2017/07/08

Szczyt G20. Jak antyglobaliści zdewastowali Hamburg

G20 Summit in Hamburg - protestsProtesty zaczęły się pierwszego dnia szczytu G20. Dotknęły nawet Melanię Trump, która ze względów bezpieczeństwa przez wiele godzin nie mogła opuścić hotelu. Podczas gdy przywódcy państw, w tym Angela Merkel, Donald Trump i Władimir Putin obradowali nad gospodarczym porządkiem świata, demonstranci walczyli z policją, obrzucając ją kamieniami i tworząc płonące barykady.
Hamburg to miasto, którego historia jest ściśle związana z rozwojem kapitalizmu. Ta druga pod względem wielkości metropolia Niemiec od wieków handluje z Europą i światem. Miasto jest bogate, kamienice w centrum imponujące, a żyjący w dostatku mieszkańcy pełni hanzeatyckiej dumy i marynarskiego humoru. Ich przodkowie od wieków handlowali z całą Europą i światem. Do dziś centralnym elementem Hamburga pozostaje ogromny port kontenerowy - największy port morski w Niemczech. Gdy do miasta wpływa wyjątkowa jednostka, np. największy kontenerowiec świata, wiadomość o tym trafia na czołówki gazet, a mieszkańcy udają się do portu, żeby obejrzeć statek z bliska. Hamburg to również miasto kultury - to tutaj w latach 60-tych zaczynali Beatlesi - w Hamburgu występowali jeszcze zanim podpisali pierwszy kontrakt płytowy i stali się sławni.Stosunek hamburczyków do swojego miasta najlepiej oddaje jednak ballada „Hamburg, moja perło“ Lotto King Karla, który śpiewa o wyższości tego najpiękniejszego miasta Niemiec nad innymi metropoliami.
Nigdzie w Niemczech nie żyje się lepiej niż w Hamburgu - nie czuć tu berlińskiej pogoni za pieniędzmi, a jednocześnie zarobki są wysokie                                                                                                         Rzeczywiście, nigdzie w Niemczech nie żyje się lepiej niż w Hamburgu - nie czuć tu berlińskiej pogoni za pieniędzmi, a jednocześnie zarobki są wysokie. To czyste miasto, w którym wszędzie można dojechać na rowerze - ścieżki przebiegają nad wodą przez idealnie utrzymane parki. Koncertują tu również wszystkie światowe gwiazdy, a niedawno ukończono budowę spektakularnej, przypominającej żaglowiec Filharmonii nad Łabą. Sam projekt wprawdzie doprowadził miasto na skraj bankructwa, ale teraz jest symbolem Hamburga.  Data publikacji: 08.07.2017, 13:30 Ostatnia aktualizacja: 08.07.2017, 13:43
G20 Summit in Hamburg - protests
 „Witamy w piekle”. Jak antyglobaliści zdewastowali Hamburg  /  fot. RONNY WITTEK  /  źródło: PAP
JULIA SZYNDZIELORZ
Protesty zaczęły się pierwszego dnia szczytu G20. Dotknęły nawet Melanię Trump, która ze względów bezpieczeństwa przez wiele godzin nie mogła opuścić hotelu. Podczas gdy przywódcy państw, w tym Angela Merkel, Donald Trump i Władimir Putin obradowali nad gospodarczym porządkiem świata, demonstranci walczyli z policją, obrzucając ją kamieniami i tworząc płonące barykady.
Hamburg to miasto, którego historia jest ściśle związana z rozwojem kapitalizmu. Ta druga pod względem wielkości metropolia Niemiec od wieków handluje z Europą i światem. Miasto jest bogate, kamienice w centrum imponujące, a żyjący w dostatku mieszkańcy pełni hanzeatyckiej dumy i marynarskiego humoru. Ich przodkowie od wieków handlowali z całą Europą i światem. Do dziś centralnym elementem Hamburga pozostaje ogromny port kontenerowy - największy port morski w Niemczech. Gdy do miasta wpływa wyjątkowa jednostka, np. największy kontenerowiec świata, wiadomość o tym trafia na czołówki gazet, a mieszkańcy udają się do portu, żeby obejrzeć statek z bliska. Hamburg to również miasto kultury - to tutaj w latach 60-tych zaczynali Beatlesi - w Hamburgu występowali jeszcze zanim podpisali pierwszy kontrakt płytowy i stali się sławni.
Stosunek hamburczyków do swojego miasta najlepiej oddaje jednak ballada „Hamburg, moja perło“ Lotto King Karla, który śpiewa o wyższości tego najpiękniejszego miasta Niemiec nad innymi metropoliami.
Nigdzie w Niemczech nie żyje się lepiej niż w Hamburgu - nie czuć tu berlińskiej pogoni za pieniędzmi, a jednocześnie zarobki są wysokie
Rzeczywiście, nigdzie w Niemczech nie żyje się lepiej niż w Hamburgu - nie czuć tu berlińskiej pogoni za pieniędzmi, a jednocześnie zarobki są wysokie. To czyste miasto, w którym wszędzie można dojechać na rowerze - ścieżki przebiegają nad wodą przez idealnie utrzymane parki. Koncertują tu również wszystkie światowe gwiazdy, a niedawno ukończono budowę spektakularnej, przypominającej żaglowiec Filharmonii nad Łabą. Sam projekt wprawdzie doprowadził miasto na skraj bankructwa, ale teraz jest symbolem Hamburga.
REKLAMA
REKLAMA
Można było przypuszczać, że w miejscu, które od wieków uchodzi za ostoję kapitalizmu, przywódcy państw grupy G-20 będą czuli się dobrze i mieli spokój. Tak się nie stało. Bo Hamburg, a dokładniej dzielnica Schanzenviertel to również jedno z centrów radykalnej, antykapitalistycznej lewicy. To tutaj regularnie płoną meble na ulicy i od ponad 30 lat okupowany jest budynek znany jako Rote Flora, centrum dowodzenia radykalnych antyglobalistów.
To właśnie oni z hasłem „Welcome to Hell“, czyli witamy w piekle, wyruszyli w piątek na ulice z brutalnym protestem przeciwko kapitalizmowi i wdali się w uliczne walki z policją. W całym mieście, pamiętajmy, że zwykle spokojnym i dostatnim, podpalono dziesiątki samochodów, a niebo spowiły czarne chmury od płonących pojazdów i opon. Filmy zamieszczane przez użytkowników Twittera przypominały relacje z regionów ogarniętych wojną:    

Tam, gdzie zwykle bawią się dzieci i nikt nie czuje się zagrożony, na policję czekały koktajle mołotowa, płonęły samochody przypadkowych ludzi, a radykalni demonstranci próbowali strzelać racami do helikopterów policji.
Straży pożarnej uniemożliwiano natomiast dojście do płonącego domu:



Protesty zaczęły się pierwszego dnia szczytu G20. Dotknęły one nawet Melanię Trump, która ze względów bezpieczeństwa przez wiele godzin nie mogła opuścić swojego lokum. Podczas gdy przywódcy państw, w tym Angela Merkel, Donald Trump i Władimir Putin obradowali nad gospodarczym porządkiem świata, demonstranci walczyli z policją, obrzucając ją kamieniami i tworząc płonące barykady. Splądrowano też wiele sklepów, a w dzielnicy Schanzenviertel na kilka godzin zapanowało bezprawie, coś czego do tej pory nie mogą zrozumieć przyzwyczajeni do porządku i praworządności Niemcy z innych części kraju. Podczas gdy policja walczyła z demonstrantami, uczestnicy szczytu G-20 spokojnie słuchali Beethovena w nowej filharmonii. 


W nocy z piątku na sobotę doszło do kolejnych brutalnych starć z policją, która prosiła o wsparcie kolegów z innych części kraju. W końcu do akcji wkroczyły jednostki specjalne, które dom po domu opróżniły całą dzielnicę. W wyniku dwudniowych starć, rannych zostało 200 funkcjonariuszy. W sobotę rano do dzielnicy powrócili mieszkańcy. Zastali ruiny, splądrowane supermarkety i drogerie. 
W całych Niemczech nawet sympatyzujące z antyglobalistami kręgi zaczęły się w końcu opowiadać po stronie policji, argumentując, że prawo do protestów nie oznacza prawa do przemocy. Hamburczycy, którzy powoli wracają do domów w śródmieściu nadal są w szoku - nie mogą uwierzyć, że ktoś mógł tak potraktować ich perłę.


    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz