Historię pani Bożeny, z zawodu nauczycielki, przedstawiliśmy w UWADZE! w styczniu. Jej życie zmieniło się w koszmar, kiedy też obok zamieszkała czynna zawodowo lekarka ze swoimi dorosłymi dziećmi.
"Bo ci poderżnę gardło"
Doszło do tego, że sąsiedzi wtargnęli na posesję pani Bożeny i zaatakowali ją, oskarżając o zorganizowanie napadu. Kobieta została uderzona w twarz, próbowano wyrwać jej dyktafon: to na nim nagrywała ataki i groźby, jakie padły pod jej adresem. Wyzywano ją od "k…rew" i , suk i szmat.
Kiedy uciekała, wzywając ratunku, usłyszała: "Bo ci poderżnę gardło". Kobieta twierdzi, że od trzech lat sąsiedzi regularnie zajeżdżają jej drogę, śledzą, jest przez nich pomawiana, zastraszana. Sąsiedzi składają dziesiątki błahych zawiadomień do prokuratury i na policję, w ten sposób skutecznie dezorganizują jej życie. - Policja, prokuratura i sądy, to jest moja codzienność - mówi pani Bożena.
Pies - winowajca
- Jedną z winowajczyń jest Józia - wskazuje na swojego psa. Jedno z zawiadomień dotyczyło bowiem tego, że suczka przez dokładnie 2 sekundy szczekała. A była godzina 5 rano. Sąsiedzi uznali, że zakłóciła ciszę nocną. - Innym razem przyjechałam do domu, zaparkowałam auto przy bramie, otworzyłam drzwi, psy wyskoczyły. Nim otworzyłam bramę i one weszły na teren posesji minęło dokładnie 38 sekund. I za te 38 sekund jestem ukarana przez sąd ds. wykroczeń! - opowiada kobieta.
Potrzebna kara
Podczas programu na żywo ze Żdżar usłyszeliśmy historie innych poszkodowanych przez tę rodzinę. - W 2009 roku okradli mnie i o mało nie pozbawili mnie życia - mówił pan Andrzej z Tarnowa, gdzie poprzednio mieszkali sąsiedzi pani Bożeny. - Jedynie nieuchronność kary może takie osoby powstrzymać - komentował podczas programu na żywo psychoterapeuta Karol Łojek. Wkrótce potem sąsiadka pani Bożeny, Małgorzata K., zaczęła wysyłać mu sms-y. Oznajmiła też, że sprawa przeciwko niemu trafi do sądu. - Pani ma ewidentną potrzebę dominacji. Mam wrażenie, że rozwijają się u niej cechy paranoidalne - komentuje Łojek.
"Nie ma podstaw do zakazu zbliżania"
Akt oskarżenia członków rodziny K. o stalking trafił do sądu rejonowego w Dębicy w październiku 2015 roku. Proces wciąż nie ruszył. Prokurator mógłby też wydać rodzinie zakaz zbliżania się do pani Bożeny, jednak nie zdecydował się na to. - Dlatego, że tu nie było podstaw do stosowania środków zapobiegawczych! - twierdzi Krzysztof Sebastianka z prokuratury rejonowej w Dębicy.
Sąd nadal nie wyznaczył terminu rozpraw o stalking, a komenda wojewódzka policji odmówiła przydzielenia pani Bożenie ochrony, o którą prosiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz