Kiedyś szanowane – teraz czują się jak popychadła. Warunki pracy szpitalnych sprzątaczek są dramatyczne
W kontekście szpitali sporo ostatnio mówi się o trudnej sytuacji zawodowej położnych i pielęgniarek. Tymczasem mało kto pamięta o jeszcze jednej grupie pracowników, niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania placówek medycznych. O zbadanie położenia pokusił się ostatnio magazyn „Newsweek”.W kontekście szpitali sporo ostatnio mówi się o trudnej sytuacji zawodowej położnych i pielęgniarek. Tymczasem mało kto pamięta o jeszcze jednej grupie pracowników, niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania placówek medycznych. O zbadanie położenia pokusił się ostatnio magazyn „Newsweek”.
Oszczędności gdzie to tylko możliwe
W latach dziewięćdziesiątych, w ramach szukania oszczędności instytucje publiczne postanowiły przejść na tzw. outsourcing. To oznacza, że zamiast zatrudniać do wykonywania określonej pracy własnych pracowników etatowych, korzystają z usług firmy zewnętrznej, która przed uchwaleniem nowej ustawy o zamówieniach publicznych, mogła zatrudniać nawet za nie więcej niż 5 zł za godzinę.
Czy takie rozwiązanie prowadzi do oszczędności? Oczywiście, że tak, ale sama szansa na oszczędności nie znaczy, że rozwiązanie jest dobre. „Newsweek” wskazuje na dwa podstawowe mankamenty takiego rozwiązania. Po pierwsze, przy takich warunkach nikt nie zwraca uwagi na problemy pracownika – w tym wypadku pań sprzątających oddziały. Nawet nie do końca można tutaj mówić o pracownikach. Pracownik ma zapewnioną stabilną pracę, z sensownym wynagrodzeniem i poczuciem bezpieczeństwa zapewnionym przez prawo pracy. Natomiast osoby, które po reformie przesunięto do outsourcingu, w większości nie mogą liczyć na te podstawowe prawa. Niestety mało kogo obchodzi, że do prawidłowego zrobienia czegokolwiek, potrzebny jest chociaż minimalny komfort prac.
Rozwiązania kosztem pracowników
Nie od dziś wiadomo, że kierownictwo wszystkich publicznych szpitali stale boryka się z problemami finansowymi swoich instytucji. Brak środków ma konsekwencje nie tylko dla pacjentów, ale też dla pracowników – niezależnie od stanowiska. Zazwyczaj, dotykają one tych, którzy są „najniżej” w zawodowej hierarchii, w wypadku szpitali są to właśnie sprzątaczki.
Jak w swoim raporcie z 2016 roku pisze Katarzyna Duda, zajmująca się badaniem warunków zatrudnienia osób sprzątających i ochroniarzy przez firmy prywatne, problemy z zatrudnieniem takich osób w placówkach publicznych zaczął się w momencie wprowadzania reform powiązanych ze zmianą ustroju.Z tego bezpośrednio wynika drugi problem z outsourcingiem w instytucjach publicznych. Przez traktowanie zatrudnionych w tej formie osób jak „papier toaletowy” spada poziom wykonywanych usług. Na spadek jakości ma także wpływ polityka firm zatrudniających panie sprzątające. Katarzyna Duda zauważyła, że jej rozmówczynie nie mają zapasowych gumowych rękawiczek, niejednokrotnie muszą też rozcieńczać płyn do mycia, bo dostają go zdecydowanie za mało. Firmy oszczędzają nawet na workach na śmieci, które sprzątaczki muszą opróżniać zamiast wymieniać. Oszczędności z kolei prowadzą do tego, że reszta pracowników szpitala – pielęgniarki i lekarze – narzekają na to, że panie sprzątające źle wykonują prace i koło się zamyka.
Sprzątaczka sprzątaczce nie równa
To jak tragiczny wpływ na rynek usług sprzątających ma outsourcing najlepiej wdać, gdy porówna się osobę pracującą w szpitalu przez zewnętrzną firmę z osobą sprzątającą zatrudnioną w szpitalu na normalnym etacie. Z informacji przedstawionych w „Newsweeku” wynika, że szpitale zazwyczaj wiedzą, że sprzątaczkom z zewnątrz często brakuje rzeczy niezbędnych dla pracy. Dlatego każda placówka ma kilku dobrze zaopatrzonych, etatowych pracowników. Oni odpowiadają za najważniejsze miejsca, które muszą być nieskazitelnie czyste. Chodzi głównie o sale operacyjne i miejsca reprezentacyjne. Wszystko to jest dość przerażające biorąc pod uwagę, że chodzi o szpital, który powinien się przecież kojarzyć ze sterylną czystością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz