Dodano: 12.04.2017 [07:07]
Pielgrzymka to zręczne określenie na wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r. – stwierdził były szef MSZ-etu Radosław Sikorski, zeznając w procesie Tomasza Arabskiego i czwórki innych urzędników Donalda Tuska oskarżonych w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Wczoraj Sikorski stanął przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako świadek w procesie wysokich urzędników ekipy Donalda Tuska oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty z 10 kwietnia 2010 r. Proces toczy się z oskarżenia prywatnego wniesionego przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
Stwierdził, że MSZ nie było organizatorem wizyty i odgrywało jedynie rolę pomocniczą w przygotowaniach do wizyty prezydenta. Za kwestie techniczne odpowiadał – jak wskazał Sikorski – jego zastępca Andrzej Kremer, zajmujący się kontaktami z Rosją.
Na pytanie mec. Stefana Hambury o to, jaki charakter miała wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego, były szef dyplomacji nie chciał odpowiedzieć wprost. – Na pewno nie była to wizyta oficjalna ani państwowa – mówił. – Zręczne określenie tej wizyty to: pielgrzymka – dodał.
Sikorski potwierdził w sądzie swoje zeznania z 2012 r. złożone w prokuraturze. Stwierdził wtedy, że odradzał prezydentowi Kaczyńskiemu wizytę w Katyniu. – Sugerowałem prezydentowi wizytę na grobach w Charkowie i udział w defiladzie w Dzień Zwycięstwa w Moskwie – zeznawał wówczas Sikorski.
Wczoraj Sikorski stanął przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako świadek w procesie wysokich urzędników ekipy Donalda Tuska oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty z 10 kwietnia 2010 r. Proces toczy się z oskarżenia prywatnego wniesionego przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
– Jako szef MSZ-etu nie zajmowałem się organizacją wizyty z 10 kwietnia 2010 r. W tym czasie prowadziłem politykę zagraniczną, europeizacji Rosji. Zajmowałem się relacjami Polski z Unią Europejską i innymi państwami – zeznawał Sikorski.
Stwierdził, że MSZ nie było organizatorem wizyty i odgrywało jedynie rolę pomocniczą w przygotowaniach do wizyty prezydenta. Za kwestie techniczne odpowiadał – jak wskazał Sikorski – jego zastępca Andrzej Kremer, zajmujący się kontaktami z Rosją.
Na pytanie mec. Stefana Hambury o to, jaki charakter miała wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego, były szef dyplomacji nie chciał odpowiedzieć wprost. – Na pewno nie była to wizyta oficjalna ani państwowa – mówił. – Zręczne określenie tej wizyty to: pielgrzymka – dodał.
Sikorski potwierdził w sądzie swoje zeznania z 2012 r. złożone w prokuraturze. Stwierdził wtedy, że odradzał prezydentowi Kaczyńskiemu wizytę w Katyniu. – Sugerowałem prezydentowi wizytę na grobach w Charkowie i udział w defiladzie w Dzień Zwycięstwa w Moskwie – zeznawał wówczas Sikorski.
– Uderza buta i arogancja, z jaką zeznawał Radosław Sikorski. Dziś czuje się on bezkarny i nietykalny – mówił „Codziennej” po wysłuchaniu zeznań Janusz Walentynowicz, syn zmarłej w katastrofie Anny Walentynowicz. – Kluczowym pytaniem jest, jak to było możliwe, że przed wizytą prezydenta do placówki w Moskwie trafił Tomasz Turowski. Wszyscy wiedzieli, że to agent, szpieg PRL-u. Tymczasem on wrócił z emerytury do pracy w MSZ-ecie i to w roli ambasadora tytularnego. Sąd uchylił dziś pytania o Turowskiego – dodał Janusz Walentynowicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz