Brali więcej niż mogli
Placówka od 2011 roku cieszy się statusem przedszkola publicznego, co oznacza, że może liczyć na wysokie dofinansowanie z budżetu gminy – przedszkola publiczne dostają ok. 115 proc. tego, co przedszkola prywatne. Wiąże się to jednak z koniecznością przestrzegania pewnych zasad. Zgodnie z ustawą o systemie oświaty publiczne przedszkola nie mogą pobierać opłat innych niż te za korzystanie z wychowania przedszkolnego w wymiarze przekraczającym 5 godzin dziennie oraz za korzystanie z posiłków w przedszkolu.
Rodzice dzieci uczęszczających do przedszkola Montessori za osiem godzin dziennie pobytu dziecka w przedszkolu powinni płacić więc ok. 50 zł miesięcznie (po złotówce za każdą dodatkową godzinę). A płacili 400 zł. Słono kosztowało ich także pobierane niezgodnie z prawem wpisowe, które placówka wyceniła na od 800 do 1000 zł miesięcznie. O sprawie poinformowała „Kronika krakowska”.
Chcą rozwiązać sprawę polubownie
W rozmowie z „Wyborczą” ks. Krzysztof Wilk zapewniał, że Katolickie Centrum Edukacyjne Caritas Archidiecezji Krakowskiej nie ucieka przed odpowiedzialnością. – Ponosimy pełną odpowiedzialność i będziemy zwracać pieniądze rodzicom. Naczelnym dobrem jest teraz zadowolenie rodziców, chcemy tę sprawę rozwiązać pozytywnie i polubownie, o czym zapewniałem rodziców. Zapewnił, że pieniądze pobierane od rodziców niezgodne z prawem, w całości przeznaczane były na materiały dla dzieci. – Wszyscy, którzy będą chcieli zwrotu, otrzymają go. Muszę jednak podkreślić, że wszystkie środki były przeznaczane na materiały dla dzieci. Chcemy to potwierdzić kontrolą zewnętrzną – kontynuował.
Dyrekcja statusu nie znała
Dyrektorka przedszkola Montessori w rozmowie z rodzicami przekonywała, że nie miała pojęcia o publicznym statusie placówki. Ks. Krzysztof Wilk stanął w jej obronie i zapewnia, że obecna dyrekcja przedszkola nie wiedziała o łamaniu prawa przez administrację. – Zaangażowanie pani w pracę z dziećmi sprawiło, że część administracyjna została z naszej winy zaniedbana. To moje niedopatrzenie i błąd, który był automatycznie powielany. Dlatego chcemy przeprosić, zadośćuczynić i żyć uczciwie, bez problemów – zadeklarował.
Podobne wyjaśnienia nie przekonują jednak Barbary Nowak, Małopolskiego Kuratora Oświaty. – Nie wierze, że dyrektor przedszkola nie wie, że ma w budżecie 115 proc. dotacji. Nie ma takich cudów. Wszystkie sprawy finansowania są zapisane w statucie – podkreśliła w rozmowie z „Wyborczą”. – Rodzice mogliby wystąpić do prokuratury, że zostali oszukiwani, bo zostali oszukani – oceniła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz