskiej, potraktuje go jak normalnego polskiego obywatela. W tym zakresie nie chroni go żaden immunitet.
Minister Waszczykowski zapowiada pozwanie Rosji przed Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. Czego może dotyczyć taki pozew?
Przypuszczam, że głównie niewydawania wraku przez Rosjan, a także przewlekłości ich śledztwa. Przy czym jest tu jest taki problem, że w sprawach przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości obie strony muszą chcieć przystąpić do postępowania – a czy Rosja będzie taka chętna? Jednak nie znam zamiarów min. Waszczykowskiego. Najlepiej byłoby, gdyby dokumenty, na które się powołuje, pokazał opinii publicznej. Warto, bo to, co się działo za rządów PO-PSL na przykład w MSZ-ecie zasługuje na dokładne przebadanie.
Jesteśmy po konferencji Prokuratury Krajowej nt. efektów jej rocznej pracy nad ustaleniem przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, a także przed pierwszymi państwowymi obchodami rocznicy tej tragedii. Jak Pan odbiera te wydarzenia?
Jeśli chodzi o to drugie, to odpowiedź jest prosta – nareszcie. Jeśli zaś chodzi o pracę Prokuratury Krajowej, to chcę, na przekór krytykom, powiedzieć, że prokuratorzy, a także współpracownicy dr. Berczyńskiego z podkomisji MON-u, wykonali ogromną pracę. Przebadali i przeanalizowali ogromny materiał zgromadzony przez 6 lat jeszcze przez Prokuraturę Wojskową, także tzw. komisję Millera i tę ostatnią, jak ją nazywam – komisję ds. propagandy, czyli dra Macieja Laska.
Jest Pan pełnomocnikiem części rodzin smoleńskich. Czy z Pana perspektywy współpraca z Prokuraturą Krajową przebiega inaczej niż wcześniej z Prokuraturą Wojskową?
Za czasu Prokuratury Wojskowej uczestniczyłem w ekshumacji i sekcji zwłok śp. Anny Walentynowicz. Okazało się, że doszło do zamiany ciał. Niestety, wtedy nie zgodzono się na przebadanie materiału genetycznego poza granicami Polski i do dziś rodzina żyje w niepewności, czyje szczątki są w grobie. Myślę, że dziś Prokuratura Krajowa będzie mogła pomóc rodzinie śp. Anny Walentynowicz. Na początku tego roku brałem także udział w ekshumacji i sekcji zwłok śp. Stefana Melaka. I byłem bardzo pozytywnie zaskoczony podejściem Prokuratury do rodziny, przygotowaniem ekshumacji i sekcji. Gdy śledztwo prowadziła Prokuratura Wojskowa, o wszystko trzeba było walczyć, o wszystko wnioskować. Takie podstawowe rzeczy, jak tomograf komputerowy, który wtedy się zaciął, teraz był jak najlepszej jakości. Diametralnie inny jest też stosunek prokuratorów oraz personelu, lekarzy, którzy przeprowadzali sekcje.
Z czego wynikają te różnice?
Z innego podejścia do sprawy. Teraz rodzinom chce się pomóc, a wtedy uważało się rodziny za intruzów.
Prokuratura Krajowa zmieniła kwalifikację czynów zarzucanych rosyjskim kontrolerom na „umyślne spowodowanie katastrofy lotniczej” – jakie mogą być tego następstwa?
Udowodnienie tych zarzutów z pewnością pociągałoby konsekwencje cywilnoprawne. Lecz na jakieś konkretne wnioski jest jeszcze za wcześnie – trzeba dać prokuraturze możliwość odpowiedniego udokumentowania swoich twierdzeń. Istnieje jeszcze kwestia jurysdykcji, bo ustalenie odpowiedzialności cywilnoprawnej musi być oparte na prawie obowiązującym w Rosji.
Anita Gargas w swoim programie ujawniła rozmowy min. Jerzego Millera z członkami komisji rządowej badającej katastrofę smoleńską. Wynika z nich, że min. Miller miał świadomość, iż Rosjanie nie liczą się z polską komisją.
Padają nawet słowa: „Dla rządu rosyjskiego nasza komisja nie istnieje”. To dowód na świadomą abdykację przedstawicieli państwa polskiego, rządu i oddanie wszystkich narzędzi Rosjanom. Jednak nagrania te w niczym nie zaskakują – to było wiadomo od dawna. Zresztą, jeśli przysłuchać się temu, co mówią o stosunku do swoich obowiązków urzędnicy przesłuchiwani przez komisję ds. Amber Gold, to ręce opadają. Takie wtedy były standardy.
Czy stwierdzenie takiej abdykacji zasługuje na zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia zdrady dyplomatycznej, co uczynił minister Macierewicz?
Uważam, że ten wniosek jak najbardziej rokuje i mam nadzieję, że obecna prokuratura nie przestraszy się własnej odwagi i choć Donald Tusk jest szefem Rady Europejskiej, potraktuje go jak normalnego polskiego obywatela. W tym zakresie nie chroni go żaden immunitet.
Minister Waszczykowski zapowiada pozwanie Rosji przed Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. Czego może dotyczyć taki pozew?
Przypuszczam, że głównie niewydawania wraku przez Rosjan, a także przewlekłości ich śledztwa. Przy czym jest tu jest taki problem, że w sprawach przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości obie strony muszą chcieć przystąpić do postępowania – a czy Rosja będzie taka chętna? Jednak nie znam zamiarów min. Waszczykowskiego. Najlepiej byłoby, gdyby dokumenty, na które się powołuje, pokazał opinii publicznej. Warto, bo to, co się działo za rządów PO-PSL na przykład w MSZ-ecie zasługuje na dokładne przebadanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz