19-letni Piotr został pobity w Płocku. Chociaż miał poważne obrażenia wewnętrzne, ratownicy ani lekarz tego nie stwierdzili. Uznano go za pijanego. Piotr trafił na komendę. Nie żyje. Jego znajomi oskarżają też policję. Sprawę wyjaśniają dwie prokuratury.
19-letni Piotr z Łodzi przyjechał w czerwcu do Płocka na spotkanie z koleżanką. Wraz z jeszcze jedną dziewczyną wspólnie spędzali wieczór na bulwarach. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała się za chwilę rozegrać.
Miała być zabawa, była tragedia
Dramatyczny ciąg wydarzeń, który zakończył się śmiercią Piotra, zaczął się od tego, że zostali zaczepieni przez agresywną grupę."Policjanci w Płocku otrzymali zgłoszenie od młodej kobiety, że jakieś osoby chciały pobić ją i jej koleżankę. (...) Zgłaszająca powiedziała policjantom, że doszło do nieporozumienia pomiędzy nimi, a siedzącą powyżej na schodach grupą, która stawała się coraz bardziej agresywna. Zgłaszające uciekły, nie widziały, czy pobiegł za nimi kolega, który z nimi wcześniej był" - informuje w komunikacie Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu.
Tyle oficjalny komunikat. 19-latek został znaleziony przez policjantów nieopodal miejsca imprezy, na schodach. Miał zakrwawiony nos. Jak twierdzą funkcjonariusze, chłopak miał zapewniać, że wszystko jest z nim w porządku.
Jak podaje
"Uwaga" TVN, koleżanki Piotra wezwały karetkę. Ratownicy nie stwierdzili u chłopaka poważniejszych obrażeń, ale postanowili zabrać go dla pewności na SOR. Po przejechaniu kilkuset metrów chłopak miał odmówić hospitalizacji. Przejęła go policja. Ratownicy mieli powiedzieć policjantom, że chłopak jest nietrzeźwy - wynika z dotychczasowych ustaleń.
Dziewczyny krzyczały: on nie jest pijany!
Policjanci z Płocka postanowili zabrać nastolatka do policyjnej izby zatrzymań. "W Płocku nie miał żadnej rodziny i na komendzie miał dość do siebie" - informuje KWP w Radomiu. Funkcjonariusze zdecydowali się jednak odwieźć chłopaka na SOR, by lekarz sprawdził jego stan.
W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku dyżurująca lekarka stwierdziła, że chłopak nie musi zostawać w szpitalu i może pojechać z funkcjonariuszami. Jak dowiedziała się "Uwaga", kobieta była na dyżurze od 10 godzin.
- Analizujemy tę sytuację wewnętrznie. Pani doktor nadal pełni dyżury - mówi portalowi Gazeta.pl lek. Piotr Mrówczyński ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
- Czy tłumaczyła państwu, jaki był przebieg badania nastolatka? - pytamy.
- Tłumaczyła - odpowiada lekarz.
- I co wynika z tych tłumaczeń? - dopytujemy.
- Pani doktor badała pacjenta i swoje wnioski oparła na badaniu pacjenta. Sprawa jest wyjaśniana - odpowiada lekarz.
Miał głowę spuszczoną w dół, nogi się za nim ciągnęły. On nie szedł. Jak wchodziłam na SOR krzyczałam, że nie jest pijany, że nic nie brał.
Posadzili go na krzesełkach przy wejściu, zaczął się na nich pokładać. Jeden z policjantów podszedł do niego i szarpnął go, żeby wstał. Powiedział mu: jesteś w szpitalu, masz się ogarnąć. Krzyczał na niego. Siedziałyśmy obok z Kingą przerażone. Pan policjant mówił nam, że jesteśmy nieodpowiedzialnymi bachorami i gówniarami. Kazał nam wypier…ć
- opowiada w rozmowie z "Uwagą" koleżanka Piotra, Dagmara.
W końcu 19-latek w nocy trafił na komendę, tam jednak jego stan zdrowia się pogarszał. Nie można było go przebadać alkomatem. "Nie był w stanie dmuchnąć w alkomat, gdyż był ospały" - informuje policja.
Po godz. 4 policjanci wezwali karetkę. Chłopak zmarł w szpitalu. Jego stan okazał się poważniejszy, niż wszyscy myśleli.
Sprawa pod lupą dwóch prokuratur
W sprawie został aresztowany 25-letni mężczyzna.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że uderzył 19-latka, ten upadł, a obrażenia były następstwem właśnie upadku. 19-latek nie był szczególnie pobity, miał na ciele powierzchowne obrażenia. Doszło jednak do urazu czaszkowo-mózgowego i wylewu krwi
- wyjaśnia w rozmowie z portalem portalowi Gazeta.pl prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku.
- Zeznania świadków są niekompatybilne, nie wykluczamy, że jeszcze inny ktoś mógł przyczynić się do upadku - dodaje prok. Śmigielska-Kowalska.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi prowadzi dodatkowo postępowanie ws. działań lekarki z płockiego SOR, a także sprawdzenia prawidłowości postępowania funkcjonariuszy policji.
Znajomi nastolatka twierdzą, że chłopak wypił tylko jedno piwo. Jak mówiła w rozmowie z "Uwagą" matka Piotra, badanie krwi nie wykazało w organizmie chłopaka alkoholu i środków odurzających.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz